Exclusive
20
min

Naucz Ukrainki polskiego. To może być niezły biznes

Ukrainki, które przyjechały do Polski po wybuchu wojny na pełną skalę, całkiem dobrze rozumieją już język polski. Jednak większość z nich poprzestaje na rozumieniu. Brakuje im słownictwa, znajomości zasad gramatycznych — i pewności siebie.

Halyna Halymonyk

22% ukraińskich uchodźców nauczyło się polskiego. Zdjęcie z prywatnego archiwum Magdaleny Goik

No items found.

Poleć szkołę językową do nauki polskiego

Bezpłatne kursy języka polskiego zostały uruchomione w większości polskich miast już na początku inwazji. Pomogły ukraińskim uchodźcom opanować polski na podstawowym poziomie, ale mówić po polsku — już nie. Według badania przeprowadzonego przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Sociologii, tylko 22% Ukraińców ze statusem ochrony czasowej nauczyło się polskiego. Większość z nich ma powierzchowną znajomość, a płynnie komunikować się po polsku potrafi jedynie 10%.

Głównymi przyczynami tej sytuacji są brak czasu (33%) i pieniędzy (33%). Jednak podczas osobistych rozmów Ukrainki mówią również o innych powodach. Między innymi o stresie, „kiedy nic nie przychodzi do głowy”, i jakości organizacji edukacji.

Kapitał na start dla szkoły językowej to 15-25 tysięcy złotych. Zdjęcie z prywatnego archiwum

— Mam doświadczenie w nauczaniu polskiego na różnych kursach, bo tak bardzo chciałam nauczyć się języka, że zapisałam się na kilka kursów jednocześnie — mówi 40-letnia Oksana z Odessy, która obecnie mieszka w Katowicach.

— Najbardziej przydatne były dla mnie kursy na Uniwersytecie Śląskim: system wiedzy, dużo materiałów, codziennie dostawaliśmy pracę domową — przygotowanie opowiadania na określony temat. Wszyscy uczestnicy byli zaangażowani w pracę, regularnie dostawaliśmy różne testy, które zmuszały nas do przygotowania się. Jedyny problem polegał na tym, że kurs był krótki, więc materiały, których moje dziecko uczyło się w szkole przez miesiąc, musieliśmy przyswajać na kursach w ciągu dwóch lekcji na tydzień.

Miałam złę doświadczenia z kilkoma kursami integracyjnymi. Na niektóre uczęszczało trzech studentów, którzy mieli podstawową wiedzę z języka polskiego, a reszta była jak „meble” w pokoju, nie zwracano na nich uwagi. Zdarzały się też kursy, na których połowę lekcji spędzaliśmy na omawianiu jakichś obcych tematów, głównie po ukraińsku, które nauczyciel rozumiał. Mój obecny poziom polskiego jest niski. Oczywiście potrafię się wytłumaczyć w szpitalu czy sklepie, o co mi chodzi, ale to nie wystarcza, żeby poczuć się zintegrowaną z polskim społeczeństwem.

Prośby: „Doradźcie szkołę językową”; „Doradźcie polskiego nauczyciela” są jednymi z najpopularniejszych w internetowych grupach Ukraińców. Zapotrzebowanie jest. Jeśli więc masz odpowiednią wiedzę, umiejętności organizacyjne i kapitał na start, otwarcie własnej szkoły językowej może być dla Ciebie dobrą opcją.

Marketing w stylu „polski w trzy miesiące” tylko Ci zaszkodzi  

Switłana Matasz z Kijowa jest nauczycielką języków ukraińskiego i polskiego. Od wybuchu wojny na pełną skalę mieszka w Krakowie. Jej szkoła online pozycjonuje się jako ukraiński biznes dla Ukraińców, więc jest zarejestrowana tylko w Ukrainie. Obecnie Switłana studiuje polskie prawo, planując rozpocząć działalność również w Polsce.

— Ukończyłam Wydział Filologii Ukraińskiej i Polskiej na Kijowskim Uniwersytecie Narodowym im. Tarasa Szewczenki — mówi. — Wybrałam język polski za radą mojej nauczycielki. Powiedziała mi, żebym nie zwracała uwagi na modny angielski, ale na języki słowiańskie. Wielu Ukraińców pracowało już w Polsce i Czechach i postrzegało je jako rynki dla swojej działalności. Polski wydawał mi się bardziej interesujący, więc go wybrałam.

Switłana Matasz. Zdjęcie z prywatnego archiwum

Po studiach pracowałam w różnych szkołach językowych i jako korepetytorka. Jakość kursów była różna. Nie podobały mi się niektóre agresywne strategie marketingowe, jak obietnice nauczenia polskiego w trzy miesiące. Uczniowie mieli nierealistyczne oczekiwania, ponieważ opanowanie języka na wysokim poziomie w trzy miesiące jest niemożliwe. Jako nauczycielka widziałem błędy innych i to skłoniło mnie do otwarcia własnej szkoły online.

To było na krótko przed pandemią koronawirusa, kiedy dla potencjalnych studentów i uczniów nauka online była czymś przerażającym. Później, podczas pandemii, wszyscy się do tego przyzwyczaili, a liczba osób chętnych do nauki polskiego wzrosła.

— Musiałam pomyśleć o zwiększeniu skali projektu i szukaniu nowych nauczycieli — wyjaśnia Switłana.

— Przejrzałam zasoby takie jak work.ua. Uczniowie idą na twoje konto, więc ważne jest, aby inni nauczyciele w szkole również byli na wysokim poziomie.

Po opublikowaniu ofert pracy przeprowadzam rozmowę wideo z każdym kandydatem na nauczyciela. Zwracam uwagę przede wszystkim na umiejętności językowe, ponieważ rozmowa prowadzona jest w języku polskim, a także na sposób, w jaki dana osoba się zachowuje. Nawet takie drobiazgi jak odpowiednie tło mają znaczenie. Charyzma jest ważna, bo osobowość nauczyciela odgrywa dużą rolę w nauczaniu. Wszyscy pamiętamy, jak w szkole zaczynaliśmy kochać jakiś przedmiot, do którego wcześniej nie mieliśmy serca, tylko z szacunku i miłości do nauczyciela.

Nie da się nauczyć polskiego w trzy miesiące – uspokaja Ukraińców Switłana Matasz. Zdjęcie z prywatnego archiwum

— Nie nakłaniam ich jednak do porzucenia własnego podejścia — mówi.

— Wręcz przeciwnie, najlepszym rezultatem jest połączenie moich pomysłów i ich twórczego opracowania przez nauczycieli. Są jednak pewne zasady, których należy przestrzegać. Na przykład organizacja przestrzeni do pracy na zajęciach: rozmyte tło, odpowiednie światło, wysokiej jakości sprzęt, schludny wygląd itp.

Cyberatak na stronę szkoły w mediach społecznościowych oznacza straty

Szkoła językowa Switłany to start-up. Dlatego szefowa musi łączyć różne role, pełnić różne funkcje, a także kochać… matematykę.

— Biznes nie polega na tym, że padasz z nóg z przeciążenia, a twój zysk wynosi trzy grosze — mówi Switłana.

— Biznes wymaga dokładnych obliczeń, oceny ryzyka, umiejętności odrzucania tego, co zmniejsza rentowność, i optymalizacji procesów.

Praca z publicznością znajdującą się w Ukrainie to w czasie wojny ryzyko

W zeszłym roku, kiedy Rosjanie ostrzeliwali ukraiński system energetyczny, wielu studentów nie mogło uczestniczyć w zajęciach z powodu braku prądu.

Jednak moją największą porażką nie była nawet ta sytuacja — przyznaje Switłana. — Zdecydowanie radziłabym wszystkim, których biznes zależy od mediów społecznościowych, by zadbali o ochronę swoich stron. W zeszłym roku straciłam dostęp do strony mojej szkoły z powodu cyberataku. Przypadkowo kliknęłam na link — i nasza strona została skradziona. Przywrócenie dostępu wymagało wiele wysiłku, a na dodatek straciliśmy pieniądze z kampanii reklamowej i niektórych klientów, z którymi nie mogliśmy się komunikować.

Język to produkt, który się nie psuje i zawsze jest potrzebny

Ukrainka Natalia Petraniuk, założycielka szkoły językowej „Micna mala”, urodziła się w Krakowie. I choć później jej rodzice wraz z dziećmi przeprowadzili się do Ukrainy, Natalia zachowała miłość do polskiego języka i kultury. To właśnie skłoniło ją do podjęcia studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tam uzyskała tytuł magistra filologii słowiańskiej. Przez wiele lat pracowała jako korepetytorka języka polskiego. Wojna na pełną skalę była impulsem do rozpoczęcia własnej działalności w Polsce.  

Natalia Petraniuk (po prawej). Zdjęcie z prywatnego archiwum

— Ukraina i Polska są mi równie bliskie i drogie. Od pierwszych miesięcy wojny moim wkładem w pomoc Ukraińcom była organizacja klubu konwersacyjnego w Krakowie — mówi Natalia Petraniuk.

Organizowała spotkania, wymyślała tematy i znajdowała niekonwencjonalne sposoby na to, aby „rozmawiać" z Ukrainkami, które mimo silnego stresu zaczęły uczyć się języka polskiego. Z czasem uczestniczki klubu konwersacyjnego zaczęły pytać, czy można by było zorganizować pełnoprawne lekcje polskiego, zarówno indywidualne, jak grupowe. Początkowo takie kursy odbywały się w ramach różnych programów integracyjnych, ale w końcu Natalia zdecydowała się założyć własną szkołę językową.

— Miałam inwestora, który zainwestował swoje pieniądze w uruchomienie szkoły, bo szkoła językowa jako biznes ma potencjał — mówi Natalia. — Ktoś chce poprawić swój polski, by zdać rozmowę kwalifikacyjną, ktoś inny zaczyna uczyć się od zera, bo zdał sobie sprawę, że będzie musiał zostać w Polsce dłużej niż planował. A niektórzy chcą czuć się bardziej komfortowo, komunikując się ze współpracownikami. Sama mieszkałam w dwóch krajach przez długi czas, więc dobrze rozumiem, że język jest jednym z najważniejszych czynników, który pomaga Ci znaleźć podobnie myślących ludzi, znajomych i usuwa bariery.

Język jest głównym narzędziem do osiągnięcia sukcesu, gdy zaczynasz życie w innym kraju

Często kluczem do udanego startu w biznesie jest reputacja właściciela szkoły językowej, jeśli wcześniej dał się poznać jako korepetytor. Jednak aby utrzymać się na rynku, potrzeba wielu czynników.

Natalia zleca prowadzenie księgowości profesjonalistom, choć stara się być na bieżąco ze wszystkimi "papierowymi sprawami”. Zdjęcie z prywatnego archiwum Natalii Petraniuk

— Bardzo ważne jest dla mnie to, że wśród nauczycieli są podobnie myślący ludzie, którzy cenią pracę i dbają o nią tak samo jak ja. Dyskutujemy o tym, co jest niedopuszczalne. Na przykład gdy nauczyciel próbuje uczynić uczniów szkoły swoimi prywatnymi uczniami, obiecując niższe czesne. Wiem, że niestety takie sytuacje są dość powszechne w tej branży.

Wynagrodzenie nauczycieli powinno opierać się na zasadach rynkowych, a oni sami powinni być traktowani po ludzku, by zrozumieli, że szkoła językowa jest podstawą ich osobistego dobrobytu.

Niektórzy uczniowie przychodzą z polecenia. Jednak by szkoła językowa mogła funkcjonować w sposób zrównoważony, potrzebuje dobrej strategii marketingowej i promocji.

— Moją największą porażką było zmarnowanie znacznej ilości pieniędzy na zatrudnienie specjalisty od ukierunkowanej reklamy. Moja rada jest taka: przetestować różne sposoby promocji, inwestując niewielkie kwoty. Jeśli zdecydujesz się zatrudnić specjalistę, powinien ci przynieść natychmiastowe rezultaty, a nie karmić cię obietnicami.

Za edukację VAT-u nie zapłacisz

— Uczenie obcokrajowców polskiego to naprawdę obiecujący biznes — mówi Magdalena Goik, Polka z Bytomia. Od 25 lat uczy Ukraińców języka polskiego. Od wybuchu wojny na pełną skalę spędziła setki godzin, udzielając Ukraińcom korepetycji. I to skłoniło ją do otwarcia własnej szkoły językowej.

Magdalena Goik (w środku) i jej ukraińskie uczennice. Zdjęcie z prywatnego archiwum

— Otwarcie szkoły językowej nie jest szczególnie trudne, ponieważ na usługi edukacyjne nie ma podatku VAT, a płaci się jedynie podatek dochodowy — zaznacza Magdalena. — Do tego dochodzą koszty usług księgowych, żeby samemu nie popełniać błędów.

Magdalena mówi, że najlepiej rozpocząć działalność, gdy masz już podstawy: — Łatwiej jest, gdy jesteś nauczycielem już znanym, a uczniowie przychodzą do ciebie po rekomendacji.

— W szkole językowej ważnych jest wiele rzeczy: od prowadzenia kalendarza programów nauczania i planów lekcji po zakup platform edukacyjnych online. Jak w każdym innym biznesie, kiedy pracujesz dla siebie, jest dużo pracy. Czasami 12 godzin dziennie.

Nie ma ubezpieczenia od tego, że jutro uczeń zmieni zdanie na temat nauki. Niektóre szkoły językowe pobierają miesięczną opłatę z góry. Nie podlega ona zwrotowi, jeśli opuścisz zajęcia bez ważnego powodu. Magdalena nie podpisuje osobnych umów z uczniami. Płacą po każdej lekcji, niektórzy płacą za cały kurs.

Najważniejszą rzeczą w nauce języka jest posługiwanie się nim jak najczęściej. Zdjęcie z prywatnego archiwum Natalii Petraniuk (druga od lewej)

Jak wybrać szkołę i nauczyciela, który pomoże Ci mówić po polsku?

Magdalena Goik:

— Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na osobowość nauczyciela. Powinien pasować do ciebie pod względem intelektualnym i emocjonalnym. Nauczyciel i uczeń tworzą relację, a kiedy ta relacja jest dobra, dobrze się uczysz. Nauka powinna być bezstresowa, z intelektualną zachętą, lekcje powinny być interesujące, czasem nawet ekscytujące, a nauczyciel winien być serdeczny, choć wymagający. Powinien stawiać przed uczniem wyzwania, które ten będzie chciał pokonać.

Natalia Petraniuk:

— Możesz nauczyć się polskiego, jeśli znajdziesz „swoją szkołę” lub „swojego nauczyciela”. Ukrainki przez ostatnie dwa lata pokonały tak wiele trudności, że język zdecydowanie jest w ich zasięgu. Musisz tylko uwierzyć w siebie, poświęcić czas na naukę, wykonać wszystkie zadania. I mówić, mówić i jeszcze raz mówić.

Słowa Natalii potwierdzają dziesiątki opinii na stronach szkoły. Ludzie piszą, że dzięki szkole „Mizna mala” polski w końcu "wszedł im do głowy".

Switłana Matasz radzi:

— Moja rada może zabrzmieć banalnie, ale żeby mówić po polsku, trzeba mówić. Metodologia nauczania języka polskiego w naszej szkole jest skonstruowana tak, że mówimy od pierwszych lekcji. Nawet proste zwroty usuwają obawy i bariery.

Ile możesz zarobić na szkole językowej?

Najpierw policzmy koszty. Jeśli planujesz otworzyć szkołę w pełnym wymiarze godzin, powinnaś uwzględnić w swoim biznesplanie koszt wynajmu sali (najlepiej z meblami), materiały informacyjne, rezerwę na wynagrodzenia dla nauczycieli przez co najmniej kilka miesięcy, dopóki szkoła nie stanie się popularna, oraz opłacenie usług księgowych (konsultacje).

Szukając lokalizacji dla szkoły nie powininaś gonić za najtańszą ceną — powinnaś zastanowić się, czy dana lokalizacja jest dogodna logistycznie. Od tego będzie zależeć, czy studenci i nauczyciele będą do niej przyjeżdżać. Idealnie byłoby, gdyby było to duże i jasne pomieszczenie z własnym terenem, dogodnym węzłem komunikacyjnym w pobliżu, miejscem parkingowym itp. Umowa najmu powinna zostać podpisana po załatwieniu wszystkich formalności, a nawet po rozpoczęciu kampanii szkoły w mediach społecznościowych. Nie chcesz przecież płacić czynszu za pusty lokal, bez uczniów.

Niemal wszystkie rozmówczynie magazynu Sestry doradzały outsourcing rejestracji firmy i księgowości — ponieważ polski system podatkowy jest dość skomplikowany, istnieją dziesiątki różnych opcji rejestracji, a każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie z profesjonalistą. Na początku nowo zarejestrowany przedsiębiorca w Polsce może skorzystać z szeregu korzyści biznesowych.

‍Jednym z najbardziej kosztownych wydatków przy zakładaniu szkoły językowej jest jej promocja w mediach społecznościowych, za pośrednictwem blogerów, projektowanie i regularne utrzymywanie kont na socialach, tworzenie ulotek z informacjami o szkole, które można rozdawać na imprezach dla Ukraińców. Miesięczny budżet na promocję szkoły może zaczynać się od 500 dolarów.

‍To, ile zapłacić nauczycielom, by byli zainteresowani współpracą z tobą, a nie korepetycjami w domu, zależy również od rynku. Jeśli spojrzysz na ogłoszenia o pracę, nauczyciele języka polskiego jako obcego oferują pracę za 45-95 zł brutto za godzinę (chodzi o native speakerów z odpowiednim wykształceniem).

‍Jeśli mówimy o nauczycielach, którzy mogą pracować zdalnie w szkołach internetowych, oferty pracy na stronie takiej jak work.ua wynoszą od 10 do 30 tys. hrywien.

Jeśli mówimy o szkole online, koszty będą znacznie niższe. Obejmują one głównie wynagrodzenia dla nauczycieli, wynajem platformy do prowadzenia lekcji, promocję szkoły i księgowość.

Jaki może być dochód? Sprawdziliśmy koszty kursów językowych w różnych szkołach.

Wszystko zależy od tego, czy: 1) są to lekcje indywidualne, czy grupowe; 2) na jakim poziomie; 3) online czy offline. Koszt kursów indywidualnych waha się od 80 do 150 zł, lekcje grupowe offline od 540 do 800 zł, a online — od 380 do 500 zł za kurs.

‍Oprócz kursów podstawowych szkoła może zaoferować dodatkowe płatne usługi: kursy korporacyjne, konsultacje, przygotowanie do rozmów kwalifikacyjnych z konkretnym słownictwem zawodowym, kursy konwersacyjne, tłumaczenie dokumentów itp.

No items found.
Biznes
Ukrainki w Polsce

Redaktorka i dziennikarka. W 2006 roku stworzyła miejską gazetę „Visti Bilyayivka”. Publikacja z powodzeniem przeszła nacjonalizację w 2017 roku, przekształcając się w agencję informacyjną z dwiema witrynami Bilyayevka.City i Open.Dnister, dużą liczbą projektów offline i kampanii społecznych. Witryna Bilyayevka.City pisze o społeczności liczącej 20 tysięcy mieszkańców, ale ma miliony wyświetleń i około 200 tysięcy czytelników miesięcznie. Pracowała w projektach UNICEF, NSJU, Internews Ukraine, Internews.Network, Wołyńskiego Klubu Prasowego, Ukraińskiego Centrum Mediów Kryzysowych, Fundacji Rozwoju Mediów, Deutsche Welle Akademie, była trenerem zarządzania mediami przy projektach Lwowskiego Forum Mediów. Od początku wojny na pełną skalę mieszka i pracuje w Katowicach, w wydaniu Gazety Wyborczej.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
Анна Зоря, юристка, бізнес, Польща, Україна

Anna Zorya: Kiedy zaczęła się wojna na pełną skalę, w ogóle nie chciałam nigdzie wyjeżdżać. Ale dla dobra moich dzieci musiałam, bo one się bardzo bały. Na szczęście wyjechaliśmy na czas, już po tygodniu od rozpoczęcia inwazji byłam z mamą i dwójką dzieci w Polsce.

Joanna Mosiej-Sitek: Dlaczego wybrałaś Polskę?

Jako dziecko i później nastolatka często bywałam w Polsce. Moi rodzice mieli bliskich przyjaciół w Świdniku, niedaleko Lublina. Często spędzaliśmy u nich wakacje. Już wtedy mówiłam całkiem dobrze po polsku. Więc Polska kojarzyła mi się z krajem dzieciństwa. Wiedziałam, że to kraj bliski mi pod względem temperamentu i ducha. I muszę przyznać, że się nie pomyliłam. Polska przyjęła nas z otwartymi ramionami. Dała nam wszelkie możliwości, by czuć się bezpiecznie. Mój wówczas siedmioletni syn pewnego dnia po przyjściu ze szkoły powiedział: „Jestem z Ukrainy, a mój najlepszy przyjaciel jest Polakiem. Ale skoro ja już tak dobrze mówię po polsku, to może ja też jestem już Polakiem?”

I co mu odpowiedziałaś?

Powiedziałam: Nie, nie, nie jesteś. Pewnie pomyślał tak też dlatego, że w międzynarodowej szkole, do której chodzi, pani na lekcji polskiego dzieliła dzieci na te, które są native speakerami, i te, dla których polski to język obcy. Mojego syna przydzieliła do pierwszej grupy, bo tak dobrze, bez akcentu mówi po polsku. Powiedziałam do nauczycielki: „Przepraszam. Mój syn nie jest Polakiem”. Była bardzo zaskoczona. To wszystko oznacza, że mój syn jak i moja rodzina bardzo się dobrze czuje w Polsce. Oczywiście w domu mówimy po ukraińsku, bo chciałabym, żeby syn nie zapomniał języka ojczystego i wiedział, gdzie są jego korzenie. Ale cieszę się, że tak dobrze się zaaklimatyzował.

W ogóle uważam, że relacje pomiędzy naszymi krajami są wyjątkowe. Nadal. Również te biznesowe

Co masz na myśli?

Do lutego 2022 byłam partnerem w dużej ukraińskiej kancelarii prawniczej, gdzie zajmowałam się inwestycjami korporacyjnymi w Ukrainie. Uwielbiałam swoją pracę. Po przyjeździe do Polski miałam dużo szczęścia. Spotkałam fantastycznych ludzi, którzy naprawdę mocno wspierali Ukrainę. Docenili mnie i moje doświadczenie i tak zostałam partnerem w kancelarii prawnej Rymarz Zdort Maruta. To jedna z najlepszych kancelarii prawniczych w Polsce i jestem bardzo szczęśliwa, pracując dla niej, bo mogę prowadzić sprawy prawne związane z Ukrainą. Kieruję tzw.  Ukrainian Desk, który zajmuje się ukraińskimi projektami. Staramy się pomagać ukraińskim biznesom rozwijać się w Polsce, a polskim biznesom szukać ciekawych inicjatyw w Ukrainie. I codziennie mam okazję obserwować jak ta współpraca się rozwija.

Panel Ukrainian PE & VC Summit 2024 moderuje Anna Zorya. Zdjęcie: archiwum prywatne

Stąd pomysł na konferencję?

Tak, byłam jedną z inicjatorek pierwszej konferencji private equity i venture capital, która odbyła się w marcu w Warszawie. Uwielbiam Polskę, spotykają mnie tu tylko dobre rzeczy i bardzo zależy mi na współpracy biznesowej między naszymi krajami. Marzyłam o tym od dawna, żeby zrobić polsko-ukraińskie wydarzenie, żeby pokazać, że na współpracy oba kraje mogą skorzystać i że więcej nas łączy niż dzieli. Bardzo się cieszę, że konferencja się odbyła. Nosiłam w sobie tę ideę od dawna. I wiem, że to nie było ostatnie takie wydarzenie, że będą kolejne.

Dlaczego?

Bo już teraz są polscy inwestorzy, którzy szukają ciekawych inicjatyw, okazji do wejścia do Ukrainy. Mamy na uwadze takie projekty, które polscy inwestorzy chcą realizować w naszym kraju. Z drugiej strony, ukraińscy inwestorzy i ukraiński biznes szukają miejsca dla siebie w Polsce. To ukraińskie firmy, które albo ucierpiały w wyniku wojny, są lub były zlokalizowane na obszarach dotkniętych działaniami wojennymi, albo chcą się rozwijać i wchodzą na rynek europejski. I bardzo często to wejście odbywa się właśnie przez Polskę.

Weźmy na przykład biznes związany ze szkołami w Ukrainie – Study UA. Przed wojną działali głównie w Ukrainie, obecnie mają szkoły zagranicą, w tym jedną w Polsce. Albo Bob Snail, firma produkująca naturalne cukierki, bardzo popularne wśród dzieci w Ukrainie. Obecnie otwierają swoje sklepy w centrach handlowych. Wiele ukraińskich biznesów przeniosło swoją działalność do Polski.

Kiedy idę ulicą w Warszawie i słyszę język ukraiński, widzę ukraińskie kawiarnie lub restauracje, które znam dobrze z Ukrainy, jestem zachwycona
20
хв

Anna Zorya: Uwielbiam Polskę, spotykają mnie tu tylko dobre rzeczy

Joanna Mosiej-Sitek
kobiety, rynek pracy, Polska, Ukraina

Wnioski płynące z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego "Sytuacja kobiet w Polsce z perspektywy społeczno-ekonomicznej" z jednej strony napawają optymizmem, pokazując, jak wiele zmieniło się w postrzeganiu i udziale kobiet (także) w gospodarce w ostatnich 20 lat, z drugiej jednak zmuszają do refleksji i działania. Bo mimo, że udział kobiet chociażby w rynku pracy jest coraz większy, a luka płacowa zminejsza się, do pełnej równości dużo nam jeszcze brakuje, co widać chociażby we wskaźnika aktywności zawodowej kobiet i płacach.

Pracują i/albo wychowują

Raport rzuca nowe światło na sytuację wszystkich kobiet w Polsce, także migrantek i uchodźczyń, którym z oczywistych powodów jest trudniej od tych kobiet, które pochodzą z Polski i tu mieszkają. Dzieje się tak choćby z powodu bariery językowej, a w przypadku tych kobiet, które z dziećmi przyjechały do Polski po agresji Rosji na Ukrainę, także dlatego, że podjęcie pracy kolidowałoby z opieką nad dziećmi, zwłaszcza tymi do trzeciego roku życia. Często wskazują ten powód braku aktywności zawodowej.

Przyjechały tu z dziećmi, często zmuszone do podejmowania pracy znacznie poniżej kwalifikacji i oczekiwań, przede wszystkim z powodu bariery językowej, ale też z jedną, podstawową motywacją: zapewnić byt sobie i dzieciom. To dlatego wiele z nich, szczególnie tych zatrudnionych w szarej strefie, nie zgłasza niestosownego, dyskryminacyjnego traktowania ze strony pracodawców. Boją się utraty pracy.

Zdjęcie: Shutterstock

Ukraińcy - ponad połowa cudzoziemców w Polsce

W 2021 roku Ukraińcy i Ukrainki stanowili 57 proc. ogółu osiedlających się w Polsce cudzoziemców. Liczba obywateli i obywatelek Ukrainy posiadających ważne zezwolenia na pobyt w Polsce wynosiła wtedy 300 tys. osób. Samych kobiet było 138 tys. – stanowiły  46 proc. tej wielotysięcznej grupy. Obecnie, jak wynika z cytowanych w raporcie danych z kwietnia 2023 roku, 443 tys. kobiet w wieku powyżej 18 lat ma status cudzoziemca UKR w związku z konfliktem w Ukrainie. Kobiet w wieku 19-64 lata jest 384 tys.

Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że ubezpieczonych jest 347 tys. kobiet, najwięcej w wieku 35-39 lat i 40-44 lata

"Należy zauważyć, że na podstawie tych danych nie możemy określić, jaki jest wskaźnik zatrudnienia uchodźczyń z Ukrainy. Po pierwsze, dane ZUS uwzględniają zarówno uchodźczynie, jak i te Ukrainki, które mieszkają w Polsce od dawna. A po drugie, nie obejmują one wszystkich rodzajów zatrudnienia, m.in. pracy w rolnictwie" - podkreślają autorzy i autorki raportu.

Dyskryminacja i przemoc

Z kolei według CASE oraz CARE International in Poland w  kraju jest ponad 100 tys. migrantek i uchodźczyń, które zajmują się polskimi domami. Opiekują się dziećmi, osobami starszymi, gotują, sprzątają, piorą, prasują. Zdecydowana większość pracuje "na czarno", a to oznacza nie tylko brak ubezpieczenia, ale także nieznajomość przysługujących im praw. Ponad 60 proc. zatrudnionych w polskich domach Ukrainek przyznało, że doświadczyło złego traktowania, dyskryminacji i przemocy. Zwykle nie zgłaszają tych przypadków - boją się utraty pracy, często jedynego źródła utrzymania dla całej rodziny, ale też nie wiedzą, gdzie mogą uzyskać pomoc.

Wśród tych kobiet, które pracują legalnie, najwięcej znalazło zatrudnienie w sektorze administracji oraz działalności wspierającej. To ponad 340 tys. kobiet

Kolejnymi branżami, w których zatrudnienie znalazło wiele kobiet: przetwórstwo przemysłowe – 63 tys.; handel hurtowy i detaliczny oraz naprawa pojazdów – 34 tys.; działalność związana z zakwaterowaniem i usługami gastronomicznymi – 33 tys.

Przedsiębiorczynie

W 2022 r. powstało ponad 6,5 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych prowadzonych przez ukraińskie kobiety, co stanowiło 41 proc. nowo powstałych ukraińskich podmiotów tego typu. Zwykle zakładają firmy określane jako "pozostała działalność usługowa". Aż 89 proc. to fryzjerstwo i inne usługi kosmetyczne. Kolejną popularną branżą jest informacja i komunikacja; zajmują się przede wszystkim działalnością związaną z oprogramowaniem i doradztwem w zakresie informatyki. Blisko 10 proc. firm zakładanych przez kobiety stanowi działalność w zakresie administrowania i działalność wspierająca. W tej branży niemal co trzecia firma (30 proc.) zajmuje się niespecjalistycznym sprzątaniem budynków i obiektów przemysłowych. Kolejna sekcja, która stanowi ponad 7 proc. udziału w firmach zakładanych przez ukraińskie kobiety, to zakwaterowanie i gastronomia, tu Ukrainki przede wszystkim zakładają firmy związane z gastronomią. 7 proc. firm założonych przez Ukrainki prowadzi działalność profesjonalną, naukową i techniczną.

Zdjęcie: Shutterstock

Podatki większe niż pomoc

Z raportu Deloitte zleconego i sfinansowanego przez UNHCR wynika, że w 2023 roku ukraińscy migranci i uchodźcy wnieśli do gospodarki 0,7-1,1 proc. PKB. "Ostatnie dwa lata pokazały, że na wiele sposobów uchodźcy mogą wnieść pozytywny wkład w społeczeństwo, gdy tylko otrzymają szansę. W Unii Europejskiej uchodźcy z Ukrainy mają dostęp do wsparcia społecznego, ale także do rynku pracy. Szczególnie pozytywnie wyróżnia się Polska. Pozytywne doświadczenia zdobyte tutaj mogą służyć jako przykład dla wielu innych sytuacji związanych z uchodźcami" - komentowała wyniki badania Julia Patorska z firmy Deloitte.

Uchodźcy z Ukrainy pozostający w Polsce jako pracownicy, przedsiębiorcy, konsumenci, i podatnicy, wnieśli do polskiej gospodarki 0,7-1,1% PKB w 2023 roku

- Podatki wpłacone przez uchodźców sięgnęły 10-14 mld zł w 2022 i kolejnych 15-20 mld zł w 2023, czyli więcej niż wydatki państwa na początkową pomoc - zaznacza Rafał Trzeciakowski, senior consultant.

Pracuje co druga

Te dane pokrywają się z wnioskami płynącymi z innego raportu, przygotowanego przez Interdyscyplinarne Laboratorium Badań Wojny w Ukrainie przy Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Z badań prowadzonych na przełomie przełomie października i listopada 2023 r. wynika, że tylko co druga Ukrainka w Polsce pracuje. 63 proc. – w Polsce, 23 proc. – zdalnie na Ukrainie, zaś 8 proc. – w innym kraju. Zaledwie 1/3 z respondentek miała pracę zgodną z kwalifikacjami. 16 proc. wskazywało, że nie podejmuje pracy ze względu na konieczność opieki nad małymi dziećmi. W poszukiwaniu pracy największym problemem są problemy językowe (77 proc.), niskie płace, nieuznanie dypolomu i konieczność pracy poniżej kwalifikacji. 45 proc. pytanych przez badaczy kobiet zna język polski, a 20 proc. rozumie język, ale nie potrafi się  nim się porozumiewać.

Ale, jak zaznaczał w jednym z wywiadów dr hab. Prof. UKEN Piotr Długosz, szef grupy badawczej, „od czasu poprzedniego badania uchodźczynie wojenne się usamodzielniły, mieszkają w wynajmowanych mieszkaniach, lepiej znają język polski i pracują i bardziej aktywnie walczą z problemami psychicznymi, które się często pojawiają“.

Na ważny aspekt w rozmowie z Polskim Radiem uwagę zwróciła Ewa Gawlik, ekpertka rynku pracy. „Jeszcze przed wybuchem wojny Polska była dla Ukraińców krajem pierwszego wyboru jeśli chodzi o poszukiwanie pracy. Wtedy przyjeżdżały do nas osoby, które chciały dorobić i albo potem wrócić do rodziny, albo wynająć mieszkanie i ściągnąć ją do siebie. To byli pracownicy bardzo odpowiedzialni, bo zależało im, żeby zarobić pieniądze. Inaczej jest w przypadku osób, których wojna zmusiła do opuszczenia kraju. Oni przyjechali do nas i tu pracują, bo nie mają innego wyjścia. Dla części z nich zawody, które wykonują są uwłaczające i często poniżej ich kompetencji i wykształcenia“ – komentowała, podkreślając przy okazji, że osoby z Ukrainy to „dobrzy pracownicy, zaangażowani i wykonujący powierzone im zadania“. Podkreślają, że „są wśród nich wybitni spejcaliści, którzy w Polsce piastują wysokie stanowiska w różnych branżach“.

20
хв

Ukrainki są aktywne na polskim rynku pracy

Anna J. Dudek

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Відкриття салону краси в Польщі: які є підводні камені?

Ексклюзив
20
хв

Anna Zorya: Uwielbiam Polskę, spotykają mnie tu tylko dobre rzeczy

Ексклюзив
20
хв

Ukrainki są aktywne na polskim rynku pracy

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress