Wsparcie Psychologa
Straciłaś najbliższe osoby? Musiałaś zostawić wszystkich i wszystko? Zacząć żyć w obcym kraju? Nie masz przy sobie bliskich, którym mogłabyś się zwierzyć, prosić o wsparcie? Twoja mama, siostry, przyjaciółki odeszły może na zawsze? Potrzebujesz rady, wsparcia? Daj sobie pomóc. Napisz od nas (redakcja@sestry.eu), a my zadbamy, aby psycholożka lub terapeutka służyły dobrą radą. To może być pierwszy krok, aby skorzystać z pomocy, która ulży w życiu na obczyźnie i pomoże zacząć rozwiązywać problemy.
***
Wojna zastała nas w Polsce. Mąż pracuje tu prawie od czterech lat. Nie mamy dzieci, więc, jak tylko odłożył trochę pieniędzy, że było nas stać na mieszkanie, dołączyłam do niego. Też pracuję, dobrze nam się żyje. Niestety, relacje między nami popsuła wojna. Mąż chciał dołączyć do walczących żołnierzy, ale ja się nie zgodziłam. Ubłagałam go, aby został. Zrobiłam to ze strachu o niego. Nie chciałam, żeby został ranny lub stracił życie.
"Łatwo ci pocieszać, jak masz męża w domu"
Pod dach przyjęliśmy rodaków, którzy wyjechali z bombardowanych miast. Trzy kobiety, które uciekły z dziećmi, bo ich mężowie poszli walczyć. Zadbaliśmy o nich, pomogliśmy załatwić formalności, bo już dobrze mówimy po polsku. Były wdzięczne, a nam zrobiło się lżej, że możemy chociaż tak pomóc. Po jakimś czasie jedna z kobiet dowiedziała się, że jej mąż został ranny i nie wiadomo, czy uda się uratować jego nogę. Była rozpacz, ale usłyszałam też pretensje. — Łatwo ci pocieszać, jak masz męża w domu. To niesprawiedliwe, że jedni walczą, a drudzy siedzą i oglądają wojnę w telewizorze — wykrzyczała mi w rozpaczy. Mój mąż też to słyszał. Kiedy rozmawialiśmy o tej sytuacji przyznał, że wcześniej lub później spodziwał się takiej reakcji swojaków.
Czasami zjawia się jakaś zabłąkana myśl, że może źle zrobiłam?
Usłyszałam, że z mojego powodu mają go za tchórza i będzie się to za nim ciągnęło całe życie. Nawet spakował plecak i znów chciał jechać do Ukrainy. Płakałam, szarpałam, blokowałam drzwi. Ustąpił. Minął już ponad rok od tej awantury. Kobiety, które z nami mieszkały wyprowadziły się, jedna wróciła do kraju. A my żyjemy jak dwoje obcych sobie ludzi. Mąż chodzi do pracy, wraca włącza telewizor, częściej sięga po wódkę. Do mnie się prawie nie odzywa, tyle co musi w jakiś ważnych sprawach. Czasami zjawia się jakaś zabłąkana myśl, że może źle zrobiłam? Mogłam mu pozowalić jechać na wojnę. Ale częściej przełykam łzy i mimo wszystko jestem zadowolona, że mam go w domu. Czy on mi kiedyś wybaczy, że stanęłam mu na drodze? Może po wojnie da nam drugą szansę?
Jarosław Wieczorek jest mediatorem rodzinnym i sądowym, zajmuje się również mediacjami przedmałżeńskimi i przedrodzinnymi. Przyjmuje także online na platformie Avigon.pl: Wojna to trudny czas rodzący konflikty, które w czasie pokoju nie przyszłyby nam do głowy.
Niefortunnie się stało, że mąż usłyszał Pani rozmowę z rodaczkami, ale i tak — jak sam wspominał — mógł to usłyszeć od kogokolwiek z Was... Poczucie honoru jest dla męża zapewne bardzo ważne - tak jak dla Pani to by rodzina trzymała się razem i nie narażała się na niebezpieczeństwo.
Ważne, aby powiedziać o swoich oczekiwaniach względem drugiej osoby
Być może to najlepszy czas na skupienie Państwa wysiłków zapobiegających rozpadowi rodziny. Dobrze by było gdyby Państwo dali sobie szansę, by jeszcze raz — w towarzystwie osoby trzeciej, w spokojniejszej atmosferze - opowiedzieć o swoich przeżyciach, przemyśleniach, decyzjach — wraz z towarzyszącymi temu emocjami. A co najważniejsze - by powiedzieć o swoich oczekiwaniach względem drugiej osoby... Co teraz ? Jak to widzicie ? Jaka będzie Wasza przyszłość ? Nie podejmując jeszcze żadnych radykalnych kroków.
Czasami najtrudniej wymyślić najprostsze rozwiązanie
Dlatego zalecam wizytę u mediatora rodzinnego, który pomoże skanalizować wzajemne żale czy pretensje, a które z pewnością zgromadzili Państwo w swoim sercu i głowie. Pomoże je uporządkować. Możecie się z nim spotykać razem lub osobno. Mediator zadba o Wasz komfort. Jest zobowiązany do poufności i bezstronności, a sama mediacja jest dobrowolna i można z niej zrezygnować w każdym momencie. Możecie również spisać u niego stosowną ugodę między sobą. Proszę o tym z mężem porozmawiać, bo często zdarza się tak, że najtrudniej wymyślić najprostsze rozwiązanie.
Ani milczenie, ani alkohol nie rozwiążą problemu
Nie ma na co czekać. Ani milczenie, ani alkohol nie rozwiążą tego problemu. Proszę znaleźć w swoim mieście mediatora. Internet zawierający listy mediatorów w poszczególnych stowarzyszeniach tej profesji lub nawet w miejscowym Sądzie Okręgowym — z pewnością ułatwią to zadanie.
Część z nich prowadzi także spotkania on-line, ale proszę się zastanowić czy w Państwa sytuacji — lepszym rozwiązaniem nie byłoby jednak spotkanie "na żywo".
To usługa znacznie tańsza niż terapeuta rodzinny czy adwokat (w razie rozwodu).
Wesprzyj Sestry
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!