Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
Edukacja domowa jest jak kolejny etap niezależności. Zdjęcie: shutterstock
No items found.
Ukraińskie kobiety, które przeprowadziły się do innych krajów z powodu wojny, mogą stanąć przed koniecznością samodzielnego zorganizowania edukacji swoich dzieci. Często powoduje to dezorientację, zwłaszcza jeśli nigdy wcześniej tego nie robiły.
Zorganizowałem naukę w domu dla moich synów, licealisty i pierwszoklasisty, jeszcze przed wybuchem epidemii koronawirusa i przejściem na naukę na odległość. W trakcie tego procesu znaleźliśmy kilka pomysłów, które mogą być przydatne dla Ciebie.
Nauczanie na odległość w czasach pandemii pokazało, że można uczyć się inaczej niż w zwykłej szkole.
Ale edukacja rodzinna jest jak kolejny etap niezależności: szkoła poprosi tylko o testy, ale rodzice będą musieli zorganizować cały proces, zwłaszcza na początku, dopóki dziecko nie nauczy się uczyć samodzielnie. Przyjrzyjmy się, jak krok po kroku zorganizować edukację domową.
Wybierz format: platformy online, nauczyciele lub samodzielna nauka
Przede wszystkim musisz ocenić swój własny nakład pracy, możliwości finansowe, a także wymagania szkoły, w której przystępujesz do testu, czy materiały, które ta szkoła jest gotowa zapewnić, są wystarczające. Pamiętaj, że nawet najbardziej samodzielne dziecko będzie od czasu do czasu potrzebowało Twojej pomocy. Dorosły jest również odpowiedzialny za planowanie: harmonogram, terminy.
Tak więc osoba dorosła będzie musiała poświęcić od 2-3 godzin tygodniowo do 2-3 godzin dziennie.
Weźmy najbardziej napięty scenariusz: pracujesz w pełnym wymiarze godzin i jesteś z dala od domu, więc jest mało prawdopodobne, abyś była w stanie poświęcić 2-3 godziny dziennie na edukację swojego dziecka. W takim przypadku Twoim zadaniem jest upewnienie się, że Twoje dziecko uczy się efektywnie nawet wtedy, gdy nie ma Cię w domu.
Możesz dołączyć do platformy online dowolnej szkoły na odległość w formacie "słuchacza", tj. bez certyfikacji, lub spróbować zebrać grupę rówieśników i znaleźć korepetytorów z głównych przedmiotów, których dziecko nie jest w stanie opanować samodzielnie.
Jest to powszechne zjawisko, a w grupach homeschoolersów pojawiają się ogłoszenia o znalezieniu korepetytora dla gotowej grupy lub o wolnych miejscach. Koszt lekcji jest dzielony między wszystkich członków grupy.
Zacznijmy planowanie. Ustalanie harmonogramu
Lepiej jest napisać nie tylko harmonogram szkolny dziecka, ale harmonogram całej rodziny.
Osobny temat można poświęcić harmonogramowi, a "żonglowanie" przedziałami czasowymi tak, by każdy miał czas na wszystko, to zdecydowanie zadanie dla dorosłego. Należy być szczególnie ostrożnym, jeśli mamy jedno urządzenie dla dwójki dzieci lub rodziny, i starać się stworzyć harmonogram, aby uniknąć takiej sytuacji: "Daj mi laptopa! Nie, jestem teraz na zajęciach!".
Jednocześnie moje dzieci zawsze lubiły patrzeć na "rodzinny tydzień na papierze", dodawać do niego własne zajęcia, zaznaczać kółka lub nasz wspólny czas różnymi kolorami i wymyślać coś do wypełnienia "okienek". Zaangażuj dziecko w proces zarządzania czasem. Dobrze jest, aby dziecko czuło, że wnosi swój wkład.
Gotowy "tygodniowy porządek" należy umieścić w widocznym miejscu. Jeśli w pobliżu znajduje się zegar, dziecko szybko zacznie się nim kierować. Podejmijmy więc pierwsze kroki w zarządzaniu czasem.
Miejsce pracy. Biurko, sofa czy podłoga?
Można uczyć się w wielu różnych miejscach. Nawet mając osobne biurka, moje dzieci często przychodziły z zeszytami do stołu w jadalni lub siedziały z książką lub laptopem na kanapie lub na podłodze. Warto jednak pomyśleć przynajmniej o miejscu, w którym dziecko może pobyć samo w ciszy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Bardzo trudno jest myśleć o matematyce w klasie online, gdy mama gotuje obiad lub siostra rozmawia przez telefon.
Ważne jest, aby dziecko rozumiało, gdzie może umieścić swoje zeszyty, podręczniki i materiały kreatywne. Dla moich chłopców najwygodniejsze okazały się najprostsze otwarte półki - wszystko jest w zasięgu wzroku, wszystko jest w pobliżu, kilka półek pozwala sortować rzeczy na różne sposoby. Pudełka zapobiegają gubieniu się różnych drobiazgów, szklanki świetnie trzymają ołówki i pędzle. Komoda, która wydawała mi się niezwykle wygodna, nadal była pusta i okazało się, że szukanie tam książek i zeszytów jest niewygodne.
Staramy się dotrzymywać harmonogramu i terminów. Wprowadzanie zmian
Wykonałaś świetną robotę - wszystko dokładnie zaplanowałaś i zorganizowałaś! Teraz przygotuj się na to, że sprawy mogą potoczyć się zupełnie inaczej. To normalne. Harmonogramy mogą ulec zmianie, zajęcia mogą zostać przełożone, możemy zachorować lub mieć nieprzespaną noc. Naszym zadaniem jest nie panikować, ale wziąć to wszystko pod uwagę i iść dalej.
Podejmujemy małe kroki: uczymy dziecko przestrzegania harmonogramu, monitorujemy jego stan psychiczny i fizyczny oraz przestrzegamy terminów testów wyznaczonych przez szkołę.
Na tym etapie zdecydowanie powinnaś przeczytać o fizjologicznych i psychologicznych cechach dzieci w różnym wieku. Pozwoli ci to zrozumieć, czego możesz oczekiwać od swojego dziecka i czego nie zrobi ono samodzielnie. Na przykład rodzice czasami narzekają, że ich syn lub córka nie potrafią właściwie zaplanować swojego dnia, tygodnia lub miesiąca. I będą bardzo spokojni, gdy dowiedzą się, że nie powinni być w stanie tego zrobić w wieku 10-11, a nawet 12-13 lat, ponieważ kora przedczołowa, która jest odpowiedzialna za tę umiejętność, kształtuje się w wieku 20 lat.
Oczywiście planowania należy uczyć, ale stopniowo. W międzyczasie sami przypominamy im o ważnych rzeczach lub uczymy ich korzystania z asystentów elektronicznych; planujemy lekcje tak, aby do czasu przystąpienia do testów omówili wszystkie niezbędne tematy; upewniamy się, że jedzą zdrowe jedzenie i mają wystarczająco dużo snu. W razie potrzeby wprowadzamy zmiany w harmonogramie.
Teraz jesteście zespołem
Czy zależy ci na ocenach? Wiedza? Zatrudnienie dziecka? A może na relacjach z nim/nią?
Tu jesteś ty, tu jest twój syn lub córka. Czy bliskość, przyjaźń, zaufanie i wzajemne wsparcie nie są najważniejsze?
Nauka rodzinna może okazać się świetnym wspólnym projektem, który pomoże zbliżyć rodzinę i lepiej się poznać.
Na początku może to być trudne i nietypowe. Ale jeśli potraktujesz to jako wspólną przygodę, możesz zamienić porażkę w doświadczenie i zastanowić się nad nią. Pamiętaj, aby używać humoru i wzajemnego szacunku w sytuacjach, w których musisz negocjować. I pamiętaj, że najważniejszy jesteś Ty i Twój związek.
Nie ma gotowego, uniwersalnego przepisu na idealną edukację rodzinną - podobnie jak gotowanie barszczu, wszystko zależy od jednostki. Mam jednak nadzieję, że moje notatki zainspirują cię do stworzenia własnej, unikalnej edukacji rodzinnej, która będzie odpowiednia dla twojej rodziny.
Konsultantka edukacyjna, korepetytorka dla nastolatków; matka dwóch uczniów domowych; wieloletnia administratorka największej ukraińskiej społeczności FB w zakresie edukacji alternatywnej; starszy pedagog, organizator obozów rodzinnych; certyfikowany trener programu wsparcia ukraińskich matek w Polsce „Dodaj siłę” z IMID.
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!
Po ponad dwóch latach od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę wojna nadal wywiera niszczycielskie wpływ dla ukraińskich dzieci. Ostrzały i bombardowania zagrażają dzieciom i ich rodzinom, zwłaszcza żyjącym w pobliżu frontu. W Ukrainie przesiedlonych wewnętrznie jest 3,7 mln osób, a dzieci nadal są narażone na zwiększone ryzyko związane z rozdzieleniem rodzin, przemocą czy niewybuchami.
Gdy tak doświadczone dzieci te trafiają do innych krajów, tamtejsi nauczyciele przedszkolni i szkolni muszą być w stanie z nimi pracować.
Do polskich szkół publicznych i przedszkoli uczęszcza dziś 180 tys. ukraińskich dzieci. Tej jesieni, ze względu na zmiany w prawie, dołączą do nich te, które wcześniej uczyły się w ukraińskich szkołach tylko online. Aby wesprzeć tych uczniów, UNICEF wprowadził platformę internetową Learning Passport. Nauczyciele mogą tu uzyskać dostęp do zasobów i szkoleń zaprojektowanych specjalnie w celu rozwijania ich umiejętności w zakresie poprawy komunikacji międzykulturowej i wspierania uczniów – zwłaszcza tych, którzy doświadczyli traumy, stresu i trudnych sytuacji związanych z wojną w Ukrainie.
Polska stała się pierwszym krajem na świecie, który uruchomił własną wersję Paszportu Edukacyjnego, przeznaczoną specjalnie dla nauczycieli
– W Polsce w co trzeciej klasie jest co najmniej jeden uchodźca z Ukrainy – mówi Francesco Calcagno, dyrektor ds. edukacji w Biurze UNICEF w Polsce. – Dlatego nauczyciele muszą doskonalić swoje umiejętności komunikacji wielokulturowej. Muszą także być w stanie diagnozować złożone emocje i reagować na nie, rozpoznawać sytuacje, które mogą wymagać specjalistycznej interwencji. Learning Passport oferuje kursy dostosowane specjalnie do tych potrzeb.
Większość polskich nauczycieli przyznaje, że nie wiedzą, jak pracować z dziećmi z traumą wojenną. To dla nich nowe doświadczenie. Chcą jednak pomóc ukraińskim dzieciom, które muszą się zintegrować, szukają przyjaciół i cierpią, jeśli nie zostaną zaakceptowane przez polskich rówieśników. Wiele z tych dzieci jest wycofanych i bardzo wrażliwych, tym bardziej więc należy chronić je przed zastraszaniem, pomóc im w nauce technik relaksacyjnych i radzenia sobie ze stresem. I sprawić, by polskie dzieci je zaakceptowały.
– Nauczyciele w Polsce potrzebują nie tylko profesjonalnego wsparcia, pomagającego im właściwie zachowywać się w określonych sytuacjach z ukraińskimi dziećmi. Potrzebują także wsparcia emocjonalnego. W końcu stabilne emocjonalnie dzieci będą dorastać m.in. dzięki stabilności emocjonalnej swoich nauczycieli – mówi Aurelia Szokal, trenerka Learning Passport.
Platforma Learning Passport jest dostępna w 40 krajach. Dostęp do niej – w wersjach ukraińskiej, polskiej i angielskiej – jest bezpłatny. Po ukończeniu kursów nauczyciel otrzymuje certyfikat zatwierdzony przez polskie ministerstwo edukacji.
Learning Passport przeszkolił już ponad 9,5 tys. nauczycieli w Polsce w zakresie ważnych umiejętności i wiedzy potrzebnych do przezwyciężenia traumy i stresu. Korzystając z tych szkoleń, nauczyciele w Polsce byli już w stanie wesprzeć 200 tys. dzieci i młodzieży.
"Skąd przyjechałaś? Z kim? Kiedy? Czym się interesujesz? Jaki przedmiot w szkole lubisz najbardziej?".
Dziewczyna, której zadano te pytania, siedziała z opuszczoną głową, zobojętniała. Trochę zainteresowania pojawiło się w jej oczach przy pytaniu o zwierzęta. - Lubię koty, tylko koty, psów nie lubię - wzruszyła ramionami. Potem znowu opuściła głowę. Na kolejne pytania nie odpowiedziała. Pracownicy szkoły, która próbowała nawiązać z nią kontakt, nie udało się tego zrobić. Widać było, że bardzo się stara, ale nie wie, jak to zrobić. Dziewczyna dopiero co przyjechała z matką i młodszym bratem z Ukrainy, uciekli przed wojną, po drodze spotkało ich wiele strasznych rzeczy. To ćwiczenie było jednym z najtrudniejszych, z jakim musiały się zmierzyć uczestniczki drugiej edycji Szkoły Asystentów Międzykulturowych w Bielsku-Białej. W rolę uczennic i pracownic szkoły wcieliły się słuchaczki. Zadanie to uświadomiło wszystkim, jak trudne może być nawiązanie kontaktu z dzieckiem w traumie, które w dodatku niedawno przyjechało do Polski i jeszcze nie porozumiewa się dobrze w naszym języku. To naprawdę wymaga wiedzy i szczególnych umiejętności.
Łącznik między kulturami
Asystent międzykulturowy lub asystentka międzykulturowa to osoba rozumiejąca zarówno obcokrajowców, ale też mająca wiedzę, „jak działa” Polska, znająca nasze przepisy prawne, kulturę, zwyczaje, system edukacji. To "łącznik" pomiędzy dwoma światami, czasem bardzo różnymi. Asystenci przydatni są m.in. w zakładach pracy zatrudniających obcokrajowców, przedszkolach, ale przede wszystkim pracują w szkołach.
Ich zadaniem jest wspieranie dzieci cudzoziemskich oraz społeczności szkolnych - nauczycieli, pedagogów i psychologów, rodziców. Formalnie asystent międzykulturowy to osoba zatrudniona przez dyrekcję szkoły na stanowisku pomocy nauczyciela ze środków przekazanych przez organ prowadzący, może to być także osoba zatrudniona w szkołach przez organizacje pozarządowe. Sytuacja dzieci z doświadczeniem migracji jest często bardzo trudna, zwłaszcza, jeśli decyzja o wyjeździe została podjęta przez rodzinę nagle, pod przymusem, tak jak to dzieje się choćby w przypadku Ukraińców uciekających przed wojną w swoim kraju.
- Dla nas to jest także gigantyczne wyzwanie. Nagle mamy do czynienia z dziećmi, które widziały, jak Rosjanie strzelali do ludzi albo tygodniami ukrywały się zimnych i ciemnych piwnicach domów. Nie bardzo wiemy, jak do nich dotrzeć, jak z nimi rozmawiać. Nie byliśmy do tego przygotowani - przyznaje nauczyciel z jednej ze śląskich szkół.
W wrześniu 2023 roku w polskich szkołach uczyło się około 150 tys. tys. uczniów i uczennic z Ukrainy. Z badań organizacji International Rescue Committee wynika, że aż 44 proc. badanych ukraińskich rodziców zauważyło negatywne zmiany w zachowaniu swoich dzieci po przybyciu do Polski. Niektóre dzieci w Polsce zaczynają chorować, trafiają nawet do szpitali np. z kłopotami z oddychaniem, bólami żołądka, zaburzeniami pracy serca, zdarzają się także samookaleczenia, próby samobójcze. Dochodzi do nieporozumień pomiędzy uczniami z Polski i tymi z innych krajów. Są także bariery kulturowe. Nauczyciele opowiadają, że miewają problemy z rodzicami, którzy wymierzają swoim dzieciom cielesne kary. W niektórych krajach to nadal spotykane. – Musimy tłumaczyć takim rodzicom, że w Polsce, jeśli dziecko powie, że zbił je tata, szkoła musi wezwać policję – opowiadają nauczyciele.
Ogromnym problemem utrudniającym skuteczną pomoc w szkole jest bariera językowa. Nauczyciele z dłuższym stażem znają co prawda język rosyjski, ale nie wszystkie ukraińskie dzieci, nawet jeśli się nim świetnie posługują chcą w tym języku rozmawiać, to dla nich język wroga.
Wiele dzieci na szczęście szybko nauczyła się języka polskiego, są jednak takie, które mają z tym kłopot. To oznacza kolejne problemy, np. izolację w klasie. Nauczyciele zgłaszają także kłopoty w komunikowaniu się z rodzicami uczniów. Język ukraiński i polski są niby podobne, ale jednak jest wiele różnic, co może wywoływać nieporozumienia, np. polskie "zaraz" po ukraińsku znaczy "teraz".
- Uczę w szkole, w której jest spora grupa uczniów z Ukrainy. Jeśli to jest dla nich akurat wygodne, udają, że nie rozumieją polskiego. Wiem, w jak trudnym są położeniu, nie wiedzą czy zostaną, czy będą mogli wrócić do domów, dlatego przymykam na to oko. Łatwiej by mi było, gdybym miała do pomocy osobę rozmawiającą w ich języku - opowiada jeden ze śląskich nauczycieli. – Chciałem w ramach integracji z uczniami z Polski przygotować lekcję na temat Ukrainy, świątecznych zwyczajów w tym kraju, ale z tym także sobie nie dam rady bez wsparcia – dodaje. Widać, że wsparcie potrzebne jest wszystkim. - Dotychczasowe doświadczenia szkół i organizacji pozarządowych pokazują, że zatrudnienie asystentów i asystentek międzykulturowych w szkołach, do których uczęszczają dzieci cudzoziemskie to rozwiązanie w szczególnie korzystny sposób wpływające na sytuację uczniów i uczennic cudzoziemskich, komfort pracy nauczycielek i nauczycieli, zaangażowanie rodziców oraz całą społeczność szkolną - podkreśla Fundacja na rzecz Różnorodności Społecznej, jedna z organizacji wspierająca asystentów międzykulturowych.
Jak wygląda szkolenie asystentów?
Dyplomy drugiej edycji wspomnianej już drugiej edycji Szkoły Asystentów Międzykulturowych rozdano latem. To był projekt realizowany przez Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia, a finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny. Zajęcia w pierwszej edycji zaczęły się jeszcze przed tym, jak 24 lutego 2022 roku Rosja zaatakowała całe terytorium Ukrainy i do Polski ruszyły miliony uchodźców. Nikt się wtedy nie spodziewał, jak bardzo potrzebny stanie się taki projekt. Dwie edycje szkoły ukończyło kilkadziesiąt osób, same kobiety, Polki i Ukrainki. To nauczycielki pracujące w szkołach w Bielsku-Białej i okolicach, Ukrainki już od kilku lat mieszkające w Polsce ale także uchodźczynie uciekające przed rosyjską inwazją. - Część tych dziewczyn dostała pracę w szkołach i to uważam za nasz ogromny sukces - mówi Sylwia Deryło, dyrektorka Szkoły Asystentów Międzykulturowych.
Druga edycja szkoły trwała od listopada 2022 roku do czerwca 2023 roku. Weekendowe spotkania odbywały się raz w miesiącu. Zajęcia poświęcone były m.in. szokowi kulturowemu, efektywnej komunikacji i jej barierom, podstawom psychologii rozwojowej, stereotypom czy funkcjonowaniu systemu oświaty w Polsce. Prowadzili je specjaliści z całej Polski, jak dr Rafał Cekiera z Uniwersytetu Śląskiego, naukowiec zajmujący się tematyką migracji. Bardzo wiele czasu poświęcono na praktyczne ćwiczenia, nie tylko związane z psychologią czy traumą, ale także np. wykorzystywaniem nowych technologii takich jak sztuczna inteligencja w codziennej pracy. Dla chętnych Polek zorganizowano także kurs języka ukraińskiego. Absolwentką szkoły jest Anastazja. Od września rozpoczęła pracę w jednej z bielskich szkół. Ma wykształcenie pedagogiczne, ale w Ukrainie pracowała jako urzędniczka. Opowiada, że w szkole, w której pracuje, nie zdarzyły jej się na szczęście poważniejsze nieporozumienia na tle kulturowym. Są za to inne problemy. Nie wszyscy uczniowie Ukrainy znają nasz język na tyle, by dawać sobie radę np. na lekcjach polskiego. To bardzo trudne lekcje dla nich lekcje, zwłaszcza, gdy omawiane są na przykład lektury. - Tłumaczę uczniom na ucho, co mówi nauczyciel. Na całą szkołę tylko kilku nauczycieli uznało, że nie potrzebują mojej pomocy - opowiada Anastazja. Pomaga także w kontaktach pomiędzy szkoła i rodzicami ukraińskich uczniów.
Maria Rosa, także absolwentka bielskiej szkoły, przyjechała do Polski ponad pięć lat temu, z zachodniej Ukrainy, z miasteczka Iwano-Frankowe. W Ukrainie pracowała w szkole, uczyła geografii. - Przyjechałam do Polski z powodów ekonomicznych - mówi Maria. W Bielsku-Białej podjęła pracę w fabryce, kontynuowała także naukę w Polsce, zapisała się do szkoły policealnej na kierunek technik BHP. Maria ma już w Polsce status rezydenta. Po tym, jak Rosja zaatakowała 24 lutego 2023 roku całe terytorium Ukrainy do Bielska-Białej zaczęły przyjeżdżać tysiące uchodźców. Na szybko trzeba było przyjąć setki dzieci do tutejszych szkół, zorganizować im wsparcie. - Znalazłam w internecie ogłoszenie, że robią listę osób z wykształceniem pedagogicznym, swobodnie posługujących się językiem polskim, chętnych do pomocy nauczycielom w szkołach. Zgłosiłam się zastrzegając, że mogę poświęcić tylko kilka godzin dziennie, bo pracuję w fabryce - opowiada Maria.
Równocześnie została poproszona przez nauczycieli jednej ze szkół o to, by zrobić prezentację dla dzieci z klas 1-3 o swoim kraju, tak by nie kojarzył im się on tylko z wojna, ale także z kulturą, zabytkami, przyrodą, ciekawymi zwyczajami. Dyrektorka kolejnej szkoły zwróciła się do Marii, oferując stanowisko pomocy nauczyciela, chciała lepszej komunikacji zarówno z uczniami z Ukrainy, jak i z ich uczniami. Maria przez kilka miesięcy godziła zajęcia w szkole z etatem w fabryce. Od września 2022 roku pracuje już tylko w szkole. To duża szkoła w części Bielska-Białej, w której jest wiele zakładów pracy zatrudniających Ukraińców. Utworzono w niej dodatkową klasę siódmą tylko dla dzieci z Ukrainy. Maria opowiada, że w Ukrainie w większości szkół nadal, tak jak kiedyś w Polsce, oceny są zapisywane do tradycyjnego, papierowego dziennika, a o postępach swoich dzieci rodzice dowiadują się, gdy przychodzą na zebrania, o ile oczywiście nie dzieje się nic bardzo złego. Korzystanie z elektronicznego dziennika sprawiało niektórym rodzicom problemy, zwłaszcza jeśli pracuje się na dwunastogodzinnych zmianach w fabryce, a myślami jest się cały czas w Ukrainie, trudno znaleźć czas i siły. Jeśli chodzi o młodzież, to np. nie wszystkim łatwo było przyjąć statut szkoły, a w nim m in. zakaz korzystania z telefonu czy wytyczne dotyczące wyglądu - Na lekcjach siedziałam z tyłu klasy. Nauczyciele starali się prowadzić zajęcia tak, by były zrozumiałe dla wszystkich uczniów z Ukrainy. Mówili powoli, nie używali trudnych słów. Jeśli uczniowie jakiegoś słowa nie rozumieli, wtedy im je tłumaczyłam - opowiada Maria.
Mówi, że dużym wyzwaniem było zintegrowanie uczniów z Ukrainy. - Nasz kraj jest ogromny, wschód Ukrainy bardzo różni się od zachodu, mówi się różnymi językami, bo na wschodzie wiele osób używa rosyjskiego - opowiada Maria. Mówi, że dla uczniów najgorsze momenty to te, kiedy na Ukrainie trwa intensywny ostrzał rakietami. Na ich telefony komórkowe przychodzą wtedy ostrzeżenia przed atakami, zamiast się uczyć, sprawdzają wtedy cały czas, jaka jest sytuacja . - Trudno się im dziwić, bo tam zostali ich ojcowie, dziadkowie, czasem starsi bracia, niektórzy walczą. Gdy na Ukrainę spadają rakiety, od razu widać to po ocenach - opowiada.
Maria mówi, że ogromne znaczenie ma nastawienie szkoły. Nikt o klasie z uczniami z Ukrainy nie mówił "ukraińska klasa", tylko była to po prostu jedna z siódmych klas, traktowana tak samo jak polscy uczniowie - opowiada Maria.
Mariana Peleshchuk pracuje jako asystentka nauczyciela w szkole podstawowej nr 33 im Kornela Makuszyńskiego w Bielsku-Białej. Przyjechała do Polski jeszcze przed wojną, ma wykształcenie pedagogiczne, uczyła w Ukrainie języka angielskiego. - Obserwowałam na Instagramie dziewczynę z Krakowa, która jest asystentką międzykulturową w Krakowie. Widziała, że takie osoby pracują w szkołach w dużych miastach, w Krakowie czy Warszawie - opowiada Mariana. - Pewnego dnia mój syn przyszedł ze szkoły i powiedział mi, że jest coraz więcej uczniów z Ukrainy, dlatego pomaga tłumaczyć - wspomina.
Mariana wysłała do dyrektorki szkoły, w której uczy się jej syn, wiadomość za pomocy mobiDziennika. Napisała w niej, że zna języki ukraiński, rosyjski, angielski i polski, więc może się jej umiejętności teraz przydadzą. - Pracuję w szkole już drugi rok - opowiada Mariana. W szkole, w której pracuje, jest około 80-100 uczniów z Ukrainy. Liczba ta się zmienia, niektórzy wracają do kraju, inni przyjeżdżają. - Poczucie tymczasowości to jest jeden z dużych problemów uczniów. Są rodzice, którzy powtarzają, że zaraz będą wracać do domu. Ich dzieci nie chcą się uczyć języka polskiego, mówią, że po co im ten język, skoro niedługo będę w domu. Przekonuję, że znajomość każdego kolejnego języka to potem w dorosłym życiu ogromny atut - mówi Mariana.
Tłumaczy, jest łącznikiem między szkoła i rodzicami, umawia uczniów do pedagoga czy psychologa. - Lubię swoją pracę, uczniowie są dla mnie jak dzieci - mówi Mariana. Śmieje się, że jeśli chodzi o integrację językową, to uczniowie z obu krajów najszybciej nauczyli się polskich i ukraińskich przekleństw.
Mariana mówi, że jeśli jej czego pracy brakuje, to grupy wsparcia dla osób wykonujących taką pracę. - Słuchasz historii dzieci, niektóre są tragiczne, czujesz się potem wyciśnięta jak cytryna - opowiada Mariana.
Gdzie się uczyć?
Pomoc asystentki lub asystenta potrzebna jest nie tylko uczniom z Ukrainy. W polskich szkołach uczą się także uczniowie m.in. z Białorusi, Rosji, Wietnamu, Gruzji czy Kazachstanu. - Szkoła staje się wielokulturowa, niezależnie od agresji Rosji na Ukrainę. Migracja do kraju rośnie, zmienia się jej charakter. Coraz więcej rodzin traktuje Polskę jako miejsce pobytu na dłużej, a na świat przychodzą nowe pokolenia – mówił w rozmowie z "Dziennikiem Gazeta Prawna" prof. Mikołaj Pawlak, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Są w Polsce szkoły, w których już to piąty uczeń to dziecko lub nastolatek z doświadczeniem migracji.
Organizacje pozarządowe zajmujące się edukacją i prawami człowieka alarmują, że choć asystentów międzykulturowych w szkołach szybko przybywa, to ciągle jest ich zbyt mało.
Uniwersytet Warszawski otworzył pierwsze w Polsce studia podyplomowe na tym kierunku, to szansa dla tych, którzy chcą kontynuować naukę na uczelni wyższej.
Asystentka lub asystent nie muszą jednak posiadać wykształcenia pedagogicznego, a nawet w ogóle wyższego. Studium Prawa Europejskiego organizuje kurs dla asystentów i asystentek, warunkiem udziału w nim jest posiadanie wykształcenia co najmniej średniego. Fundacja Polskie Forum Migracyjne organizuje kurs online dla chętnych do pracy w tym zawodzie, gdzie także nie jest wymagane wykształcenie wyższe. Niestety, to nie jest praca, w której można liczyć na wysokie zarobki. Stanowisko pomocy nauczyciela znajduje się w VI grupie zaszeregowania płacowego. Oznacza to, że minimalny poziom wynagrodzenia zasadniczego wynosi obecnie (do 31 grudnia 2023 roku) 3.550 zł. Asystent jest zatrudniany przez dyrektora szkoły w oparciu o umowę cywilno-prawną, tak jak w przypadku innych pracowników niedydaktycznych, np. administracji.
O problemach asystentów i propozycjach rozwiązań opowiada raport Fundacji Teach for Poland. Problemy to przede wszystkim bariera językowa, nierozumienie przez szkołę ich roli, trudne przeżycia dzieci i mowa nienawiści.
– Zawód asystenta międzykulturowego pilnie wymaga szeregu normalizacji: od zakresu obowiązków, przez ścieżkę kariery, po zasady zatrudnienia i wynagrodzeń. Na chwilę obecną zawód ten tworzy się w boju. Wiele aspektów wymagających systemowego wsparcia ujawnia się dopiero w codziennej praktyce wykonujących go osób – mówi cytowana przez portal Ngo.pl Katarzyna Nabrdalik, Prezeska Fundacji Teach for Poland.
Nie mogę nawet sobie wyobrazić, co myśli moja córka na temat tego, czym jest wojna. Na wojnie jest jej tato, dali mu tam czapkę, cały czas jeździ gdzieś samochodem i karmi duże bezpańskie psy. Na wojnę stale trzeba coś kupować. Wojna jest w Ukrainie, Rosjanie spalili samolot „Mrija”. On był bardzo duży, ale po wojnie wszyscy Ukraińcy na pewno go wspólnie odbudują. Na wojnie zginęła ciocia – znajoma mamy, która pisała książki i fotografowała się z białym psem.
Nie mogę nawet sobie wyobrazić, mówiąc szczerze, co ona myśli na temat tego, co to jest Ukraina. Ukraina to jej ojczyzna, ale co to znaczy? Moja córeczka nie urodziła się tam i bardzo krótko tam mieszkała. W Ukrainie jest nasza Tania Kłubniczka (to długa historia), Wika i pierwsza koleżanka Miszy – Mariwi. W Ukrainie mieszka pies, który kradł skarpetki Miszy, kiedy ona była maleńka (tak to wszystkim opowiada, jakby pamiętała!). W Ukrainie pochyliła się czerwona kalina, bo napadli Rosjanie. W Ukrainie sprzedają książeczki wydawnictwa „A-ba-ba-ha-la-ma-ha” (to jest po prostu nasz bolesny punkt, dziecko cały czas prosi o książeczki wydawnictwa „A-ba-ba-ha-la-ma-ha” i nie to, że mamy ich mało, ale ona jakoś tak to wymyśliła, że jest ich więcej niż my mamy i co jakiś czas prosi o nową – mówi właśnie tak, kup już teraz, bo z Ukrainy ona jeszcze długo będzie jechała).
Wszystko są to prawdziwe cytaty z rozmów z moją córką. Kiedy ten felieton się ukaże, Misza skończy już trzy lata. Niedawno szłyśmy ulicą i nagle bez żadnej sugestii ona z zachwytem mówi do mnie: „Mamo. Jestem Ukrainką”.
– Oczywiście – mówię. – Jesteś Ukrainką.
Jasne - odpowiadam. - Jesteś Ukrainką!
– Mamo, a ty jesteś Ukrainką? - dopytuje.
– Absolutnie Ukrainką – mówię.
Wtedy moje dziecko pokazuje na babkę, która idzie z naprzeciwka. Babka ma czarną skórę i jest w hidżabie.
– Mamo, a ta ciocia to Ukrainka?
– No nie – mówię.
A ona zadaje zasadniczo bardzo słuszne pytanie:
„A skąd ty to wiesz?”
Muszę się przyznać, że zaskoczona przedstawiłam jakiś trochę szalony zestaw cech, które z większym prawdopodobieństwem pozwolą zidentyfikować ciotkę jako Ukrainkę, ale kończę stwierdzeniem, że nie mam pewności, czy ta ciocia jest Ukrainką, i oczywiście lepiej najpierw się upewnić, a dopiero potem stwierdzić, czy ta ciocia jest Ukrainką czy nie.
Moja córka zapomina o tej sytuacji po dziesięciu sekundach, a mnie wciąż jeszcze tygodniami chodzi po głowie, czy czarna kobieta, muzułmanka, z jakiegoś powodu może być Ukrainką lub uważać się za Ukrainkę? Hipotetycznie oczywiście tak, ale czy w praktyce istnieją takie Ukrainki? A tak w ogóle, w dzisiejszych czasach, to kto jest Ukrainką? Znam Ukrainki, które są Żydówkami, Koreankami, Białorusinkami, Tatarkami Krymskimi, urodziły się z obojga litewskich rodziców, którzy od dawna mieszkają w Ukrainie... I kilka innych ciekawych kombinacji. Co je łączy, te, które uważają się za Ukrainki i stoją teraz po stronie Ukrainy, jej niepodległości i wartości (niektóre z nich stoją fizycznie bezpośrednio na linii frontu)? Kiedy nie mieszkamy wszyscy razem w naszej Ukrainie, bo potwory zrzucają na nią bomby, bo jej część znajduje się pod przestępczą okupacją – co nas łączy, tak różnych, z wyjątkiem tej świadomości, że jesteśmy Ukraińcami i Ukraińcami?
Myślę o swojej córce i o tym, jak kształtuje się jej narodowa tożsamość, i to jest coś, czego po prostu nie da się zrozumieć. Czasami rozmawiam o tym z mamami innych takich samych małych Ukraińców i Ukrainek, którzy tak naprawdę nie mieli czasu być Ukraińcami i Ukrainkami, i dla innych matek to taki sam miszmasz jak dla mnie. Wiadomo tyle, że nic nie wiadomo.
Po pierwsze, jak rozmawiać z dziećmi o Rosjanach, żeby nie powodować u nich traum (u dzieci, bo Rosjan nie szkoda)? Jak izolować się od dobrych Rosjan na placach zabaw dla dzieci, nie stwarzając przy tym nerwowych sytuacji, które stresują małe dzieci? Jak nie prowokować konfliktów wokół swojego dziecka, zrobić tak, żeby w przedszkolu czy w szkole jakaś tam Ksenia czy jakiś tam Nikita nie pchali się ze swoim podobnym językiem i w ogóle to nawet nie pochodzili blisko? Nie wiem. Mało kto zna odpowiedzi.
Nienawiść, ból i trauma niektórych rodziców są tak wielkie, że stają się ważniejsze od troski o ocalenie psychiki dziecka i zapewnienie mu stabilnego bezpiecznego środowiska. Ze względu na to, co się dzieje, naturalne jest, że rodzice otwarcie okazują wrogość i deklarują nienawiść. Tylko co z tego może zrozumieć trzylatka, dla której śmierć, zniszczenie i straty to po prostu przeważnie coś abstrakcyjnego, nie do końca zrozumiałego i dlatego w ogóle niestrasznego (po zranieniu i śmierci Wiktorii Ameliny mówiąc o tym z córką płakałam, ona pytała, ja odpowiadałam; potem Miszka przez kilka miesięcy wypytywała o różnych naszych znajomych: „A on/ona już umarł/a czy jeszcze nie?” Pytała z ciekawością i bez dramatyzowania)? Dziecko rozumie, że jest agresja i wrogość do pewnych ludzi, ale nie wie dlaczego tak jest. I jeśli przyjmujemy za normalną agresję do Rosjan na umownym placu zabaw dla dzieci, to czemu nie można zaakceptować agresji do wszystkich innych dzieci, kiedy przychodzi kolej na huśtawkę?
Po drugie, jak rozmawiać z dziećmi o tym, co odróżnia Ukrainki i Ukraińców od wszystkich innych ludzi? Wyszywanka, miłość do pieśni, płomienne serce, sen koło okna, a drzemka przy płocie, pierogi, Taras Szewczenko? Moja córka pierogi jadła tylko w Wielkiej Brytanii i we Francji, a Taras Szewczenko wisi u nas w Londynie w pokoju, Misza zna jego wiersze na pamięć i rozpoznaje go na nadrukach oraz w książkach i właśnie kiedyś spytała mnie, czy jej przyjaciółka Renn też czyta wiersze Tarasa Szewczenki o kaczuszkach?
Nie – mówię – nie czyta.
I znowu słyszę rezolutne pytanie:
– A dlaczego?
I po prostu nie mam jakiejś normalnej odpowiedzi na to pytanie, bo prawdę mówiąc sama nie wiem, dlaczego Renn miałaby nie czytać Tarasa Szewczenki.
Skoro już wyjechałyśmy z Ukrainy, to przede wszystkim staram się zadbać o psychikę i normalny rozwój mojej córki, jakoś umiejętnie dozować jej informacje o strasznych rzeczach, a mówić przede wszystkim o miłości. Do ziemi – ale potem dziecko prosi mnie, by zamówić jej ziemię z Ukrainy wraz z dostawą. Do miejsc i miast – ale dziecko nie pamięta ukraińskich miast i miejsc, a kocha wiele miejsc i miast nieukraińskich. Do bliskich nam ludzi, ale muszę się przyznać, że nie wszyscy bliscy nam ludzie to Ukraińcy. Puszczam stare ukraińskie pieśni, pokazuję obrazy Marii Pryjmaczenko, maluję z córką pisanki i kraszanki, nawet pewnego razu zrobiłam lalkę-motankę, ale także słuchamy piosenek cioci Saszy Kolcowej, którą Misza widziała, kiedy była całkiem maleńka, i uczymy się wierszy naszych znajomych cioć i wujków (nawiasem mówiąc, w odróżnieniu ode mnie, urodzonej jeszcze w czasach sowieckich, moje dziecko, kiedy chce z szacunkiem zwrócić się do żaby, nie mówi ciociu żabo, a mówi panie żabo, przez sekundę myślę więc może to jest właśnie to? Ale nie, te wszystkie panie, pani to polskie zwroty). Myślę, jak sprowadzić do jakiegoś wspólnego mianownika lwa Pryjmaczenko, samolot „Mriję”, farbowane jajko, moje umiejętności splatania wianka z kwiatów i to, przez co jej tato jest na wojnie – ale tak, żeby to było po prostu zrozumiałe dla trzylatki. Ale im dłużej myślę, tym bardziej wydaje mi się, że zamówienie kilograma ziemi to nie jest taki całkiem głupi pomysł. Żeby cała ta miłość w tej sytuacji, w której się znaleźliśmy, stała się po prostu trochę mniej niezrozumiała.
"Skąd przyjechałaś? Z kim? Kiedy? Czym się interesujesz? Jaki przedmiot w szkole lubisz najbardziej?".
Dziewczyna, której zadano te pytania, siedziała z opuszczoną głową, zobojętniała. Trochę zainteresowania pojawiło się w jej oczach przy pytaniu o zwierzęta. - Lubię koty, tylko koty, psów nie lubię - wzruszyła ramionami. Potem znowu opuściła głowę. Na kolejne pytania nie odpowiedziała. Pracownicy szkoły, która próbowała nawiązać z nią kontakt, nie udało się tego zrobić. Widać było, że bardzo się stara, ale nie wie, jak to zrobić. Dziewczyna dopiero co przyjechała z matką i młodszym bratem z Ukrainy, uciekli przed wojną, po drodze spotkało ich wiele strasznych rzeczy. To ćwiczenie było jednym z najtrudniejszych, z jakim musiały się zmierzyć uczestniczki drugiej edycji Szkoły Asystentów Międzykulturowych w Bielsku-Białej. W rolę uczennic i pracownic szkoły wcieliły się słuchaczki. Zadanie to uświadomiło wszystkim, jak trudne może być nawiązanie kontaktu z dzieckiem w traumie, które w dodatku niedawno przyjechało do Polski i jeszcze nie porozumiewa się dobrze w naszym języku. To naprawdę wymaga wiedzy i szczególnych umiejętności.
Łącznik między kulturami
Asystent międzykulturowy lub asystentka międzykulturowa to osoba rozumiejąca zarówno obcokrajowców, ale też mająca wiedzę, „jak działa” Polska, znająca nasze przepisy prawne, kulturę, zwyczaje, system edukacji. To "łącznik" pomiędzy dwoma światami, czasem bardzo różnymi. Asystenci przydatni są m.in. w zakładach pracy zatrudniających obcokrajowców, przedszkolach, ale przede wszystkim pracują w szkołach.
Ich zadaniem jest wspieranie dzieci cudzoziemskich oraz społeczności szkolnych - nauczycieli, pedagogów i psychologów, rodziców. Formalnie asystent międzykulturowy to osoba zatrudniona przez dyrekcję szkoły na stanowisku pomocy nauczyciela ze środków przekazanych przez organ prowadzący, może to być także osoba zatrudniona w szkołach przez organizacje pozarządowe. Sytuacja dzieci z doświadczeniem migracji jest często bardzo trudna, zwłaszcza, jeśli decyzja o wyjeździe została podjęta przez rodzinę nagle, pod przymusem, tak jak to dzieje się choćby w przypadku Ukraińców uciekających przed wojną w swoim kraju.
- Dla nas to jest także gigantyczne wyzwanie. Nagle mamy do czynienia z dziećmi, które widziały, jak Rosjanie strzelali do ludzi albo tygodniami ukrywały się zimnych i ciemnych piwnicach domów. Nie bardzo wiemy, jak do nich dotrzeć, jak z nimi rozmawiać. Nie byliśmy do tego przygotowani - przyznaje nauczyciel z jednej ze śląskich szkół.
W wrześniu 2023 roku w polskich szkołach uczyło się około 150 tys. tys. uczniów i uczennic z Ukrainy. Z badań organizacji International Rescue Committee wynika, że aż 44 proc. badanych ukraińskich rodziców zauważyło negatywne zmiany w zachowaniu swoich dzieci po przybyciu do Polski. Niektóre dzieci w Polsce zaczynają chorować, trafiają nawet do szpitali np. z kłopotami z oddychaniem, bólami żołądka, zaburzeniami pracy serca, zdarzają się także samookaleczenia, próby samobójcze. Dochodzi do nieporozumień pomiędzy uczniami z Polski i tymi z innych krajów. Są także bariery kulturowe. Nauczyciele opowiadają, że miewają problemy z rodzicami, którzy wymierzają swoim dzieciom cielesne kary. W niektórych krajach to nadal spotykane. – Musimy tłumaczyć takim rodzicom, że w Polsce, jeśli dziecko powie, że zbił je tata, szkoła musi wezwać policję – opowiadają nauczyciele.
Ogromnym problemem utrudniającym skuteczną pomoc w szkole jest bariera językowa. Nauczyciele z dłuższym stażem znają co prawda język rosyjski, ale nie wszystkie ukraińskie dzieci, nawet jeśli się nim świetnie posługują chcą w tym języku rozmawiać, to dla nich język wroga.
Wiele dzieci na szczęście szybko nauczyła się języka polskiego, są jednak takie, które mają z tym kłopot. To oznacza kolejne problemy, np. izolację w klasie. Nauczyciele zgłaszają także kłopoty w komunikowaniu się z rodzicami uczniów. Język ukraiński i polski są niby podobne, ale jednak jest wiele różnic, co może wywoływać nieporozumienia, np. polskie "zaraz" po ukraińsku znaczy "teraz".
- Uczę w szkole, w której jest spora grupa uczniów z Ukrainy. Jeśli to jest dla nich akurat wygodne, udają, że nie rozumieją polskiego. Wiem, w jak trudnym są położeniu, nie wiedzą czy zostaną, czy będą mogli wrócić do domów, dlatego przymykam na to oko. Łatwiej by mi było, gdybym miała do pomocy osobę rozmawiającą w ich języku - opowiada jeden ze śląskich nauczycieli. – Chciałem w ramach integracji z uczniami z Polski przygotować lekcję na temat Ukrainy, świątecznych zwyczajów w tym kraju, ale z tym także sobie nie dam rady bez wsparcia – dodaje. Widać, że wsparcie potrzebne jest wszystkim. - Dotychczasowe doświadczenia szkół i organizacji pozarządowych pokazują, że zatrudnienie asystentów i asystentek międzykulturowych w szkołach, do których uczęszczają dzieci cudzoziemskie to rozwiązanie w szczególnie korzystny sposób wpływające na sytuację uczniów i uczennic cudzoziemskich, komfort pracy nauczycielek i nauczycieli, zaangażowanie rodziców oraz całą społeczność szkolną - podkreśla Fundacja na rzecz Różnorodności Społecznej, jedna z organizacji wspierająca asystentów międzykulturowych.
Jak wygląda szkolenie asystentów?
Dyplomy drugiej edycji wspomnianej już drugiej edycji Szkoły Asystentów Międzykulturowych rozdano latem. To był projekt realizowany przez Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia, a finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny. Zajęcia w pierwszej edycji zaczęły się jeszcze przed tym, jak 24 lutego 2022 roku Rosja zaatakowała całe terytorium Ukrainy i do Polski ruszyły miliony uchodźców. Nikt się wtedy nie spodziewał, jak bardzo potrzebny stanie się taki projekt. Dwie edycje szkoły ukończyło kilkadziesiąt osób, same kobiety, Polki i Ukrainki. To nauczycielki pracujące w szkołach w Bielsku-Białej i okolicach, Ukrainki już od kilku lat mieszkające w Polsce ale także uchodźczynie uciekające przed rosyjską inwazją. - Część tych dziewczyn dostała pracę w szkołach i to uważam za nasz ogromny sukces - mówi Sylwia Deryło, dyrektorka Szkoły Asystentów Międzykulturowych.
Druga edycja szkoły trwała od listopada 2022 roku do czerwca 2023 roku. Weekendowe spotkania odbywały się raz w miesiącu. Zajęcia poświęcone były m.in. szokowi kulturowemu, efektywnej komunikacji i jej barierom, podstawom psychologii rozwojowej, stereotypom czy funkcjonowaniu systemu oświaty w Polsce. Prowadzili je specjaliści z całej Polski, jak dr Rafał Cekiera z Uniwersytetu Śląskiego, naukowiec zajmujący się tematyką migracji. Bardzo wiele czasu poświęcono na praktyczne ćwiczenia, nie tylko związane z psychologią czy traumą, ale także np. wykorzystywaniem nowych technologii takich jak sztuczna inteligencja w codziennej pracy. Dla chętnych Polek zorganizowano także kurs języka ukraińskiego. Absolwentką szkoły jest Anastazja. Od września rozpoczęła pracę w jednej z bielskich szkół. Ma wykształcenie pedagogiczne, ale w Ukrainie pracowała jako urzędniczka. Opowiada, że w szkole, w której pracuje, nie zdarzyły jej się na szczęście poważniejsze nieporozumienia na tle kulturowym. Są za to inne problemy. Nie wszyscy uczniowie Ukrainy znają nasz język na tyle, by dawać sobie radę np. na lekcjach polskiego. To bardzo trudne lekcje dla nich lekcje, zwłaszcza, gdy omawiane są na przykład lektury. - Tłumaczę uczniom na ucho, co mówi nauczyciel. Na całą szkołę tylko kilku nauczycieli uznało, że nie potrzebują mojej pomocy - opowiada Anastazja. Pomaga także w kontaktach pomiędzy szkoła i rodzicami ukraińskich uczniów.
Maria Rosa, także absolwentka bielskiej szkoły, przyjechała do Polski ponad pięć lat temu, z zachodniej Ukrainy, z miasteczka Iwano-Frankowe. W Ukrainie pracowała w szkole, uczyła geografii. - Przyjechałam do Polski z powodów ekonomicznych - mówi Maria. W Bielsku-Białej podjęła pracę w fabryce, kontynuowała także naukę w Polsce, zapisała się do szkoły policealnej na kierunek technik BHP. Maria ma już w Polsce status rezydenta. Po tym, jak Rosja zaatakowała 24 lutego 2023 roku całe terytorium Ukrainy do Bielska-Białej zaczęły przyjeżdżać tysiące uchodźców. Na szybko trzeba było przyjąć setki dzieci do tutejszych szkół, zorganizować im wsparcie. - Znalazłam w internecie ogłoszenie, że robią listę osób z wykształceniem pedagogicznym, swobodnie posługujących się językiem polskim, chętnych do pomocy nauczycielom w szkołach. Zgłosiłam się zastrzegając, że mogę poświęcić tylko kilka godzin dziennie, bo pracuję w fabryce - opowiada Maria.
Równocześnie została poproszona przez nauczycieli jednej ze szkół o to, by zrobić prezentację dla dzieci z klas 1-3 o swoim kraju, tak by nie kojarzył im się on tylko z wojna, ale także z kulturą, zabytkami, przyrodą, ciekawymi zwyczajami. Dyrektorka kolejnej szkoły zwróciła się do Marii, oferując stanowisko pomocy nauczyciela, chciała lepszej komunikacji zarówno z uczniami z Ukrainy, jak i z ich uczniami. Maria przez kilka miesięcy godziła zajęcia w szkole z etatem w fabryce. Od września 2022 roku pracuje już tylko w szkole. To duża szkoła w części Bielska-Białej, w której jest wiele zakładów pracy zatrudniających Ukraińców. Utworzono w niej dodatkową klasę siódmą tylko dla dzieci z Ukrainy. Maria opowiada, że w Ukrainie w większości szkół nadal, tak jak kiedyś w Polsce, oceny są zapisywane do tradycyjnego, papierowego dziennika, a o postępach swoich dzieci rodzice dowiadują się, gdy przychodzą na zebrania, o ile oczywiście nie dzieje się nic bardzo złego. Korzystanie z elektronicznego dziennika sprawiało niektórym rodzicom problemy, zwłaszcza jeśli pracuje się na dwunastogodzinnych zmianach w fabryce, a myślami jest się cały czas w Ukrainie, trudno znaleźć czas i siły. Jeśli chodzi o młodzież, to np. nie wszystkim łatwo było przyjąć statut szkoły, a w nim m in. zakaz korzystania z telefonu czy wytyczne dotyczące wyglądu - Na lekcjach siedziałam z tyłu klasy. Nauczyciele starali się prowadzić zajęcia tak, by były zrozumiałe dla wszystkich uczniów z Ukrainy. Mówili powoli, nie używali trudnych słów. Jeśli uczniowie jakiegoś słowa nie rozumieli, wtedy im je tłumaczyłam - opowiada Maria.
Mówi, że dużym wyzwaniem było zintegrowanie uczniów z Ukrainy. - Nasz kraj jest ogromny, wschód Ukrainy bardzo różni się od zachodu, mówi się różnymi językami, bo na wschodzie wiele osób używa rosyjskiego - opowiada Maria. Mówi, że dla uczniów najgorsze momenty to te, kiedy na Ukrainie trwa intensywny ostrzał rakietami. Na ich telefony komórkowe przychodzą wtedy ostrzeżenia przed atakami, zamiast się uczyć, sprawdzają wtedy cały czas, jaka jest sytuacja . - Trudno się im dziwić, bo tam zostali ich ojcowie, dziadkowie, czasem starsi bracia, niektórzy walczą. Gdy na Ukrainę spadają rakiety, od razu widać to po ocenach - opowiada.
Maria mówi, że ogromne znaczenie ma nastawienie szkoły. Nikt o klasie z uczniami z Ukrainy nie mówił "ukraińska klasa", tylko była to po prostu jedna z siódmych klas, traktowana tak samo jak polscy uczniowie - opowiada Maria.
Mariana Peleshchuk pracuje jako asystentka nauczyciela w szkole podstawowej nr 33 im Kornela Makuszyńskiego w Bielsku-Białej. Przyjechała do Polski jeszcze przed wojną, ma wykształcenie pedagogiczne, uczyła w Ukrainie języka angielskiego. - Obserwowałam na Instagramie dziewczynę z Krakowa, która jest asystentką międzykulturową w Krakowie. Widziała, że takie osoby pracują w szkołach w dużych miastach, w Krakowie czy Warszawie - opowiada Mariana. - Pewnego dnia mój syn przyszedł ze szkoły i powiedział mi, że jest coraz więcej uczniów z Ukrainy, dlatego pomaga tłumaczyć - wspomina.
Mariana wysłała do dyrektorki szkoły, w której uczy się jej syn, wiadomość za pomocy mobiDziennika. Napisała w niej, że zna języki ukraiński, rosyjski, angielski i polski, więc może się jej umiejętności teraz przydadzą. - Pracuję w szkole już drugi rok - opowiada Mariana. W szkole, w której pracuje, jest około 80-100 uczniów z Ukrainy. Liczba ta się zmienia, niektórzy wracają do kraju, inni przyjeżdżają. - Poczucie tymczasowości to jest jeden z dużych problemów uczniów. Są rodzice, którzy powtarzają, że zaraz będą wracać do domu. Ich dzieci nie chcą się uczyć języka polskiego, mówią, że po co im ten język, skoro niedługo będę w domu. Przekonuję, że znajomość każdego kolejnego języka to potem w dorosłym życiu ogromny atut - mówi Mariana.
Tłumaczy, jest łącznikiem między szkoła i rodzicami, umawia uczniów do pedagoga czy psychologa. - Lubię swoją pracę, uczniowie są dla mnie jak dzieci - mówi Mariana. Śmieje się, że jeśli chodzi o integrację językową, to uczniowie z obu krajów najszybciej nauczyli się polskich i ukraińskich przekleństw.
Mariana mówi, że jeśli jej czego pracy brakuje, to grupy wsparcia dla osób wykonujących taką pracę. - Słuchasz historii dzieci, niektóre są tragiczne, czujesz się potem wyciśnięta jak cytryna - opowiada Mariana.
Gdzie się uczyć?
Pomoc asystentki lub asystenta potrzebna jest nie tylko uczniom z Ukrainy. W polskich szkołach uczą się także uczniowie m.in. z Białorusi, Rosji, Wietnamu, Gruzji czy Kazachstanu. - Szkoła staje się wielokulturowa, niezależnie od agresji Rosji na Ukrainę. Migracja do kraju rośnie, zmienia się jej charakter. Coraz więcej rodzin traktuje Polskę jako miejsce pobytu na dłużej, a na świat przychodzą nowe pokolenia – mówił w rozmowie z "Dziennikiem Gazeta Prawna" prof. Mikołaj Pawlak, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Są w Polsce szkoły, w których już to piąty uczeń to dziecko lub nastolatek z doświadczeniem migracji.
Organizacje pozarządowe zajmujące się edukacją i prawami człowieka alarmują, że choć asystentów międzykulturowych w szkołach szybko przybywa, to ciągle jest ich zbyt mało.
Uniwersytet Warszawski otworzył pierwsze w Polsce studia podyplomowe na tym kierunku, to szansa dla tych, którzy chcą kontynuować naukę na uczelni wyższej.
Asystentka lub asystent nie muszą jednak posiadać wykształcenia pedagogicznego, a nawet w ogóle wyższego. Studium Prawa Europejskiego organizuje kurs dla asystentów i asystentek, warunkiem udziału w nim jest posiadanie wykształcenia co najmniej średniego. Fundacja Polskie Forum Migracyjne organizuje kurs online dla chętnych do pracy w tym zawodzie, gdzie także nie jest wymagane wykształcenie wyższe. Niestety, to nie jest praca, w której można liczyć na wysokie zarobki. Stanowisko pomocy nauczyciela znajduje się w VI grupie zaszeregowania płacowego. Oznacza to, że minimalny poziom wynagrodzenia zasadniczego wynosi obecnie (do 31 grudnia 2023 roku) 3.550 zł. Asystent jest zatrudniany przez dyrektora szkoły w oparciu o umowę cywilno-prawną, tak jak w przypadku innych pracowników niedydaktycznych, np. administracji.
O problemach asystentów i propozycjach rozwiązań opowiada raport Fundacji Teach for Poland. Problemy to przede wszystkim bariera językowa, nierozumienie przez szkołę ich roli, trudne przeżycia dzieci i mowa nienawiści.
– Zawód asystenta międzykulturowego pilnie wymaga szeregu normalizacji: od zakresu obowiązków, przez ścieżkę kariery, po zasady zatrudnienia i wynagrodzeń. Na chwilę obecną zawód ten tworzy się w boju. Wiele aspektów wymagających systemowego wsparcia ujawnia się dopiero w codziennej praktyce wykonujących go osób – mówi cytowana przez portal Ngo.pl Katarzyna Nabrdalik, Prezeska Fundacji Teach for Poland.
Laureatami rankingu szkół ponadgimnazjalnych Perspektywy 2023 w Polsce zostały: XIV Gimnazjum im. Stanisława Staszica w Warszawie (najlepsze gimnazjum) oraz Technikum Mechatroniczne nr 1 w Zespole Szkół Licealnych i Technicznych nr 1 w Warszawie (najlepsze technikum).
W edycji 2023 Rankingu Szkół Gimnazjalnych i Technicznych Perspektywy przeanalizowano wyniki 1360 szkół ponadgimnazjalnych spełniających profesjonalne kryteria. Dla Ukraińców, którzy szukają szkoły dla swoich dzieci w Polsce, ranking ten będzie dobrym przewodnikiem i pomoże im wybrać odpowiednią placówkę.
Ranking to także pomoc dla młodych Ukraińcom w wyborze szkoły średniej, która poprowadzi ich na studia i ułatwi zdobycie wymarzonego zawodu.
W tegorocznym rankingu wzięto pod uwagę dane tych szkół, które spełniły tzw. kryterium przyjęcia - czyli do egzaminu maturalnego w maju 2022 r. przystąpiło w nich co najmniej 12 maturzystów, a średnie wyniki z języka polskiego i matematyki, zdawanych jako egzaminy obowiązkowe, nie były niższe niż 0,75 średniej krajowej dla liceów/techników.
Zasady Rankingu ustaliła Kapituła, w skład której weszli przedstawiciele uczelni wyższych, Komisji Edukacji CRASP, dyrektorzy Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych (OKE) oraz przedstawiciele komitetów głównych olimpiad przedmiotowych.
Kryteria rankingu szkół średnich 2023 były następujące: wyniki matury z przedmiotów obowiązkowych (30%), wyniki matury z przedmiotów dodatkowych (45%) oraz sukcesy w olimpiadach (25%). W tej kategorii uwzględniane są również osiągnięcia w konkursach międzynarodowych.
Kryteria rankingu techników 2023 to: osiągnięcia szkoły w konkursach akademickich (20%), wyniki matury z przedmiotów obowiązkowych (20%), wyniki matury z przedmiotów dodatkowych (30%) oraz wyniki egzaminów zawodowych (30%).
Ranking szkół średnich w Polsce 2023:
1. XIV Gimnazjum im. Stanisława Staszica (Warszawa);
2. V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego (Kraków);
3. XIII Liceum Ogólnokształcące (Szczecin);
4. Liceum Uniwersyteckie (Toruń);
5. III Liceum Ogólnokształcące im. Marynarki Wojennej RP (Gdynia);
6. III Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza (Wrocław);
7. IX Liceum Ogólnokształcące imienia Klementyny Hoffmanowej (Warszawa);
8. XXVII Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Czackiego (Warszawa);
9. Liceum Akademickie PWr (Wrocław);
10. II Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Batorego (Warszawa).
Jak wybrać szkołę w Polsce dla ukraińskich uczniów
Wybór szkoły dla ukraińskich dzieci w Polsce powinien opierać się na własnych preferencjach i zainteresowaniach dziecka. Należy przeprowadzić szczegółową analizę tego, co wzbudza zainteresowanie dziecka i na czym lubi ono spędzać czas.
Jeśli wybierasz szkołę średnią dla swojego dziecka w Polsce, zalecamy rozważenie następujących kwestii:
dalsze plany edukacyjne;
interesy edukacyjne dziecka;
jego talenty i upodobania;
lokalizacja szkoły;
oferta pozalekcyjna szkoły (zajęcia dodatkowe);
opinie i informacje zwrotne od innych uczniów tej szkoły i jej absolwentów.