Exclusive
20
min

JAMALA: Nie damy światu o sobie zapomnieć

Wróciłam do Kijowa, żeby tutaj urodzić dziecko - mówi w ekskluzywnym wywiadzie dla Sestr JAMALA, zwyciężczyni Eurowizji

Maryna Stepanenko

JAMALA podczas prezentacji albumu winylowego QIRIM. Zdjęcie: @alex_demydenko

No items found.
Album QIRIM. Zdjęcie: @alex_demydenko

Maryna Stepanenko: Zaprezentowałaś swój album „QIRIM” w formacie winylowym. Czym on dla Ciebie jest?

JAMALA: To tak naprawdę historia, która odkrywa ukraiński Krym. To muzyczna mapa, która opowiada historię Tatarów krymskich poprzez muzykę, piosenki, tematy, które są poruszane w tych piosenkach: od miłości po samotność, tęsknotę i tak dalej. Oznacza to, że poprzez pieśni ludowe możemy dowiedzieć się więcej o nas samych. To tak, jakbym otworzyła książkę z dziedziny psychologii i zrozumiała, dlaczego czułam się tak źle. Bo nie wiedziałam pewnych rzeczy. Tak samo jest z piosenkami. Kiedy je stworzyłam, dowiedziałam się jeszcze więcej o niektórych momentach mojego życia.

JAMALA: To wyjątkowe wydawnictwo składa się z dwóch płyt. Zdjęcie: @alex_demydenko

Przy okazji: album QIRIM został wydany z Universal Music Polska. To naprawdę fajna współpraca. Bez względu na to, co się stanie, Polska jest sąsiadem, który otworzył nam drzwi. Zawsze będę wdzięczna za całe dobro, które otrzymaliśmy, i za naszą współpracę.

Jak Bóg da, żadna rosyjska intryga nie przeszkodzi nam nadal być przyjaciółmi

Jesteś jednym z najgłośniejszych głosów sprzeciwu wobec aneksji Krymu przez Rosję. Jak zmieniła się Twoja ojczyzna przez te 10 lat okupacji?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ na stałe mieszkam w Kijowie. Jestem kijowianką od dawna, wyjechałam z Krymu w 2000 roku. Odpowiadanie na pytanie: „Jak jest na Krymie?”, kiedy nie było się tam przez dziesięć lat, byłoby czymś bardzo zuchwałym. Możesz coś poczuć, możesz coś powiedzieć, ale nie możesz wiedzieć na sto procent.

Możemy tylko z grubsza zrozumieć, przez co przechodzą ludzie na okupowanych terytoriach. Ale nie możemy w pełni poczuć ich bólu

Oczywiście, komunikuję się z ludźmi z Krymu, ale o wszystkim, co się tam dzieje.

Twoje serce jest w Ukrainie, ale tymczasowo przebywasz z dziećmi w Polsce. Jakie było Twoje doświadczenie życia uchodźcy?

Muszę to wyjaśnić. Moje dzieci były w Polsce, ale nie przez cały czas. Najpierw przez sześć miesięcy były w Stambule, u mojej siostry. Potem zostałam zaproszona do „Tańca z Gwiazdami” – po raz pierwszy w historii Telewizji Polsat był to projekt charytatywny [jesienią 2022 roku JAMALA wzięła udział w 30. sezonie programu – red.]. Podczas naszych występów z Jackiem Jeszkowem została uruchomiona zbiórka dla ukraińskich dzieci. To było coś! Bardzo doceniam ten krok polskiej strony.

Trzeba zaznaczyć, że niestety zostawiłam dzieci w Warszawie z rodzicami męża. Sama byłam w Kijowie, podróżując do różnych krajów. Dlatego nie mogę odpowiedzieć, jak to jest być uchodźczynią, bo nigdy nią nie byłam. Moje dzieci były. Bezpieczniej było mi przemieszczać się po świecie, kiedy wiedziałam, że chodzą do przedszkola w Polsce. Pierwszym językiem, jakim mówił mój najmłodszy syn, był polski.

Teraz już od dawna wszyscy jesteśmy w Kijowie. To było dla mnie ważne, żeby urodzić w domu, być w domu. Bo nie wiem, co będzie dalej, czy mogłabym do nich pojechać, gdyby były gdzieś indziej. To dla mnie ważne, byśmy wszyscy byli razem.

JAMALA z mężem i redaktorem naczelnym „Ukraińskiej Prawdy”. Zdjęcie: @alex_demydenko

Dla wszystkich zagranicznych partnerów, z którymi pracuję, moja decyzja, że na pewno urodzę w Kijowie, że przywiozłam swoje dzieci z powrotem, brzmi nieco dziwnie. Z jednej strony, jako piosenkarka, aktywistka i obywatelka, codziennie mówię im, że trwa wojna, spadają bomby, terytoria są przejmowane, a ogromna liczba ludzi umiera – ale mimo wszystko zdecydowaliśmy się nie bać, tylko walczyć.

Ukraina otrzymała pakiet pomocowy od USA, ale nasza główna bitwa o zwycięstwo jest wciąż przed nami. Co daje Ci nadzieję i sprawia, że wierzysz, że Rosja nie wygra tej wojny?

Nasza siła tkwi w tym, że mimo wszystko żyjemy, tworzymy muzykę, walczymy o naszą kulturę i w żaden sposób nie dajemy im szansy o nas zapomnieć. Od płyty „QIRIM”, która jest teraz na międzynarodowych listach przebojów, przez nagrodzony Oscarem film „20 dni w Mariupolu” – po sport, w którym dziewczyny zdobywają medale...

Jak to wszystko ma się do wojny? Wprost. Ponieważ to wszystko to Ukraina, pokazujemy się z różnych stron.

Pokazujemy, że bez względu na pochodzenie etniczne, religię, orientację seksualną, wszyscy jesteśmy Ukraińcami
JAMALA: Ukraińcy pokazują się światu z różnych stron. Zdjęcie: @alex_demydenko
No items found.
Rosyjska agresja
Kultura
Dyplomacja kulturalna

Ukraińska dziennikarka. Pracowała w ukraińskim wydaniu Radio France international. Była starszą redaktorką anglojęzycznego projektu Multimedialnej Platformy Transmisji Zagranicznych Ukrainy. Pełniła funkcję felietonistki międzynarodowego działu wiadomości na kanale Inter TV. W przeszłości zajmowała się także filmowaniem dokumentalnym. Obecnie prowadzi ukraińskojęzyczny projekt YouTube jako scenarzystka.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
zagrożenie dla Europy, pomoc dla Ukrainy, agresja rosyjska, wojna

Są dwie drogi, którymi może pójść Europa reagując na to, co od ponad dwóch lat wyprawia w Ukrainie Putin – pisze Philipa Inman, publicysta ekonomiczny „Guardiana” i „Observera”.

Pierwsza wiedzie ku klęsce kremlowskiego dyktatora i stopniowemu, lecz systematycznemu odbudowywaniu europejskiego ładu – z pokojem na granicach, stabilnymi cenami żywności i energii, uspokojeniem rynków finansowych i poprawieniem poziomu życia milionów mieszkańców kontynentu.

Druga droga prowadzi ku przegranej Ukrainy i destrukcji europejskiego porządku – gdy Putin zajmie odpowiadający mu kawałek terytorium sąsiedniego kraju i ośmielony słabością Zachodu będzie planował, a potem zadawał kolejne ciosy. A to, że będzie, jest pewne, skoro od dawna podkłada miny pod wszystko na wschód od Moskwy, co pachnie demokracją, stabilnością i praworządnością: opłaca prorosyjskie partie w Europie, miesza się w demokratyczne wybory, przeprowadza ataki hakerskie, wznieca niepokoje społeczne, narusza granice sąsiadów itd.

Identyczne wyzwanie

Europa wraz z Wielką Brytanią stoją dziś w obliczu identycznego wyzwania, przed jakim stały w 1939 r. – i zdaje się, że równie kiepsko zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Inman gorzko konstatuje, że europejscy przywódcy „chcą, aby pozostawiono ich samym sobie, by mogli uporać się z przyziemnymi, domowymi zadaniami”.

Tymczasem zjednoczona i stanowcza Europa mogłaby z łatwością sprawić, by Ukraina w miarę szybko poradziła sobie z rosyjskim najazdem. Zasoby kilku jej czołowych państw, udostępnione Ukrainie, wystarczyłyby jej do przywrócenia granic z 2014 r. I wcale nie trzeba do tego – zaznacza brytyjski publicysta – wsparcia Stanów Zjednoczonych, choć ten kraj ma w tej sprawie wielkie znaczenie.

Droga do wykrwawienia Moskwy

Drugim sposobem na skuteczne przyciśnięcie Rosji byłoby wprowadzenie ogólnego zakazu handlu z Rosją. Nigel Gould-Davies, starszy specjalista ds. Rosji i Eurazji w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych, cytowany przez Inmana, mówi: „Należy jednak założyć, że żadna zachodnia firma nie pomaga reżimowi, który zagraża żywotnym zachodnim interesom bezpieczeństwa”. 

Od tej reguły można by ustanowić wyjątki, które pozwoliłyby prywatnym rosyjskim funduszom wypłynąć poza Rosję. 

To z kolei „wykrwawiłoby moskiewskie instytucje finansowe” – a wtedy Rosja nie miałaby już czym płacić za chińskie towary i bratnie wsparcie Pekinu dla niej by się skończyło

Dlaczego więc Zachód z Europą na czele nie wprowadza tego zakazu? Bo podobno byłoby to wbrew prawu międzynarodowemu. Tak przynajmniej twierdzi główny hamulcowy w tej materii: Niemcy. Te same Niemcy, które – jak zauważa Inman – wysyłają do Rosji przez Armenię swoje samochody oraz części mechaniczne i elektryczne do różnych urządzeń.

Strażnicy międzynarodowego porządku

Istnieje też trzecia, jeszcze prostsza droga wsparcia Kijowa: wykorzystanie rosyjskich aktywów znajdujących się w europejskich centrach finansowych do finansowania obrony Ukrainy przeciw Rosji. Większość z 300 miliardów dolarów aktywów rosyjskiego banku centralnego jest stosunkowo łatwo dostępna, bo znajduje się na belgijskiej giełdzie Euroclear. Co więcej, jak twierdzi Gould-Davies, grupa wybitnych międzynarodowych ekspertów opracowała już legalny plan wykorzystania tych pieniędzy na rzecz Ukrainy.

W czym więc problem. W braku dobrej woli. Niemcy, które znajdują się w centrum debaty na ten temat, znowu są przeciw i z tej samej co poprzednio przyczyny: „należy przestrzegać powojennego porządku międzynarodowego”. Jego naruszenie uderzyłoby zdaniem Berlina w wiarygodność Niemiec i całej Europy, przez co globalne Południe zraziłoby się do Zachodu.

Najpierw zwycięstwo, potem odbudowa

Przeciwnicy asertywnych rozwiązań, chcąc wykazać swoją dobrą wolę i zrozumienie dla sprawy ukraińskiej, lubią mówić o tym, że – owszem – pieniądze z rosyjskich aktywów Ukrainie się należą, ale nie teraz, lecz po wojnie, gdy powstanie rejestr ukraińskich szkód i ruszy odbudowa. 

„Dla uszu Putina to słodka muzyka” – komentuje brytyjski publicysta, przypominając trzeźwą opinię Timothy’ego Gartona Asha, wybitnego brytyjskiego historyka i eksperta Chatham House: „Ukraina musi najpierw wygrać wojnę, co oznacza zapewnienie jej pieniędzy na zakup broni, gdziekolwiek będzie mogła ją zdobyć”. 

Wojna w Ukrainie jest dziś najważniejszym zagrożeniem dla Europy – konkluduje Inman. 

Nie ma czasu na gadanie. Trzeba działać.

20
хв

Philip Inman: W Europie mamy dziś rok 1939 bis

Sestry

<frame>Tym tekstem Olgi Gembik rozpoczynamy cykl artykułów zatytułowany „Portrety siostrzeństwa”. Chcemy w nim opowiedzieć o przyjaźni między Ukrainkami i Polkami, wsparciu zwykłych ludzi, ale nie tylko o tym – także o nieporozumieniach, które ostatecznie stworzyły nową wiedzę obu narodów o sobie nawzajem. Opowiedzcie nam swoje historie – historie spotkań z polskimi lub ukraińskimi kobietami, które zmieniły Wasze życie, zaimponowały Wam, nauczyły Was czegoś, zaskoczyły lub skłoniły do myślenia. Piszcie do nas na adres: redakcja@sestry.eu <frame>

Na jednym z niedawnych eventów w Warszawie rozmawiali o uchodźcach z Ukrainy: przedstawiali statystyki i szukali sposobów na integrację Ukraińców z polskim społeczeństwem. Mnie zainteresowało coś innego – prezentacja badań, które właśnie zostały przeprowadzone. Slajdy pokazywały małe dzieci noszone przez matki w grubych chustach zawiązanych w supeł na plecach, mężczyzn w bawełnianych portkach i czapkach uszankach. Typowe radzieckie powojenne życie.

Uśmiechnęłam się, wysłałam zdjęcia znajomym – wszyscy byliśmy zaskoczeni. OK, powiedzmy, że sztuczna inteligencja wygenerowała te obrazy, inspirując się starymi, czarno-białymi filmami. Ale dlaczego organizatorzy eventu nie mieli z tym problemu?

„Czasem ma się ochotę wyjść na plac Republiki i krzyknąć do nieba: ‘Hej, jesteśmy tacy sami jak wy! Po prostu nasz kraj jest w stanie wojny’. Ale to na nic – oni tego nie zrozumieją”. Wiktoria jest uchodźczynią wojenną z Ukrainy, w 2022 roku trafiła do Rzymu. Miała mieszkanie niedaleko Kijowa i własną, choć niewielką, firmę turystyczną w centrum stolicy. W jednej chwili wszystko się zmieniło – teraz jej dom remontują, a ona stoi w kolejce po puszkę tuńczyka i paczkę makaronu w ośrodku dla uchodźców.

Donna o fioletowych włosach przygląda się jej misternemu manicure, spogląda na nią z góry i z dołu, aż w końcu rzuca: „Wcale nie jesteś taką biedną uchodźczynią!”. Wiktoriia dziękuje jej, zastanawiając się, czy jest wystarczająco wdzięczna, potem dziękuje jeszcze raz, odwraca się i już nie wraca

Do tej rozmowy doszło jeszcze zanim wszyscy w Europie zaczęliśmy mieć siebie dość. Znajoma polska para, która pomagała uchodźcom z Ukrainy, powiedziała kiedyś, że nie każdy jest w stanie dłużej ciągnąć wolontariat.

Tak, w czasach wstrząsów większość ludzi podzieli się ostatnimi pieniędzmi z potrzebującymi z najlepszych intencji i z potrzeby serca. Ale niestety niewiele osób ma wystarczająco rozwiniętą empatię – jeden z elementów inteligencji emocjonalnej według Daniela Golemana. Empatia niekoniecznie jest entuzjastycznym pomocnikiem, ponieważ nie jest równoznaczna z działaniem. Za to człowiek, który ją ma, bezbłędnie rozumie stan emocjonalny innej osoby, z łatwością wyobrażając sobie siebie w jej butach. I jest w stanie wczuć się w jej sytuację.

Czasami myślę, że to właśnie empaci, którzy robią dobre uczynki, są kanonizowani przez Kościół jako święci. Oczywiście jest ich znacznie mniej niż tych, którzy chcą pomóc

Dzieci noszone przez matki w chustach na plecach, mężczyźni w bawełnianych portkach i czapkach uszankach – z takimi „podręcznikowymi” uchodźcami łatwiej sympatyzować. Co innego, jeśli ukraińska uchodźczyni nosi torebkę Birkin Herm?s. Fakt, że jest to jedyna rzecz, którą udało jej się złapać przed ostatnim nalotem w domu, pozostaje za kulisami.

Włoch, który prowadzi improwizowany teatr w Rzymie, w którego zespole są uchodźcy z Ukrainy, pojął to intuicyjnie. Dziewczyny nauczyły się po włosku swoich ról prawie bez akcentu, ale pojawił się problem z ubraniami. „To zbyt europejskie” – pomyślał reżyser. Osobiście odwiedził więc najbliższy sklep z używanymi rzeczami i za kilka euro kupił coś używane spódnice i bluzki. Niektóre z nich postanowił nawet podrzeć – wszystko w imię sztuki.

W dniu premiery na parterze siedzieli doradcy burmistrza, przedstawiciele władz miasta, członkowie administracji i ich żony. Wszyscy byli wzruszeni, klaskali i krzyczeli: „Bravissimo!”.

Wrzucili do kapelusza tyle datków, że dyrektor teatru nie mógł się doczekać kolejnej premiery. Powinnyśmy mu powiedzieć, żeby kupił czapki uszanki?

„My też przyjęliśmy uchodźcznię!” – tak syn wspaniałej austriackiej pary poinformował swoich przyjaciół o mojej znajomej na Facebooku. Rodzice wielu jego kolegów ze szkoły przyjęli już Ukraińców, a jego jeszcze nie. Tyle że uchodźczyni okazała się irytująca już od pierwszego dnia: chodziła z pokoju do łazienki i z powrotem, skrzypiała na schodach, coś gotowała, trzaskała drzwiami. Krótko mówiąc, żyła swoim codziennym życiem – chociaż przeważnie przebywała w parku, by nie przeszkadzać. Tydzień później, kiedy wróciła ze spaceru, znalazła swoje rzeczy starannie ułożone na schodach. Wyszła wzruszając ramionami. „Każdy może przeceniać swoje siły. Muszę być wdzięczna” – napisała ze zrozumieniem moja mądra przyjaciółka na Facebooku.  

Kateryna również zyskała trochę mądrości. Włoskiej rodzinie, która udzieliła jej schronienia, dziesięć razy musiała opowiadać o swojej ewakuacji z Hostomla, o tym, jak jej dom zapalił się od ostrzału wroga.

Gospodyni, starsza pani, parzyła kawę i zapraszała koleżanki na ciastka – zajmowały miejsca na widowni, z nogami na kanapie. Kateryna wzruszyła ramionami i zaczynała swoją opowieść od nowa. Panie achały i ochały

A potem wyprowadziły dodatkowy blitz. „Tak, my też jemy makaron”, „Nie, Ukrainka nie ma obowiązku posiadania pięciorga dzieci”, „Nie, nie wiem, jak ugotować barszcz”, „Tak, byłam wiele razy za granicą”, „Nie, nie każdy marzy o życiu we Włoszech” – wyjaśniała uprzejmie i cierpliwie.

„Zdałam sobie sprawę, że to, co najbardziej szokuje te kobiety, to nie ostrzał i bomby, ale nasze podobieństwo. Przyjęcie do wiadomości, że jesteśmy takie same, jest jak przyznanie, że one również mogłyby być na naszym miejscu, w niebezpieczeństwie, i że wojna jest gdzieś bardzo blisko. A to trochę coś innego niż zajmowanie miejsc na widowni” – mówi Kateryna, poprawiając wyimaginowaną uszankę na głowie.

To już trzeci rok idzie, odkąd Europa i my patrzymy sobie w oczy. Zdejmijmy uszanki, poznajmy się.

Czekamy na Wasze historie. Piszcie do nas na adres: redakcja@sestry.eu

20
хв

„My też przyjęliśmy uchodźczynię!”. Trochę o niespełnionych oczekiwaniach – europejskich i naszych

Olga Gembik

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Cali i zdrowi

Ексклюзив
20
хв

Amerykańska pomoc wojskowa wkrótce w Ukrainie - Blinken już w Kijowie

Ексклюзив
20
хв

Zobacz, to ukraińskie matki

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress