Exclusive
20
min

Ukrainki na obczyźnie: co pomaga przetrwać

Tylko silna, zmotywowana i niezłomna osoba może zdecydować się na rozpoczęcie życia od zera. Czyli Ukrainka

Ksenia Minczuk

„Nie możesz się poddać, bo Ukraina się nie poddaje”. Kolaż Sestry

No items found.

Z powodu napaści Rosji na Ukrainę ponad 4 miliony Ukraińców korzysta obecnie z tymczasowej ochrony w Europie. Kraje Unii, które przyjęły największą liczbę Ukraińców i Ukrainek, to Niemcy, Polska i Czechy.

Większość z tych, którzy uciekli przed wojną, to kobiety. Musiały opuścić swoje domy, krewnych, osiedlić się w innym kraju, nauczyć się mówić w obcym języku i zbudować swoje życie od podstaw. Sestry zapytały pięć Ukrainek, jak sobie radzą i co daje im siłę.

1. Alina, dziennikarka. Wojna zabrała jej dom i pracę. Po ewakuacji z Charkowa wyjechała do Niemiec. Uczy się niemieckiego i współpracuje z ukraińskimi mediami.

Alina: „Kiedy masz wokół siebie ludzi takich jak ty, wszystko staje się łatwiejsze”. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Przez prawie rok nieustannie myślałam o tym, jak wrócić. Nie dawało mi to spokoju. Ale nie było dokąd wracać: nie było pracy, nie było mieszkania, które wynajmowałam, za to front był blisko.

Odechciało mi się wszystkiego – nawet komunikowania się z ludźmi, otwierania się przed kimkolwiek. Chciałam wczołgać się pod kołdrę i w ogóle nie wychodzić z domu. Ci, którzy opuścili Ukrainę z powodu wojny, zrozumieją mnie. Każdy przechodzi przez ten etap. Niestety, u mnie trwało to zbyt długo. Wtedy jedna z przyjaciółek zapytała mnie: „Alina, co cię dręczy? Chcesz wrócić? Gdzie chcesz pojechać? Masz dom? Nie. Czy masz pracę? Nie. Czy twój mąż na ciebie czeka? Nie. Więc może powinnaś wziąć się w garść i zacząć robić coś tutaj?”. Zdałam sobie sprawę, że miała rację.

Wzięłam się w garść. Zaczęłam uczyć się języka, komunikować się z ludźmi, budować relacje ze społeczeństwem, w którym się znalazłam. Na początku musiałam się zmuszać, ale bardzo szybko zdałam sobie sprawę, że mi się to podoba. W Niemczech są Ukrainki, które mają podobne doświadczenia. To sprawiło, że poczułam się lepiej.

Teraz czuję, że nie jestem sama. Razem chodzimy na wydarzenia dla Ukraińców. Płaczemy, cieszymy się, śpiewamy ukraińskie piosenki, zbieramy datki dla Ukrainy. Kiedy ma się takich ludzi u boku, łatwiej jest emocjonalnie ogarnąć wszystko, co się dzieje.

2. Przed inwazją na pełną skalę Tetiana pracowała w Kijowie jako dyrektorka finansowa w dużej firmie. Obecnie mieszka w Hiszpanii. Długo nie opuszczała Ukrainy, ale kiedy zaczęły się problemy z pracą, zdecydowała się wyjechać, by zarobić pieniądze i pomóc armii.

Tetiana: „By poczuć się lepiej, kupiłam sobie takie same poduszki i koce, jakie miałam w domu w Ukrainie”. Zdjęcie z prywatnego archiwum

W nowym kraju musiałam szukać nowej pracy, zintegrować się z nowym zespołem, nauczyć się nowej działalności, zdobyć dokumenty i mieszkanie... A wszystko to bez znajomości języka i bez pomocy.

By poczuć się lepiej w obcym kraju, starałam się zorganizować przestrzeń i styl życia, który był mi znany. Urządziłam więc mieszkanie w Walencji, kupiłam takie same poduszki i koce, jakie miałam w domu w Ukrainie. Dużo pracuję i to również pomaga. Ważne jest dla mnie, aby mieć stabilny dochód, który pomoże mojej rodzinie w Ukrainie.

Uczę się nowych rzeczy i uprawiam sport. Wszystko to pozwala mi trzymać głowę w górze i iść naprzód.

Tylko silna, zmotywowana i niezłomna osoba może zdecydować się na rozpoczęcie życia od zera. Czyli Ukrainka

3. Tetiana jest emerytowaną nauczycielką chemii. W marcu 2022 roku wyjechała z Ukrainy do Francji. Tam prowadziła lekcje online dla ukraińskich studentów i pomagała im przygotowywać się do egzaminów. W listopadzie 2023 r. wróciła do Kijowa. Teraz pracuje jako wolontariuszka, wyplatając siatki maskujące i zbierając różne rzeczy dla wojska.

Tetiana: „Pomaga mi świadomość, że mogę wspomóc dzieci w nauce”. Zdjęcie z prywatnego archiwum

To, co daje mi siłę, to moja wielka wiara i nadzieja, że dobro zwycięży. Że nasi obrońcy, kwiat naszego narodu, pokonają Rosjan. Że cały świat i cały naród ukraiński zjednoczą się w walce o przyszłość Ukrainy. Że moje dzieci i wnuki będą żyły w wolnym, niepodległym, silnym państwie.

Jestem nauczycielką chemii, pracuję z ukraińskimi uczniami online. Widzę, że bardzo trudno im się teraz uczyć. Świadomość, że mogę im pomóc, daje mi siłę. Marzę, by wszystkie ukraińskie dzieci wróciły do swoich domów, a nasze szkoły wypełniły się dźwiękiem dzwonków i dziecięcym śmiechem.

Bardzo chcę też przyjechać do miasta mojego dzieciństwa, Kupiańska, w którym teraz toczą się krwawe walki. Chcę odwiedzić groby moich rodziców i przeprosić za to, że tak długo ich nie odwiedzałam. Chcę popływać w rzece Oskił, tak jak robiłam to w dzieciństwie, i zobaczyć wschód słońca na spokojnym niebie.

4. Kateryna opuściła Kijów z rodzicami i kotem, jej narzeczony został w stolicy. Przez półtora roku mieszkała na zmianę a to we Francji, a to w Ukrainie. Pod koniec 2023 roku wróciła do domu.

Kateryna: „Wytrzymałam dzięki miłości, inspirują mnie plany i konkretne kroki”. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Na początku trzymałam się, bo myślałam, że wojna wkrótce się skończy. Myślałam, że wrócimy do domu za miesiąc lub dwa. Kiedy zdałam sobie sprawę, że to będzie długi czas, przy życiu utrzymała mnie miłość.

Teraz najbardziej inspirują mnie decyzje, które podjęłam. Zdecydowałam się wrócić do Ukrainy. To mnie inspiruje i sprawia, że czuję się lepiej. Bo kiedy masz możliwość robienia planów, to one wyznaczają tempo i rytm życia. To daje mi nadzieję na przyszłość. Ratują mnie konkretne kroki.

Jeśli inni mogą to zrobić, ty też możesz – tak teraz myślę.

5. Kateryna dwukrotnie uciekała przed wojną. Za pierwszym razem z Doniecka, za drugim z Buczy. Po długiej i trudnej ewakuacji znalazła schronienie w Polsce. Natychmiast zaczęła pracować, by pomóc wojsku. Szybko nauczyła się języka polskiego, by komunikować się z klientami – jest tatuażystką. Obecnie mieszka w Krakowie.

Kateryna: „Bardzo kocham swoją pracę, ona mnie ratuje”. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Często przychodzą chwile, kiedy wydaje mi się, że nie mam już siły. Ale jakoś ją w sobie znajduję, bo mam bardzo silną motywację, by pomagać mojej rodzinie i Ukrainie. No i chcę się też rozwijać.

Bardzo kocham swoją pracę; ona mnie ratuje. Ludzie również bardzo mi pomagają: koledzy, przyjaciele i rodzina. Nadzieja na zwycięstwo też trzyma mnie przy życiu. Nie można się poddawać, bo Ukraina się nie poddaje.

No items found.
Ukraińskie kobiety w świecie

Dziennikarka, pisarka, podcasterka. Uczestniczka projektów społecznych mających na celu rozpowszechnianie informacji na temat przemocy domowej. Prowadziła własne projekty społeczne różnego rodzaju: od rozrywki po film dokumentalny. W Hromadske Radio tworzyła podcasty, fotoreportaże i filmy. Podczas inwazji na pełną skalę rozpoczęła współpracę z zagranicznymi mediami, uczestnicząc w konferencjach i spotkaniach w Europie, aby rozmawiać o wojnie na Ukrainie i dziennikarstwie.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
zagrożenie dla Europy, pomoc dla Ukrainy, agresja rosyjska, wojna

Są dwie drogi, którymi może pójść Europa reagując na to, co od ponad dwóch lat wyprawia w Ukrainie Putin – pisze Philipa Inman, publicysta ekonomiczny „Guardiana” i „Observera”.

Pierwsza wiedzie ku klęsce kremlowskiego dyktatora i stopniowemu, lecz systematycznemu odbudowywaniu europejskiego ładu – z pokojem na granicach, stabilnymi cenami żywności i energii, uspokojeniem rynków finansowych i poprawieniem poziomu życia milionów mieszkańców kontynentu.

Druga droga prowadzi ku przegranej Ukrainy i destrukcji europejskiego porządku – gdy Putin zajmie odpowiadający mu kawałek terytorium sąsiedniego kraju i ośmielony słabością Zachodu będzie planował, a potem zadawał kolejne ciosy. A to, że będzie, jest pewne, skoro od dawna podkłada miny pod wszystko na wschód od Moskwy, co pachnie demokracją, stabilnością i praworządnością: opłaca prorosyjskie partie w Europie, miesza się w demokratyczne wybory, przeprowadza ataki hakerskie, wznieca niepokoje społeczne, narusza granice sąsiadów itd.

Identyczne wyzwanie

Europa wraz z Wielką Brytanią stoją dziś w obliczu identycznego wyzwania, przed jakim stały w 1939 r. – i zdaje się, że równie kiepsko zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Inman gorzko konstatuje, że europejscy przywódcy „chcą, aby pozostawiono ich samym sobie, by mogli uporać się z przyziemnymi, domowymi zadaniami”.

Tymczasem zjednoczona i stanowcza Europa mogłaby z łatwością sprawić, by Ukraina w miarę szybko poradziła sobie z rosyjskim najazdem. Zasoby kilku jej czołowych państw, udostępnione Ukrainie, wystarczyłyby jej do przywrócenia granic z 2014 r. I wcale nie trzeba do tego – zaznacza brytyjski publicysta – wsparcia Stanów Zjednoczonych, choć ten kraj ma w tej sprawie wielkie znaczenie.

Droga do wykrwawienia Moskwy

Drugim sposobem na skuteczne przyciśnięcie Rosji byłoby wprowadzenie ogólnego zakazu handlu z Rosją. Nigel Gould-Davies, starszy specjalista ds. Rosji i Eurazji w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych, cytowany przez Inmana, mówi: „Należy jednak założyć, że żadna zachodnia firma nie pomaga reżimowi, który zagraża żywotnym zachodnim interesom bezpieczeństwa”. 

Od tej reguły można by ustanowić wyjątki, które pozwoliłyby prywatnym rosyjskim funduszom wypłynąć poza Rosję. 

To z kolei „wykrwawiłoby moskiewskie instytucje finansowe” – a wtedy Rosja nie miałaby już czym płacić za chińskie towary i bratnie wsparcie Pekinu dla niej by się skończyło

Dlaczego więc Zachód z Europą na czele nie wprowadza tego zakazu? Bo podobno byłoby to wbrew prawu międzynarodowemu. Tak przynajmniej twierdzi główny hamulcowy w tej materii: Niemcy. Te same Niemcy, które – jak zauważa Inman – wysyłają do Rosji przez Armenię swoje samochody oraz części mechaniczne i elektryczne do różnych urządzeń.

Strażnicy międzynarodowego porządku

Istnieje też trzecia, jeszcze prostsza droga wsparcia Kijowa: wykorzystanie rosyjskich aktywów znajdujących się w europejskich centrach finansowych do finansowania obrony Ukrainy przeciw Rosji. Większość z 300 miliardów dolarów aktywów rosyjskiego banku centralnego jest stosunkowo łatwo dostępna, bo znajduje się na belgijskiej giełdzie Euroclear. Co więcej, jak twierdzi Gould-Davies, grupa wybitnych międzynarodowych ekspertów opracowała już legalny plan wykorzystania tych pieniędzy na rzecz Ukrainy.

W czym więc problem. W braku dobrej woli. Niemcy, które znajdują się w centrum debaty na ten temat, znowu są przeciw i z tej samej co poprzednio przyczyny: „należy przestrzegać powojennego porządku międzynarodowego”. Jego naruszenie uderzyłoby zdaniem Berlina w wiarygodność Niemiec i całej Europy, przez co globalne Południe zraziłoby się do Zachodu.

Najpierw zwycięstwo, potem odbudowa

Przeciwnicy asertywnych rozwiązań, chcąc wykazać swoją dobrą wolę i zrozumienie dla sprawy ukraińskiej, lubią mówić o tym, że – owszem – pieniądze z rosyjskich aktywów Ukrainie się należą, ale nie teraz, lecz po wojnie, gdy powstanie rejestr ukraińskich szkód i ruszy odbudowa. 

„Dla uszu Putina to słodka muzyka” – komentuje brytyjski publicysta, przypominając trzeźwą opinię Timothy’ego Gartona Asha, wybitnego brytyjskiego historyka i eksperta Chatham House: „Ukraina musi najpierw wygrać wojnę, co oznacza zapewnienie jej pieniędzy na zakup broni, gdziekolwiek będzie mogła ją zdobyć”. 

Wojna w Ukrainie jest dziś najważniejszym zagrożeniem dla Europy – konkluduje Inman. 

Nie ma czasu na gadanie. Trzeba działać.

20
хв

Philip Inman: W Europie mamy dziś rok 1939 bis

Sestry

<frame>Tym tekstem Olgi Gembik rozpoczynamy cykl artykułów zatytułowany „Portrety siostrzeństwa”. Chcemy w nim opowiedzieć o przyjaźni między Ukrainkami i Polkami, wsparciu zwykłych ludzi, ale nie tylko o tym – także o nieporozumieniach, które ostatecznie stworzyły nową wiedzę obu narodów o sobie nawzajem. Opowiedzcie nam swoje historie – historie spotkań z polskimi lub ukraińskimi kobietami, które zmieniły Wasze życie, zaimponowały Wam, nauczyły Was czegoś, zaskoczyły lub skłoniły do myślenia. Piszcie do nas na adres: redakcja@sestry.eu <frame>

Na jednym z niedawnych eventów w Warszawie rozmawiali o uchodźcach z Ukrainy: przedstawiali statystyki i szukali sposobów na integrację Ukraińców z polskim społeczeństwem. Mnie zainteresowało coś innego – prezentacja badań, które właśnie zostały przeprowadzone. Slajdy pokazywały małe dzieci noszone przez matki w grubych chustach zawiązanych w supeł na plecach, mężczyzn w bawełnianych portkach i czapkach uszankach. Typowe radzieckie powojenne życie.

Uśmiechnęłam się, wysłałam zdjęcia znajomym – wszyscy byliśmy zaskoczeni. OK, powiedzmy, że sztuczna inteligencja wygenerowała te obrazy, inspirując się starymi, czarno-białymi filmami. Ale dlaczego organizatorzy eventu nie mieli z tym problemu?

„Czasem ma się ochotę wyjść na plac Republiki i krzyknąć do nieba: ‘Hej, jesteśmy tacy sami jak wy! Po prostu nasz kraj jest w stanie wojny’. Ale to na nic – oni tego nie zrozumieją”. Wiktoria jest uchodźczynią wojenną z Ukrainy, w 2022 roku trafiła do Rzymu. Miała mieszkanie niedaleko Kijowa i własną, choć niewielką, firmę turystyczną w centrum stolicy. W jednej chwili wszystko się zmieniło – teraz jej dom remontują, a ona stoi w kolejce po puszkę tuńczyka i paczkę makaronu w ośrodku dla uchodźców.

Donna o fioletowych włosach przygląda się jej misternemu manicure, spogląda na nią z góry i z dołu, aż w końcu rzuca: „Wcale nie jesteś taką biedną uchodźczynią!”. Wiktoriia dziękuje jej, zastanawiając się, czy jest wystarczająco wdzięczna, potem dziękuje jeszcze raz, odwraca się i już nie wraca

Do tej rozmowy doszło jeszcze zanim wszyscy w Europie zaczęliśmy mieć siebie dość. Znajoma polska para, która pomagała uchodźcom z Ukrainy, powiedziała kiedyś, że nie każdy jest w stanie dłużej ciągnąć wolontariat.

Tak, w czasach wstrząsów większość ludzi podzieli się ostatnimi pieniędzmi z potrzebującymi z najlepszych intencji i z potrzeby serca. Ale niestety niewiele osób ma wystarczająco rozwiniętą empatię – jeden z elementów inteligencji emocjonalnej według Daniela Golemana. Empatia niekoniecznie jest entuzjastycznym pomocnikiem, ponieważ nie jest równoznaczna z działaniem. Za to człowiek, który ją ma, bezbłędnie rozumie stan emocjonalny innej osoby, z łatwością wyobrażając sobie siebie w jej butach. I jest w stanie wczuć się w jej sytuację.

Czasami myślę, że to właśnie empaci, którzy robią dobre uczynki, są kanonizowani przez Kościół jako święci. Oczywiście jest ich znacznie mniej niż tych, którzy chcą pomóc

Dzieci noszone przez matki w chustach na plecach, mężczyźni w bawełnianych portkach i czapkach uszankach – z takimi „podręcznikowymi” uchodźcami łatwiej sympatyzować. Co innego, jeśli ukraińska uchodźczyni nosi torebkę Birkin Herm?s. Fakt, że jest to jedyna rzecz, którą udało jej się złapać przed ostatnim nalotem w domu, pozostaje za kulisami.

Włoch, który prowadzi improwizowany teatr w Rzymie, w którego zespole są uchodźcy z Ukrainy, pojął to intuicyjnie. Dziewczyny nauczyły się po włosku swoich ról prawie bez akcentu, ale pojawił się problem z ubraniami. „To zbyt europejskie” – pomyślał reżyser. Osobiście odwiedził więc najbliższy sklep z używanymi rzeczami i za kilka euro kupił coś używane spódnice i bluzki. Niektóre z nich postanowił nawet podrzeć – wszystko w imię sztuki.

W dniu premiery na parterze siedzieli doradcy burmistrza, przedstawiciele władz miasta, członkowie administracji i ich żony. Wszyscy byli wzruszeni, klaskali i krzyczeli: „Bravissimo!”.

Wrzucili do kapelusza tyle datków, że dyrektor teatru nie mógł się doczekać kolejnej premiery. Powinnyśmy mu powiedzieć, żeby kupił czapki uszanki?

„My też przyjęliśmy uchodźcznię!” – tak syn wspaniałej austriackiej pary poinformował swoich przyjaciół o mojej znajomej na Facebooku. Rodzice wielu jego kolegów ze szkoły przyjęli już Ukraińców, a jego jeszcze nie. Tyle że uchodźczyni okazała się irytująca już od pierwszego dnia: chodziła z pokoju do łazienki i z powrotem, skrzypiała na schodach, coś gotowała, trzaskała drzwiami. Krótko mówiąc, żyła swoim codziennym życiem – chociaż przeważnie przebywała w parku, by nie przeszkadzać. Tydzień później, kiedy wróciła ze spaceru, znalazła swoje rzeczy starannie ułożone na schodach. Wyszła wzruszając ramionami. „Każdy może przeceniać swoje siły. Muszę być wdzięczna” – napisała ze zrozumieniem moja mądra przyjaciółka na Facebooku.  

Kateryna również zyskała trochę mądrości. Włoskiej rodzinie, która udzieliła jej schronienia, dziesięć razy musiała opowiadać o swojej ewakuacji z Hostomla, o tym, jak jej dom zapalił się od ostrzału wroga.

Gospodyni, starsza pani, parzyła kawę i zapraszała koleżanki na ciastka – zajmowały miejsca na widowni, z nogami na kanapie. Kateryna wzruszyła ramionami i zaczynała swoją opowieść od nowa. Panie achały i ochały

A potem wyprowadziły dodatkowy blitz. „Tak, my też jemy makaron”, „Nie, Ukrainka nie ma obowiązku posiadania pięciorga dzieci”, „Nie, nie wiem, jak ugotować barszcz”, „Tak, byłam wiele razy za granicą”, „Nie, nie każdy marzy o życiu we Włoszech” – wyjaśniała uprzejmie i cierpliwie.

„Zdałam sobie sprawę, że to, co najbardziej szokuje te kobiety, to nie ostrzał i bomby, ale nasze podobieństwo. Przyjęcie do wiadomości, że jesteśmy takie same, jest jak przyznanie, że one również mogłyby być na naszym miejscu, w niebezpieczeństwie, i że wojna jest gdzieś bardzo blisko. A to trochę coś innego niż zajmowanie miejsc na widowni” – mówi Kateryna, poprawiając wyimaginowaną uszankę na głowie.

To już trzeci rok idzie, odkąd Europa i my patrzymy sobie w oczy. Zdejmijmy uszanki, poznajmy się.

Czekamy na Wasze historie. Piszcie do nas na adres: redakcja@sestry.eu

20
хв

„My też przyjęliśmy uchodźczynię!”. Trochę o niespełnionych oczekiwaniach – europejskich i naszych

Olga Gembik

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Dzień Wyszywanki zjednoczył Ukraińców w 100 krajach. Świętowaliśmy go także w Warszawie

Ексклюзив
20
хв

Anna Stawyczenko: Kiedy rosyjski pocisk leci na twój dom, przechodzi ci ochota na Czajkowskiego

Ексклюзив
20
хв

Ukrainka założy ogródek nawet na Marsie

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress