Exclusive
20
min

"Idealna para" na rynku pracy to fryzjerka i informatyk. Znajdą pracę wszędzie

Ze względu na dotkliwy niedobór personelu, Niemcy starają się jak najszybciej przyciągnąć ukraińskich uchodźców na swój rynek pracy. Krajowe prawo pracy zmienia się błyskawicznie

Iryna Rybińska

W Niemczech brakuje pracowników w wielu obszarach, a kraj jest zainteresowany Ukraińcami. fot: Christoph Soeder/ DPA/ AFP/East News

No items found.

W Niemczech weszły w życie zmiany w prawie pracy. Pielęgniarka lub nawet pielęgniarz bez niemieckiego dyplomu medycznego jeszcze niedawno nie dostaliby pracy. Teraz już mogą się o nią ubiegać. Dostęp do rynku pracy dla specjalistów IT również stał się łatwiejszy: wymóg doświadczenia zawodowego został zmniejszony do dwóch lat, a wyższe wykształcenie i znajomość języka niemieckiego nie są już wymagane do zatrudnienia. Uproszczono również wydawanie przez Federalną Agencję Pracy pozwoleń na pracę dla zawodowych kierowców z tzw. krajów trzecich. Jest też wiadomość dla naukowców i wykwalifikowanych specjalistów - zmniejszono wymagania dotyczące uzyskania Niebieskiej Karty UE, która potwierdza prawo obcokrajowców do pobytu w UE do zatrudnienia. W zbiurokratyzowanych Niemczech takie zmiany to rewolucja.  

Czy ukraińscy uchodźcy, których w Niemczech jest już ponad milion, będą w stanie skorzystać z tych możliwości? Jakie zawody są tu najbardziej poszukiwane? I dlaczego większość Ukraińców nie jest jeszcze oficjalnie zatrudniona lub nadal pracuje za minimalne wynagrodzenie w pracach nie wymagających kwalifikacji?

"Okupanci ukradli mój komputer. Moja mama powiedziała, że jeśli dostanę pracę w Niemczech, będę mógł kupić nowy. Udało się."

Nadia Hrynenko, 22-letnia córka mojej przyjaciółki, która zabrała trójkę dzieci z ostrzeliwanej Buczy i wylądowała w Berlinie, dostała pracę w lokalnej firmie informatycznej, nie znając niemieckiego. Nowi niemieccy przyjaciele rodziny dostrzegli potencjał dziewczyny i złożyli jej ofertę. Od pomysłu zatrudnienia Nadii do jego realizacji minęło dziesięć miesięcy, podczas których nie tylko zdała egzaminy państwowe na swoim rodzimym ukraińskim uniwersytecie, Politechnice Kijowskiej, i obroniła dyplom z cyberbezpieczeństwa, ale także wzięła udział w dodatkowych kursach informatycznych opłaconych przez berlińską organizację pozarządową.

- "Byłam przygnębiona przez długi czas, ponieważ moja matka, siostra i brat oraz ja musieliśmy opuścić Ukrainę, a mój ojciec został sam w domu" - mówi Nadia - "Ale to, co naprawdę mnie martwiło, to fakt, że okupanci włamali się do naszego mieszkania i ukradli mój komputer, który zbudowałam własnymi rękami i za własne pieniądze. Myślałam, że moje życie się skończyło, ale moja mama powiedziała, że jeśli dostanę pracę w Berlinie, będę mogła zaoszczędzić pieniądze na nowy, lepszy komputer. To mnie zmotywowało.

Teraz pracodawca Nadii płaci za jej naukę niemieckiego, ponieważ awansowała ze stażystki na pracownika. Nadia nie tylko oszczędza część swoich zarobków na nowy komputer, ale także częściowo płaci za drogie berlińskie mieszkanie dla całej rodziny.

Umiejętności językowe są bardzo ważne, ale nie muszą być doskonałe. Zdjęcie: Christoph Reichwein/dpa/AFP/East News

Nie mniej szczęśliwy był niemiecki los Lizawiety Tołczejewej z Kijowa. W Ukrainie pracowała jako fryzjerka w salonie popularnym wśród artystycznej bohemy. Wojna zmusiła ją do przeprowadzki z Kijowa do Kolonii, ale nie zmieniła zawodu. W Niemczech brakuje wykwalifikowanych fryzjerów, a ukraiński przemysł kosmetyczny jest wysoko ceniony na świecie.

- "Po otrzymaniu tymczasowej ochrony i pozwolenia na pracę, natychmiast zaczęłam szukać salonu piękności" - opowiada Liza Tolczejewa - "Zobaczyłam wśród znajomych dziewczynę z piękną fryzurą i zapytałam ją, gdzie się strzyże. Wzięłam dane kontaktowe fryzjerki i umówiłam się z nią na wizytę, ponieważ sama potrzebowałam wtedy strzyżenia. Fryzjerka, Sarah, była bardzo przyjazna, zapewniła mi usługę za darmo, pochwaliła moją pracę na Instagramie i powiedziała, że chciałaby mi pomóc. Wysłała mi listę fryzjerów, których uznała za spełniających wysokie standardy.  Napisałem do jednego z nich i od razu umówiliśmy się na spotkanie. Poprosił mnie o ostrzyżenie trzech osób, a następnie zatrudnił mnie. Załatwianie formalności trwało półtora miesiąca. Na początku mój angielski wystarczał do komunikowania się z kolegami i klientami. Stopniowo zacząłem uczyć się niemieckiego, a teraz jestem dwujęzyczny w pracy. Chociaż niemiecki jest nadal trudny.

Lisa Tolczejewa w pracy fot: archiwum prywatne

Nowe czasy zrodziły nowy żart: "Idealna para na rynku pracy to fryzjerka i informatyk. Znajdą pracę wszędzie". Niestety, większość historii migrantów jest daleka od takiego szczęścia, a ukraińskie kobiety, nawet te z wyższym wykształceniem, muszą pracować jako pokojówki w hotelach lub jako zwykli pracownicy sezonowi.

Przed wojną Tatiana Nosowa z Czernichowa była prawniczką w dużej firmie. Po tym, jak rosyjski czołg zniszczył jej dom, przeniosła się do Niemiec i w wieku 57 lat poszła do pracy w fabryce i po raz pierwszy w życiu stanęła przy maszynie do produkcji plastikowych ram do rolet. Pracowała w nadgodzinach i siedem dni w tygodniu. Zarabia około 1200 euro. Rano pracuje na pierwszą zmianę, a wieczorem biegnie na kurs języka niemieckiego. Martwi się też o 13-letnią córkę Dianę, bo ta nie może znaleźć kolegów w niemieckiej szkole. Jej mąż został w domu, mieszkał z krewnymi, był zazdrosny i zażądał rozwodu. Z powodu stresu nie zdała egzaminu z niemieckiego i musiała spędzić dodatkowe 300 godzin na powtórkach.

- "Kiedy dołączyłam do nowej grupy na kursie, nauczyciel zapytał mnie, dlaczego uczę się niemieckiego, a ja automatycznie odpowiedziałam, że chcę studiować tutaj, aby zostać specjalistą podatkowym, ponieważ takich specjalistów brakuje" - mówi Tatiana Nosova. W Niemczech ukraiński dyplom ukończenia studiów prawniczych nie jest ważny, a aby przekwalifikować się na doradcę podatkowego, trzeba przejść kurs wymagający znajomości języka niemieckiego na poziomie rodzimego użytkownika. Mam 57 lat, kto mnie tu wyśle na studia? Ale i tak uczę się języka, bo to jedyny sposób na znalezienie łatwiejszej pracy.

Lekarze, elektrycy, kierowcy i inżynierowie: wąskie gardła na niemieckim rynku pracy

Podczas szóstego Ukraińsko-Niemieckiego Forum Biznesu w Berlinie, kanclerz Olaf Scholz otwarcie wezwał pracodawców do zatrudniania Ukraińców: "Korzystajcie z tego ogromnego potencjału i integrujcie Ukraińców, którzy są tutaj i z nami, w swoich firmach". Olaf Scholz podkreślił, że pierwsza fala ukraińskich uchodźców kończy już kursy językowe i jest gotowa do podjęcia pracy. A niemiecki minister pracy Hubertus Heil zauważył, że "Ukraińcy są dobrze wykwalifikowani i chcą pracować". I że "umiejętności językowe są ważne, ale nie muszą być doskonałe".

Przesłanie od polityków do biznesu jest proste: wykorzystaj okazję, nie czekaj na koniec wojny, zatrudnij ciężko pracujących Ukraińców, a my ci pomożemy. Niektóre duże firmy już znalazły swój sposób i szkolą uchodźców na własny koszt, głównie w zakresie specjalnego słownictwa roboczego, które nie jest nauczane na zwykłych kursach językowych, a także przymykają oko na pewne przeszkody biurokratyczne, takie jak uznawanie dyplomów.

"Ukraina to kraj z milionami dobrze wykształconych obywateli, kraj, z którym jesteśmy bliżej związani niż kiedykolwiek wcześniej" - powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz. fot: Markus Schreiber/AP/East News

Ale dlaczego Niemcy są do tego stopnia chętni, by skusić Ukraińców, żeby u nich pracowali, że zmieniają prawo?  Ponieważ w Niemczech jest katastrofalny niedobór pracowników: fizycznych i umysłowych.

Niedobór personelu w Niemczech wynika z demografii: naród się starzeje, a młodzi ludzie nie spieszą się z podejmowaniem pracy. Ponadto "dzieci" decydują o swoim przyszłym zawodzie w wieku 26-30 lat. Ankieta przeprowadzona wśród dużych firm przez monachijski Instytut Badań Rynku Pracy i Kształcenia Zawodowego (IFO) wykazała, że kraj potrzebuje do 500 000 obcokrajowców rocznie (!). "Coraz więcej firm jest zmuszonych do ograniczenia swojej działalności, ponieważ nie mogą znaleźć wystarczająco wykwalifikowanego personelu" - powiedział Stefan Sauer, ekspert ds. rynku pracy IFO.

W praktyce oznacza to, że kraj z wysoko rozwiniętym przemysłem produkuje mniej samochodów i zaawansowanych technologicznie towarów, nie może budować nowocześniejszych budynków mieszkalnych, nie otwiera nowych przedszkoli i nie ma z kim zostawić dzieci w wieku szkolnym na dodatkowe zajęcia. Co więcej, z powodu braku kierowców autobusów, zwłaszcza na prowincji, autobusy jeżdżą nieregularnie. Niemieckie koleje Deutsche Bahn stały się już znane z regularnego odwoływania pociągów dużych prędkości (lub opóźniania ich), a wszystko to z powodu braku kierowców i pracowników obsługi technicznej.

IFO szacuje, że niedobór specjalistów w sektorze usług wynosi 54,2%, a w przemyśle - 44,5%. W Niemczech dramatycznie brakuje pracowników sezonowych, doradców prawnych i podatkowych, pracowników fabryk i zakładów, lekarzy i pracowników służby zdrowia, nauczycieli szkolnych i uniwersyteckich, nauczycieli przedszkolnych i pracowników socjalnych.

Dirk Werner z Niemieckiego Instytutu Gospodarczego (IW) uważa, że największy niedobór wykwalifikowanych inżynierów i pracowników odczuwalny jest w obszarach inżynierii elektrycznej i wodno-kanalizacyjnej budynków, ogrzewania i klimatyzacji, instalacji paneli słonecznych oraz w przemyśle motoryzacyjnym. Nawiasem mówiąc, jest to również zauważalne na poziomie gospodarstw domowych: na hydraulika lub elektryka w Niemczech trzeba czekać miesiącami.

W kontekście kryzysu migracyjnego Bundestag ogłosił również utworzenie programu Job turbo, który pomoże uchodźcom bez doskonałych niemieckich umiejętności szybko znaleźć pracę.

Oznacza to, że uchodźcy, którzy posiadają niemieckie certyfikaty językowe B1, muszą iść do pracy. Już teraz Ukraińcy zaczynają otrzymywać odmowy z urzędów pracy, gdy proszą o udział w kursach językowych na poziomie B2. Nawet ci, którzy posiadają certyfikat B1, w większości nie mówią po niemiecku na tym poziomie. Jak można nauczyć się mówić tak skomplikowanym językiem w tak krótkim czasie? Tak więc ludzie są postawieni w sytuacji, w której muszą zaakceptować pracę, w której mówią niewiele i wykonują dużo pracy fizycznej.

93% ukraińskich uchodźców zamierza podjąć pracę. Język i nieuznawane dyplomy to bariery

Większość obcokrajowców ma trudności z osiedleniem się w tym kraju ze względu na barierę językową, niezwykłą biurokrację i wysokie podatki. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać, gdy Niemcy udzieliły schronienia ponad milionowi Ukraińców z powodu wojny.

W przeciwieństwie do innych uchodźców, Ukraińcy natychmiast otrzymali pozwolenie na pracę. Większość osób uciekających przed rosyjską inwazją to kobiety z małymi dziećmi.

Według Centralnego Rejestru Cudzoziemców w Niemczech, na dzień 30 września 2023 r. w Niemczech zarejestrowanych było 1 mln 99 tys. 905 ukraińskich uchodźców: około 66% z nich stanowiły kobiety.

Co ciekawe, 72% ukraińskich uchodźców jest uważanych za "wysoko wykwalifikowanych" i ma lepszy poziom wykształcenia - zarówno w porównaniu z innymi uchodźcami, jak i Niemcami. Dużo ukraińskich kobiet pracowało przed wojną w zawodach akademickich, technicznych lub medycznych - w obszarach, w których w Niemczech nie ma pracowników.

Ukraińscy uchodźcy przybywają z Warszawy do Berlina. Wiosna 2022 r. Fot: IMAGO/Christian Thiel/Imago Stock and People/East News

Do tej pory tylko 20% ukraińskich uchodźców w wieku produkcyjnym oficjalnie znalazło pracę (według raportu Niemieckiego Instytutu Badań nad Rynkiem Pracy). Jest to 120 000 ludzi. W sąsiedniej Polsce i Czechach liczba ta jest znacznie wyższa - około 65 procent. Analitycy sugerują, że istotną rolę odgrywa tu fakt, że w tych krajach uchodźcy otrzymują symboliczną pomoc socjalną, podczas gdy w Niemczech świadczenia socjalne można przeznaczyć na życie.

Nadal głównymi przeszkodami na drodze do zatrudnienia są brak umiejętności językowych oraz potrzeba oficjalnego potwierdzenia ukraińskich dyplomów i kwalifikacji. Według badań IFO, 93% ankietowanych ukraińskich imigrantów wyraziło chęć znalezienia pracy. A ponieważ trzy czwarte Ukraińców w Niemczech już uczęszcza lub nawet ukończyło kursy językowe, a Niemcy zaspokajają ich potrzeby i upraszczają warunki zatrudnienia, mało kto już z nich wierzy w ulubione rosyjskie piosenki propagandowe o leniwych Ukraińcach, ponieważ nasi rodacy udowodnią swoją wartość. Już to widać.

No items found.
Praca
Niemcy
uchodźcy
Pomoc dla Ukrainy
Pomoc dla wysiedleńców

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Анна Зоря, юристка, бізнес, Польща, Україна

Anna Zorya: Kiedy zaczęła się wojna na pełną skalę, w ogóle nie chciałam nigdzie wyjeżdżać. Ale dla dobra moich dzieci musiałam, bo one się bardzo bały. Na szczęście wyjechaliśmy na czas, już po tygodniu od rozpoczęcia inwazji byłam z mamą i dwójką dzieci w Polsce.

Joanna Mosiej-Sitek: Dlaczego wybrałaś Polskę?

Jako dziecko i później nastolatka często bywałam w Polsce. Moi rodzice mieli bliskich przyjaciół w Świdniku, niedaleko Lublina. Często spędzaliśmy u nich wakacje. Już wtedy mówiłam całkiem dobrze po polsku. Więc Polska kojarzyła mi się z krajem dzieciństwa. Wiedziałam, że to kraj bliski mi pod względem temperamentu i ducha. I muszę przyznać, że się nie pomyliłam. Polska przyjęła nas z otwartymi ramionami. Dała nam wszelkie możliwości, by czuć się bezpiecznie. Mój wówczas siedmioletni syn pewnego dnia po przyjściu ze szkoły powiedział: „Jestem z Ukrainy, a mój najlepszy przyjaciel jest Polakiem. Ale skoro ja już tak dobrze mówię po polsku, to może ja też jestem już Polakiem?”

I co mu odpowiedziałaś?

Powiedziałam: Nie, nie, nie jesteś. Pewnie pomyślał tak też dlatego, że w międzynarodowej szkole, do której chodzi, pani na lekcji polskiego dzieliła dzieci na te, które są native speakerami, i te, dla których polski to język obcy. Mojego syna przydzieliła do pierwszej grupy, bo tak dobrze, bez akcentu mówi po polsku. Powiedziałam do nauczycielki: „Przepraszam. Mój syn nie jest Polakiem”. Była bardzo zaskoczona. To wszystko oznacza, że mój syn jak i moja rodzina bardzo się dobrze czuje w Polsce. Oczywiście w domu mówimy po ukraińsku, bo chciałabym, żeby syn nie zapomniał języka ojczystego i wiedział, gdzie są jego korzenie. Ale cieszę się, że tak dobrze się zaaklimatyzował.

W ogóle uważam, że relacje pomiędzy naszymi krajami są wyjątkowe. Nadal. Również te biznesowe

Co masz na myśli?

Do lutego 2022 byłam partnerem w dużej ukraińskiej kancelarii prawniczej, gdzie zajmowałam się inwestycjami korporacyjnymi w Ukrainie. Uwielbiałam swoją pracę. Po przyjeździe do Polski miałam dużo szczęścia. Spotkałam fantastycznych ludzi, którzy naprawdę mocno wspierali Ukrainę. Docenili mnie i moje doświadczenie i tak zostałam partnerem w kancelarii prawnej Rymarz Zdort Maruta. To jedna z najlepszych kancelarii prawniczych w Polsce i jestem bardzo szczęśliwa, pracując dla niej, bo mogę prowadzić sprawy prawne związane z Ukrainą. Kieruję tzw.  Ukrainian Desk, który zajmuje się ukraińskimi projektami. Staramy się pomagać ukraińskim biznesom rozwijać się w Polsce, a polskim biznesom szukać ciekawych inicjatyw w Ukrainie. I codziennie mam okazję obserwować jak ta współpraca się rozwija.

Panel Ukrainian PE & VC Summit 2024 moderuje Anna Zorya. Zdjęcie: archiwum prywatne

Stąd pomysł na konferencję?

Tak, byłam jedną z inicjatorek pierwszej konferencji private equity i venture capital, która odbyła się w marcu w Warszawie. Uwielbiam Polskę, spotykają mnie tu tylko dobre rzeczy i bardzo zależy mi na współpracy biznesowej między naszymi krajami. Marzyłam o tym od dawna, żeby zrobić polsko-ukraińskie wydarzenie, żeby pokazać, że na współpracy oba kraje mogą skorzystać i że więcej nas łączy niż dzieli. Bardzo się cieszę, że konferencja się odbyła. Nosiłam w sobie tę ideę od dawna. I wiem, że to nie było ostatnie takie wydarzenie, że będą kolejne.

Dlaczego?

Bo już teraz są polscy inwestorzy, którzy szukają ciekawych inicjatyw, okazji do wejścia do Ukrainy. Mamy na uwadze takie projekty, które polscy inwestorzy chcą realizować w naszym kraju. Z drugiej strony, ukraińscy inwestorzy i ukraiński biznes szukają miejsca dla siebie w Polsce. To ukraińskie firmy, które albo ucierpiały w wyniku wojny, są lub były zlokalizowane na obszarach dotkniętych działaniami wojennymi, albo chcą się rozwijać i wchodzą na rynek europejski. I bardzo często to wejście odbywa się właśnie przez Polskę.

Weźmy na przykład biznes związany ze szkołami w Ukrainie – Study UA. Przed wojną działali głównie w Ukrainie, obecnie mają szkoły zagranicą, w tym jedną w Polsce. Albo Bob Snail, firma produkująca naturalne cukierki, bardzo popularne wśród dzieci w Ukrainie. Obecnie otwierają swoje sklepy w centrach handlowych. Wiele ukraińskich biznesów przeniosło swoją działalność do Polski.

Kiedy idę ulicą w Warszawie i słyszę język ukraiński, widzę ukraińskie kawiarnie lub restauracje, które znam dobrze z Ukrainy, jestem zachwycona
20
хв

Anna Zorya: Uwielbiam Polskę, spotykają mnie tu tylko dobre rzeczy

Joanna Mosiej-Sitek
kobiety, rynek pracy, Polska, Ukraina

Wnioski płynące z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego "Sytuacja kobiet w Polsce z perspektywy społeczno-ekonomicznej" z jednej strony napawają optymizmem, pokazując, jak wiele zmieniło się w postrzeganiu i udziale kobiet (także) w gospodarce w ostatnich 20 lat, z drugiej jednak zmuszają do refleksji i działania. Bo mimo, że udział kobiet chociażby w rynku pracy jest coraz większy, a luka płacowa zminejsza się, do pełnej równości dużo nam jeszcze brakuje, co widać chociażby we wskaźnika aktywności zawodowej kobiet i płacach.

Pracują i/albo wychowują

Raport rzuca nowe światło na sytuację wszystkich kobiet w Polsce, także migrantek i uchodźczyń, którym z oczywistych powodów jest trudniej od tych kobiet, które pochodzą z Polski i tu mieszkają. Dzieje się tak choćby z powodu bariery językowej, a w przypadku tych kobiet, które z dziećmi przyjechały do Polski po agresji Rosji na Ukrainę, także dlatego, że podjęcie pracy kolidowałoby z opieką nad dziećmi, zwłaszcza tymi do trzeciego roku życia. Często wskazują ten powód braku aktywności zawodowej.

Przyjechały tu z dziećmi, często zmuszone do podejmowania pracy znacznie poniżej kwalifikacji i oczekiwań, przede wszystkim z powodu bariery językowej, ale też z jedną, podstawową motywacją: zapewnić byt sobie i dzieciom. To dlatego wiele z nich, szczególnie tych zatrudnionych w szarej strefie, nie zgłasza niestosownego, dyskryminacyjnego traktowania ze strony pracodawców. Boją się utraty pracy.

Zdjęcie: Shutterstock

Ukraińcy - ponad połowa cudzoziemców w Polsce

W 2021 roku Ukraińcy i Ukrainki stanowili 57 proc. ogółu osiedlających się w Polsce cudzoziemców. Liczba obywateli i obywatelek Ukrainy posiadających ważne zezwolenia na pobyt w Polsce wynosiła wtedy 300 tys. osób. Samych kobiet było 138 tys. – stanowiły  46 proc. tej wielotysięcznej grupy. Obecnie, jak wynika z cytowanych w raporcie danych z kwietnia 2023 roku, 443 tys. kobiet w wieku powyżej 18 lat ma status cudzoziemca UKR w związku z konfliktem w Ukrainie. Kobiet w wieku 19-64 lata jest 384 tys.

Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że ubezpieczonych jest 347 tys. kobiet, najwięcej w wieku 35-39 lat i 40-44 lata

"Należy zauważyć, że na podstawie tych danych nie możemy określić, jaki jest wskaźnik zatrudnienia uchodźczyń z Ukrainy. Po pierwsze, dane ZUS uwzględniają zarówno uchodźczynie, jak i te Ukrainki, które mieszkają w Polsce od dawna. A po drugie, nie obejmują one wszystkich rodzajów zatrudnienia, m.in. pracy w rolnictwie" - podkreślają autorzy i autorki raportu.

Dyskryminacja i przemoc

Z kolei według CASE oraz CARE International in Poland w  kraju jest ponad 100 tys. migrantek i uchodźczyń, które zajmują się polskimi domami. Opiekują się dziećmi, osobami starszymi, gotują, sprzątają, piorą, prasują. Zdecydowana większość pracuje "na czarno", a to oznacza nie tylko brak ubezpieczenia, ale także nieznajomość przysługujących im praw. Ponad 60 proc. zatrudnionych w polskich domach Ukrainek przyznało, że doświadczyło złego traktowania, dyskryminacji i przemocy. Zwykle nie zgłaszają tych przypadków - boją się utraty pracy, często jedynego źródła utrzymania dla całej rodziny, ale też nie wiedzą, gdzie mogą uzyskać pomoc.

Wśród tych kobiet, które pracują legalnie, najwięcej znalazło zatrudnienie w sektorze administracji oraz działalności wspierającej. To ponad 340 tys. kobiet

Kolejnymi branżami, w których zatrudnienie znalazło wiele kobiet: przetwórstwo przemysłowe – 63 tys.; handel hurtowy i detaliczny oraz naprawa pojazdów – 34 tys.; działalność związana z zakwaterowaniem i usługami gastronomicznymi – 33 tys.

Przedsiębiorczynie

W 2022 r. powstało ponad 6,5 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych prowadzonych przez ukraińskie kobiety, co stanowiło 41 proc. nowo powstałych ukraińskich podmiotów tego typu. Zwykle zakładają firmy określane jako "pozostała działalność usługowa". Aż 89 proc. to fryzjerstwo i inne usługi kosmetyczne. Kolejną popularną branżą jest informacja i komunikacja; zajmują się przede wszystkim działalnością związaną z oprogramowaniem i doradztwem w zakresie informatyki. Blisko 10 proc. firm zakładanych przez kobiety stanowi działalność w zakresie administrowania i działalność wspierająca. W tej branży niemal co trzecia firma (30 proc.) zajmuje się niespecjalistycznym sprzątaniem budynków i obiektów przemysłowych. Kolejna sekcja, która stanowi ponad 7 proc. udziału w firmach zakładanych przez ukraińskie kobiety, to zakwaterowanie i gastronomia, tu Ukrainki przede wszystkim zakładają firmy związane z gastronomią. 7 proc. firm założonych przez Ukrainki prowadzi działalność profesjonalną, naukową i techniczną.

Zdjęcie: Shutterstock

Podatki większe niż pomoc

Z raportu Deloitte zleconego i sfinansowanego przez UNHCR wynika, że w 2023 roku ukraińscy migranci i uchodźcy wnieśli do gospodarki 0,7-1,1 proc. PKB. "Ostatnie dwa lata pokazały, że na wiele sposobów uchodźcy mogą wnieść pozytywny wkład w społeczeństwo, gdy tylko otrzymają szansę. W Unii Europejskiej uchodźcy z Ukrainy mają dostęp do wsparcia społecznego, ale także do rynku pracy. Szczególnie pozytywnie wyróżnia się Polska. Pozytywne doświadczenia zdobyte tutaj mogą służyć jako przykład dla wielu innych sytuacji związanych z uchodźcami" - komentowała wyniki badania Julia Patorska z firmy Deloitte.

Uchodźcy z Ukrainy pozostający w Polsce jako pracownicy, przedsiębiorcy, konsumenci, i podatnicy, wnieśli do polskiej gospodarki 0,7-1,1% PKB w 2023 roku

- Podatki wpłacone przez uchodźców sięgnęły 10-14 mld zł w 2022 i kolejnych 15-20 mld zł w 2023, czyli więcej niż wydatki państwa na początkową pomoc - zaznacza Rafał Trzeciakowski, senior consultant.

Pracuje co druga

Te dane pokrywają się z wnioskami płynącymi z innego raportu, przygotowanego przez Interdyscyplinarne Laboratorium Badań Wojny w Ukrainie przy Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Z badań prowadzonych na przełomie przełomie października i listopada 2023 r. wynika, że tylko co druga Ukrainka w Polsce pracuje. 63 proc. – w Polsce, 23 proc. – zdalnie na Ukrainie, zaś 8 proc. – w innym kraju. Zaledwie 1/3 z respondentek miała pracę zgodną z kwalifikacjami. 16 proc. wskazywało, że nie podejmuje pracy ze względu na konieczność opieki nad małymi dziećmi. W poszukiwaniu pracy największym problemem są problemy językowe (77 proc.), niskie płace, nieuznanie dypolomu i konieczność pracy poniżej kwalifikacji. 45 proc. pytanych przez badaczy kobiet zna język polski, a 20 proc. rozumie język, ale nie potrafi się  nim się porozumiewać.

Ale, jak zaznaczał w jednym z wywiadów dr hab. Prof. UKEN Piotr Długosz, szef grupy badawczej, „od czasu poprzedniego badania uchodźczynie wojenne się usamodzielniły, mieszkają w wynajmowanych mieszkaniach, lepiej znają język polski i pracują i bardziej aktywnie walczą z problemami psychicznymi, które się często pojawiają“.

Na ważny aspekt w rozmowie z Polskim Radiem uwagę zwróciła Ewa Gawlik, ekpertka rynku pracy. „Jeszcze przed wybuchem wojny Polska była dla Ukraińców krajem pierwszego wyboru jeśli chodzi o poszukiwanie pracy. Wtedy przyjeżdżały do nas osoby, które chciały dorobić i albo potem wrócić do rodziny, albo wynająć mieszkanie i ściągnąć ją do siebie. To byli pracownicy bardzo odpowiedzialni, bo zależało im, żeby zarobić pieniądze. Inaczej jest w przypadku osób, których wojna zmusiła do opuszczenia kraju. Oni przyjechali do nas i tu pracują, bo nie mają innego wyjścia. Dla części z nich zawody, które wykonują są uwłaczające i często poniżej ich kompetencji i wykształcenia“ – komentowała, podkreślając przy okazji, że osoby z Ukrainy to „dobrzy pracownicy, zaangażowani i wykonujący powierzone im zadania“. Podkreślają, że „są wśród nich wybitni spejcaliści, którzy w Polsce piastują wysokie stanowiska w różnych branżach“.

20
хв

Ukrainki są aktywne na polskim rynku pracy

Anna J. Dudek

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Якими є наслідки ухилення від вакцинації дитини в Польщі?

Ексклюзив
20
хв

Ukrainki są aktywne na polskim rynku pracy

Ексклюзив
20
хв

Solo-mama u steru. Jak sobie radzą samotne Ukrainki z dziećmi

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress