Klikając "Akceptuj wszystkie pliki cookie", użytkownik wyraża zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy korzystania z witryny i pomocy w naszych działaniach marketingowych. Prosimy o zapoznanie się z naszą Polityka prywatności aby uzyskać więcej informacji.
Donald Tusk zapowiada odblokowanie granicy z Ukrainą
"Nie możemy pozwolić na to, aby przy granicy polsko-ukraińskiej, korzystając z protestów rolników, aktywni byli ci, którzy jawnie i bezwstydnie wspierają Putina, służą propagandzie rosyjskiej i kompromitują państwo polskie, kompromitują nas Polaków i kompromitują także protestujących" — podkreślił polski premier
Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej 22 lutego 2024 r. Zdjęcie: Sławomir Kaminski/Agencja Wyborcza.pl
No items found.
"Naszym zadaniem jest zapewnienie pełnej przepustowości granicy do pomocy wojskowej i humanitarnej dla Ukrainy, której droga przebiega przez Polskę. Chcemy, by ten ruch odbywał się bez opóźnień i zakłóceń” — podkreślił Donald Tusk. Polski premier wyjaśnił, że „będzie to oznaczało także inny rodzaj reżimu organizacyjnego na punktach kontrolnych oraz na torach i drogach dojazdowych do granicy z Ukrainą”.
28 marca rządy Polski i Ukrainy spotkają się w Warszawie
Polska odrzuciła propozycję Wołodymyra Zełenskiego dotyczącą spotkania rządów na granicy w celu rozwiązania blokady ukraińskiego transportu i ładunków. Zamiast tego przedstawiciele obu krajów spotkają się w Warszawie 28 marca.
„Mam nadzieję, że do tego czasu rozmowy ministrów i wiceministrów doprowadzą do tego, że to spotkanie będzie bardzo pożyteczne, bo dotyczy kwestii granicznych i naszego wzajemnego handlu” — podkreślił Tusk.
Premier zapewnił, że rozumie sytuację i emocje po stronie ukraińskiej. "Okazujemy pełną solidarność i zrozumienie, ale szukamy realnych rozwiązań, a nie tylko demonstracji naszej przyjaźni i solidarności. Dlatego uzgodniliśmy w Kijowie, że odtworzymy ten format, gdy spotkają się rządy Polski i Ukrainy" — powiedział polski premier.
"Cały świat widzi, jak bardzo jesteśmy zdeterminowani, aby pomóc Ukrainie i nie ma potrzeby dalszych gestów solidarności. Potrzebujemy konkretnych propozycji w kwestiach rynkowych i rolnych. To nie wymaga dobrej woli, ale ciężkiej pracy”.
Dodał, że potrzebne są również negocjacje w instytucjach UE w celu znalezienia rozwiązania, w związku z czym Donald Tusk spotka się 23 lutego z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, by omówić zmiany warunków handlu z Ukrainą.
"Chcę was zapewnić, że negocjacje z Ukrainą trwają. Mamy dobre relacje, choć istnieje różnica interesów. Będziemy przekonywać zarówno Kijów, jak i Brukselę, by zgodziły się z polskim punktem widzenia na tę sytuację" — wyjaśnił Tusk.
Wspieranie narracji Putina to zdrada
Premier podkreślił również, że Ukraina „może nadal liczyć na pełne wsparcie Polski w konfrontacji z Rosją”.
"Nie możemy pozwolić, na to, aby przy granicy polsko-ukraińskiej, korzystając z protestów rolników, aktywni byli ci, którzy jawnie i bezwstydnie popierają Putina, służą rosyjskiej propagandzie i kompromitują państwo polskie, kompromitują nas Polaków i kompromitują także protestujących" — podkreślił Tusk.
„W tych dniach, w tych tygodniach, los Ukrainy wisi na włosku. Nie muszę nikomu tłumaczyć, że to oznacza, że nasze losy też wiszą na włosku. Każdy taki atak w przestrzeni publicznej, który wspiera narrację Putina, jest zdradą stanu-powiedział premier.
"Wszyscy jesteśmy naprawdę bardzo przejęci. My w Polsce też musimy zdać, być może najtrudniejszy egzamin od niepamiętnych lat. I nie chcę epatować polskiej opinii publicznej zbyt mocnymi sformułowaniami, ale uwierzcie mi Państwo, ze sytuacja, w jakiej znalazła się Europa, Ukraina i Polska, wymaga skupienia, energii i maksymalnej solidarności. Nie tylko z Ukrainą, ale także całego Polskiego narodu. Ponieważ wyzwania, przed którymi stoimy, są naprawdę pierwsze tego rodzaju od dziesięcioleci” — powiedział premier.
Polscy rolnicy mogą liczyć na ochronę swoich interesów. Ale protest to za mało
Tusk zaapelował o debatę krajową i międzynarodową w kwestii „jednoznacznego wsparcia dla Ukrainy i ochrony polskich rolników i polskiego rynku przed negatywnymi konsekwencjami liberalizacji handlu z Ukrainą”.
— "Będziemy szukali rozwiązań ochronnych dla polskich rolników, zarówno metodami wewnętrznymi, jak i poprzez wykorzystanie funduszy krajowych, a także poprzez dalsze negocjacje z Ukrainą i instytucjami europejskimi, tak aby negatywne skutki liberalizacji handlu z Ukrainą były mniej dotkliwe. Polscy rolnicy mogą tutaj na mnie liczyć." — zapewnił premier.
Wcześniej premier, mówiąc o protestach rolników, zaznaczył, że rząd pomoże „zarówno Kijowowi, jak i Brukseli zrozumieć i zaakceptować polski punkt widzenia w tej sprawie”.
— "Myślimy o tym, w jaki sposób zabezpieczyć polskich rolników przed negatywnymi konsekwencjami wojny i agresji Putina na Ukrainę. Do tego potrzebny byłby oczywiście dobrze zorganizowany partner do negocjacji, do rozmów, do wyjaśnienia sobie wszystkich szczegółów. Mam nadzieję, że protestujący też zrozumieją, że sam protest nie wystarcza, trzeba też umieć klarownie zbudować przestrzeń do porozumienia. My z naszej strony jesteśmy do tego gotowi”-podkreślił premier.
Nikt nie ma prawa psuć relacji między Ukrainą a Polską głupimi transparentami i pochopnymi wypowiedziami
Podczas konferencji Donald Tusk został zapytany o słowa konsul generalnej RP we Lwowie Elizy Dzwonkiewicz, która potępiła protesty rolników i przewoźników na granicy z Ukrainą, mówiąc, że działania te hańbią Polskę. Na swojej stronie na Facebooku napisała:
„Prawdziwy Polak nigdy nie wbiłby noża w plecy swoim sąsiadom — bojownikom o wolność.”
Premier przyznał, że po obu stronach ukraińsko-polskiej granicy „czasami pojawiają się emocjonalne wypowiedzi polityczne, które bezsensownie oczerniają to, co osiągnęliśmy w tych najbardziej krytycznych latach”.
"Wojna to tragedia i trudno mi powiedzieć, że ma dobre strony. Ale jeśli coś pozytywnego, a nawet fenomenalnego, wydarzyło się w naszej historii podczas wojny, to była nasza wzajemna solidarność i wielka empatia między Polakami i Ukraińcami — nie tylko w słowach i hasłach, ale także w czynach” — podkreślił.
„Polska jako kraj, jako naród, ma wiele powodów do dumy, jeśli chodzi o naszą postawę. Zwłaszcza w czasie wojny i nikt nie ma prawa tego psuć głupimi transparentami, proputinowskimi wybrykami czy pochopnymi wypowiedziami. Dedykuję te słowa także polskim politykom”-zakończył premier Tusk.
Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!
Maria Górska: W Rosji powołano nowy rząd, w którym wszyscy ministrowie pozostali na swoich stanowiskach – z wyjątkiem szefa rosyjskiego ministerstwa obrony. W polskim rządzie również doszło do rotacji. Czy te zmiany będą miały wpływ na bezpieczeństwo kraju i relacje z Ukrainą?
Paweł Kowal: Zmiany w Polsce są związane z wyborami europejskimi. Polska prowadzi długi, długi maraton wyborczy. Zaczęło się jesienią od wyborów parlamentarnych, potem dwie tury wyborów lokalnych, a teraz Parlament Europejski. Niektórzy politycy, którzy byli w rządzie, rozpoczęli kampanię w tych wyborach. Premier poprosił ich o rezygnację i skupienie się na kampanii wyborczej. To jest istota zmian.
10 maja w Warszawie odbył się kolejny protest rolników. Ponownie – przeciwko ukraińskim produktom rolnym na rynku europejskim, i to po tak trudnym odblokowaniu granicy. Jak duże jest zagrożenie ponownymi protestami na granicy?
To nie był protest na dużą skalę. Nie widzę powodu, by postrzegać relacje polsko-ukraińskie przez pryzmat tych wydarzeń. Nie wiem, dlaczego, ale modne stało się nagłaśnianie protestów rolników. Polska jest jedynym dużym krajem w UE, który tak wyraźnie i stanowczo mówi o swoim zainteresowaniu przystąpieniem Ukrainy do Unii Europejskiej. W krajach UE protesty rolników odbywają się niemal co miesiąc, to europejska norma. 25 czerwca rozpoczynają się negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do UE. I to jest najważniejszy fakt.
Ukraina jest już na bezpośredniej drodze do Unii Europejskiej. Stanie się to podczas prezydencji belgijskiej
To ważne, ponieważ za chwilę przyjdzie kolej na prezydencję Węgier, a nigdy nie wiadomo, co będzie. Później prezydencję obejmie Polska. I mam nadzieję, że wtedy negocjacje z Ukrainą będą się dobrze rozwijać. Krótko mówiąc, za 5-7 lat będziecie w Unii, a wtedy, szczerze mówiąc, w Ukrainie też będą protesty rolników, bo tak się dzieje w całej Wspólnocie. Rynek wewnętrzny jest tutaj mocno regulowany, istnieje wiele różnych zobowiązań, więc rolnicy w UE wytwarzają produkty rolne za wysoką cenę. W Ukrainie również będą produkować towary po wyższej cenie niż za granicą. Dlatego gdy tylko pojawi się jakikolwiek produkt rolny z zewnątrz, natychmiast rozpoczną się protesty. To paradoks, ale jako że chciałbym, aby Ukraina jak najszybciej dołączyła do Unii Europejskiej, w pewnym sensie chciałbym też, aby jak najszybciej doszło do protestów rolników, które są po prostu częścią krajobrazu politycznego UE.
16 maja Wołodymyr Zełenskij rozmawiał o zaostrzającej się sytuacji w obwodzie charkowskim z premierem Donaldem Tuskiem. Prezydent Ukrainy odwołał wszystkie wizyty międzynarodowe z powodu prób przełamania frontu przez rosyjską armię. Czego powinniśmy się spodziewać i co powinny teraz zrobić świat i Polska?
Mamy do czynienia z czymś, co nazwałbym „momentem charkowskim” tej wojny. To sytuacja, która może przesądzić o losach tej wojny i rozstrzygnąć sprawę na długi czas. Albo, nie daj Boże, Putinowi uda się przełamać front bądź de facto otworzyć nowy front gdzieś między Charkowem a Sumami – albo Ukraińcy pokażą, na co ich stać, i obronią ten kolejny kawałek swojej ziemi. To właśnie zobaczymy w najbliższych tygodniach. I to jest istota tego „charkowskiego momentu”. Jeśli Rosjanie przełamią front, wykorzystają to propagandowo przeciwko ukraińskiemu rządowi i społeczeństwu, podkreślając ich słabość. Nadchodzące tygodnie będą oznaczać niepokoje na linii frontu w Charkowie, a także zakrojone na szeroką skalę operacje informacyjne przeciwko Ukrainie i Zachodowi, w których Rosjanie będą próbowali pokazać, że Ukraina nie jest w stanie poradzić sobie z tą wojną.
Rosjanie widzą, że Ukraińcy wykonują świetną robotę, że są linie obrony, że wszystko jest zbudowane – okopy i tak dalej. Ale propaganda nadal będzie próbowała osłabić pozycję Ukrainy
Co możemy i co powinniśmy teraz zrobić?
Najważniejszą rzeczą jest dostarczenie broni. W tej chwili trudno jest oszacować, jak kosztowne było opóźnienie w podjęciu decyzji przez spikera Izby Reprezentantów USA Mike’a Johnsona. Jeśli amunicja zostanie dostarczona na czas, podstawowe rzeczy zostaną zrobione. Ale moim zdaniem ważne jest to, że ludzie nadal wierzą, że sfera informacyjna jest odłączona od sfery wojskowej. Tymczasem Rosja rozpoczyna wielką kanonadę przeciwko Ukrainie, Polsce i Zachodowi.
Rosjanie będą próbowali przykryć dezinformacją swój plan zdobycia Charkowa. Także z tego powodu nadchodzące tygodnie są kluczowym momentem
Podczas swej wizyty w Kijowie sekretarz stanu USA Anthony Blinken podkreślił, że amerykańska broń jest w drodze.
14 maja prezydent Andrzej Duda powiedział, że Polska nie przekaże Ukrainie swojego systemu Patriot. Mimo to ukraińscy eksperci polityczni dyskutują o możliwości zamknięcia nieba nad zachodnią Ukrainą polskim systemem obrony powietrznej. Czy to możliwe? Czy takie negocjacje są w toku?
Nie mogę zdradzić szczegółów negocjacji dyplomatycznych, ponieważ nie są one przeznaczone do publicznej dyskusji. Jednak na Zachodzie dużo mówi się o znalezieniu sposobu na przynajmniej częściową ochronę polskiej przestrzeni powietrznej. Lepsza ochrona polskiej przestrzeni powietrznej na wschodzie będzie też oznaczała ochronę pasa kilkudziesięciu kilometrów ukraińskiego nieba. Są to jednak rozwiązania techniczne. Zachód zastanawia się, jak poprawić sytuację.
13 maja pojawiła się informacja, że Estonia rzekomo rozważa wysłanie swoich wojsk do Ukrainy. Po podobnej inicjatywie prezydenta Francji Emmanuela Macrona wygląda to na scenariusz pewnego planu. Co Pan o tym sądzi?
To nie zostało jeszcze sformułowane w konkretny plan. Najważniejsze jest teraz podpisanie kolejnych umów obronnych dla Ukrainy. Umowa z Polską będzie prawdopodobnie następną, ponieważ jest już intensywnie przygotowywana. Kluczowe są również przygotowania do szczytu NATO. Trzeba ocenić, co jeszcze można zrobić w okresie poprzedzającym szczyt, bo obecnie wygląda na to, że oferta dla Ukrainy będzie słaba, mimo starań Polski.
Ważne jest skupienie się na negocjacjach z UE. One będą też czynnikiem bezpieczeństwa dla Ukrainy
Myślę, że to są te obszary, na których należy się teraz skupić. A także to, że amunicja powinna być dostarczona na front natychmiast.
15 maja na Słowacji doszło do zamachu na premiera Roberta Ficę. Co to wydarzenie oznacza dla bezpieczeństwa Europy?
Przede wszystkim potępiamy terror – terror polityczny, próby zamachów politycznych, które prowadzą do śmierci i eskalacji nienawiści. Obowiązkiem każdego polityka, niezależnie od tego, kto jest ofiarą, jest potępienie ataku i wyraźne zaznaczenie, że nie akceptujemy takich metod działalności politycznej. Po drugie, próba zamachu na Roberta Ficę jest sygnałem tego, co dzieje się dziś z Europą i Zachodem. Słowacja jest papierkiem lakmusowym tego, co dzieje się w większości zachodnich krajów, począwszy od Stanów Zjednoczonych. To taka polityczna przepaść, że nie można sobie nawet wyobrazić, że ktoś może przejść z jednej strony na drugą. Fico jest politykiem radykalnym, ale chciałbym powiedzieć wprost: musimy się za niego modlić, trzymać kciuki. A terror trzeba potępić.
W Rosji nastąpiły ostatnio zmiany w sektorze obronnym i najbliższym otoczeniu Władimira Putina. Analitycy z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną podkreślili, że powołanie nowego ministra obrony jest przygotowaniem do długiej wojny, z możliwym starciem z krajami NATO. Jak Pan to widzi?
Zmiany na Kremlu oznaczają moim zdaniem przygotowania do dłuższej wojny. Siergiej Szojgu wyraźnie traci wpływy, na jego miejsce przychodzą inni ludzie. To, co jest w tym dobre, to zasada: im więcej na szczytach władzy w Rosji Wielkorusów, nacjonalistów i szowinistów, tym Rosja jest słabsza. Interesujące jest to, że Szojgu, który nie jest etnicznym Rosjaninem, lecz Tuwańczykiem, został zastąpiony przez Rosjanina. Oznacza to, że w Federacji Rosyjskiej umacnia się rosyjski nacjonalizm, po raz kolejny wysyłając sygnał, że wszystkie inne narody są narodami drugiej kategorii.
W podobnej sytuacji jest były wicepremier Rosji Wiaczesław Surkow, który jest pochodzenia czeczeńskiego.
Ta zasada od dawna obowiązuje w rosyjskim imperium.
Im więcej rosyjskiego szowinizmu wśród przywódców, tym Rosja słabsza. Szowinizm to zawsze była oznaka słabości
Oczywiste jest, że Rosjanie są w tej wojnie chronieni, ponieważ nawet struktura poboru ma na celu ochronę etnicznego elementu rosyjskiego i wciśnięcie [do armii – red.] jak największej liczby przedstawicieli innych narodów Federacji Rosyjskiej. Ale to zawsze osłabia Rosję, która ze swej natury jest imperium. Nie wystarczy, że te narody są już w złej sytuacji i na peryferiach – są biedniejsze, nie mają możliwości rozwoju. W przypadku wojny wszyscy ich członkowie są rekrutowani i wysyłani na front. Bez żadnego przeszkolenia, często na pewną śmierć. Oni to widzą i to bardzo osłabia Rosję.
Ale chyba w dłuższej perspektywie, ponieważ nie widzimy jeszcze niczego, co wskazywałoby na możliwość wewnętrznego buntu w najbliższej przyszłości.
Sankcje jednak zadziałały. Putin musi dokonać zmian na szczytach władzy. A przecież jest on coraz słabszy. Słabnie też pozycja tych, którzy byli architektami tej wojny, dotyczy to zwłaszcza Szojgu. Gospodarka wojenna będzie działać jeszcze przez dwa lub trzy lata, nie dłużej. Żadna gospodarka wojenna nigdy nie działała dłużej. Kto wie, może jest więcej negatywnych sygnałów dla Putina, niż się wydaje?
Ten kawałek ciasta może okazać się dla niego za duży.
Może się okazać, że Putin się tym zadławi.
11 maja Donald Tusk ogłosił na Podlasiu, że rozpoczęły się prace nad budową nowoczesnych fortyfikacji wartych około 375 milionów dolarów. Dlaczego to ważne i jak wygląda obecnie sytuacja na granicy polsko-białoruskiej?
Jest coraz więcej prowokacji. Ta granica jest dziś znacznie mniej bezpieczna. Nie jest tajemnicą, że Łukaszenka jest bardzo blisko Putina. Dla mnie dziś on wygląda jak minister w rządzie Putina, a nie prezydent osobnego kraju. Będzie z nim jeszcze wiele problemów – wystarczy wspomnieć ostatni skandal z byłym sędzią Tomaszem Szmydtem, który okazał się agentem samozwańczego prezydenta Białorusi. Ale głównym narzędziem, którego Łukaszenka używa przeciwko Polsce, jest wojna hybrydowa. Przekazując im fałszywe informacje, próbuje sprowadzać migrantów z różnych części świata i wpychać ich do Polski. Może to stworzyć szereg niebezpieczeństw. Ci ludzie mają wprowadzać zamęt, organizować prowokacje. Mogą też być infiltrowani przez agentów, którzy będą działać przeciwko Warszawie. To wszystko tworzy scenariusz ostrej walki hybrydowej. Ale będziemy się bronić i damy sobie radę.
Przemawiając niedawno w Sejmie Donald Tusk powiedział, że Rosja będzie ingerować w wybory do Parlamentu Europejskiego. Europa ogłosiła utworzenie agencji do walki z dezinformacją, a Polska w tym tygodniu powołała nowego pełnomocnika ds. międzynarodowej dezinformacji. Na co przygotowują się Europa i Polska?
Rozmawialiśmy o tak zwanym momencie charkowskim. W oczekiwaniu na to, co się wydarzy, jak uderzy Putin, czy Ukraińcy dostaną broń na czas, buduje się takie szkodliwe zaplecze informacyjne. Widzę to na konkretnych przykładach. Znam wiele publicznych osób, które są metodycznie atakowane w sieci, co wiąże się z prowokowaniem innych ataków na nie, bo potem to przechodzi do realnego życia. Najpierw jest konsekwentne dyskredytowanie kogoś w sieci, potem przechodzi to do klasycznych mediów, a na końcu często prowadzi do prawdziwej tragedii, kończącej się przemocą. Taki jest plan Putina, który w ten sposób chce przykryć swoją ofensywę.
Dziennikarka i pisarka Anne Applebaum powiedziała w tym tygodniu na konferencji Impact: „Problem ze współczesnym światem polega na tym, że ludzie wyciągają wnioski nie z rzeczywistości, ale z tego, co widzą na ekranach swoich telefonów komórkowych”. Jak z tym walczyć?
To jest właśnie problem: masowa dezinformacja w Internecie, która potem staje się realna i często jest źródłem dodatkowej emocji, agresji itp. W naszej Radzie ds. Współpracy z Ukrainą właśnie tworzymy mały zespół, który będzie monitorował, jak Rosja próbuje wpływać na relacje polsko-ukraińskie poprzez wojnę informacyjną. Nie zawsze są to tylko fabryki trolli. Często są to bardziej złożone projekty, w które paradoksalnie zaangażowanych jest mniej osób.
Ale jest już jasne, że Rosjanie celują w ludzi, środowiska i grupy, które są zaangażowane w budowanie relacji polsko-ukraińskich, obronę tych relacji i przekazywanie prawdy o tych relacjach
To prawda, ale musimy też więcej pracować z naszą młodzieżą – zarówno polską, jak ukraińską – by czerpała informacje z wiarygodnych, rzetelnych źródeł, a nie tylko z mediów społecznościowych.
I uczyć krytycznego myślenia! To jest kluczowe. Gdybym został dziś zapytany, czego ludzie powinni się nauczyć, powiedziałbym, że krytycznego myślenia. By nie wierzyli we wszystko, co widzą na ekranach swoich smartfonów.
Timothy Snyder w swojej książce „O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku” pisze o najkrótszej drodze do rozwinięcia krytycznego myślenia: czytaniu książek.
Czytanie jest ważne. Zachęcajmy do czytania, a przede wszystkim do krytycznej analizy każdego tekstu, każdego programu, każdego spotkania. Edukacja ma dziś ogromne znaczenie, wpływa na całe społeczeństwa. Świat nigdy nie będzie idealny, bo to bardzo duża grupa ludzi, ale każdego można nauczyć krytycznego myślenia i samodzielnego poszukiwania prawdy.
W Gruzji jesteśmy świadkami przejścia od demokracji do uścisku Kremla. Czy dyktatorska ustawa „o zagranicznych agentach” może zniszczyć europejską przyszłość Gruzji?
Widzimy rewolucję w Gruzji i to jest wielka rzecz. Zobaczymy, w jakim kierunku to pójdzie. Śledzę to bardzo uważnie. Eiększość czasu poświęcam teraz Ukrainie i relacjom polsko-ukraińskim, ale w Gruzji stawka też jest ogromna, bo chodzi o bezpieczeństwo całej Europy. Gruzja jest zawsze trochę niedoceniana, ponieważ ludzie na Zachodzie myślą, że jest daleko. Ale Gruzja nie jest tak daleko. Mam więc nadzieję, że, po pierwsze, dojdzie do pokojowego rozwiązania, a po drugie, że rząd się wycofa. Na szczęście jest jeszcze prezydent, która prawdopodobnie zawetuje dokument, a ustawa wróci do parlamentu. Radzę gruzińskim władzom, żeby się opamiętały i nie szły za daleko, bo historia Ukrainy wyraźnie pokazuje, co się dzieje, gdy rząd nie może się zatrzymać, gdy idzie wbrew wszelkim ostrzeżeniom. Wtedy zaczyna mieć poważne problemy.
Gruzja, Ukraina i Mołdawia w drodze do Europy!
Ukraina i Mołdawia jako pierwsze rozpoczną negocjacje w czerwcu. Ale Gruzja również ma status kandydata, więc także czeka na moment, w którym zostanie naciśnięty przycisk „start”.
Poniedziałkowa dymisja Siergieja Szojgu ze stanowiska ministra obrony Rosji i zastąpienie go ekonomistą i pierwszym premierem (od 2020 r.) Andriejem Biełousowemodsłania obecne nastawienie Putina do wojny z Ukrainą. Rosyjski dyktator chce ją bowiem wygrać, stosując strategięna wyczerpanie i prowadząc długotrwały wyścig zbrojeń – wnioskuje na łamach Politico.eu Eva Hartog, powołując się na zdanie ekspertów.
Maraton na wyniszczenie
Na poparcie tej tezy publicystka przywołuje m.in. opinię Aleksandy Prokopienko, byłej doradczyni rosyjskiego banku centralnego: „Priorytetem Putina jest wojna; wojnę na wyniszczenie wygrywa ekonomia”.
Konstantin Sonin, profesor na Uniwersytecie Chicago, zauważa z kolei: „Putin uważa, że może wygrać wojnę, dostosowując pewne drobne rzeczy, takie jak broń, gospodarka, dyscyplina, a może kolejna kampania mobilizacyjna”.
Eva Hartog pisze, było kilka powodów dymisji Szojgu (stanął na czele Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji, w miejsce zdymisjonowanego w tym samym czasie Nikołaja Patruszewa). Po pierwsze, fiasko Blitzkriegu z 2022 r. Drugim powodem był zeszłoroczny bunt Jewgienija Prigożyna, przy okazji którego szef Grupy Wagnera nie tylko ośmieszył Szojgu jako dowódcę armii, ale też głośno mówił o korupcji ministra i jego odpowiedzialności za złe zarządzanie wojskiem. Zarzuty korupcyjne zdaje się zresztą potwierdzać aresztowanie w ubiegłym miesiącu za łapówkarstwo Timura Iwanowa, zastępcy Szojgu, nazywanego także jego „portfelem”.
Wierny człowiek, który rozumie dane
Decydujące dla losu ministra obrony były jednak poglądy Biełousowa.
Po pierwsze, polityczne: Biełousow, tak jak Putin, uważa, że Rosję otaczają wrogowie, a aneksja Krymu w 2014 r. była słuszna
Jest przy tym bezwzględnie wobec Putina lojalny i bez dyskusji robi to, co każe mu szef.
Po drugie – i ważniejsze: istotne są jego poglądy na gospodarkę, które zbiegają się z nowym pomysłem samego Putina na prowadzenie wojny. Biełousow jest bowiem już od lat 90. zwolennikiem kontroli państwa w gospodarce. Choć tostara, keynesowska szkoła myślenia o makroekonomii, Biełousow jest w swojej dziedzinie kompetentny i „rozumie dane”. Taka jest przynajmniej opinia Konstantina Sonina.
W przypadku kraju, który zamierza w coraz większym stopniu przestawiać swoją gospodarkę na tory wojenne, zwiększając wytwarzanie czołgów i rakiet kosztem lodówek i pralek, takie podejście do ekonomii ma kluczowe znaczenie.
Wódz jest jeden
Putin nie zamierza przy tym powierzyć Biełousowowi kontroli nad wojną. Sam ją sprawuje, wspierany mniej czy bardziej udanie przez gen. Walerija Gierasimowa (którego los na stołku szefa sztabu generalnego też jest zresztą niepewny). Wojnę prowadzi Putin, a Biełousow ma tylko sprawić, by gospodarcza machina państwa odpowiednio ją zasilała. Dziś Rosja wydaje na swoją inwazję 6,7 proc. swego PKB. Biełousow najpewniej zadba o to, by ten wskaźnik systematycznie rósł, co ma owocować większą niż zachodnia i ukraińska produkcją sprzętu wojennego. Resztę ma zrobić czas. Putin „przygotowuje się na wiele kolejnych lat wojny” – pisze w serwisie X Jimmy Rushton, analityk ds. bezpieczeństwa z Kijowa.
Czy rachuby kremlowskiego dyktatora są celne? Czy ekonomista zdolny do wyciśnięcia z gospodarki wszystkiego, co się da, na potrzeby wojny pomoże mu ją wygrać?
Złudne rachuby
Wątpi w to nie tylko Konstantin Sonin, ale także Oleg Itskhoki, profesor ekonomii na Uniwersytecie Kalifornijskim. Według niego tym, co będzie miało znacznie większy wpływ na los wojny niż ekwilibrystyka ekonomiczna Biełousowa czy dowodzenie rosyjską armią przez tego czy tamtego – będą ceny ropy na światowych giełdach, bo to od nich zależy rosyjski budżet. No i militarna pomoc Zachodu dla Ukrainy.
Jedną z najbardziej oczekiwanych zapowiedzi brytyjskiego premiera Rishiego Sunaka było przekazanie dodatkowego pół miliarda funtów (ponad 600 milionów dolarów) na wsparcie wojskowe dla Ukrainy. To dodatek do około 3,5 miliarda dolarów, które Wielka Brytania już przeznaczyła na Ukrainę w tym roku.
Pomoc obejmuje 60 łodzi bojowych, ponad 1600 pocisków i rakiet przeciwlotniczych, a także dodatkowe precyzyjne pociski kierowane Storm Shadow, ponad 400 pojazdów, w tym 160 pojazdów Husky, 162 pojazdy opancerzone i 78 pojazdów terenowych, a także prawie 4 miliony sztuk amunicji.
Nie wiadomo, jak szybko Ukraina otrzyma zapowiedziane wsparcie wojskowe. Szef brytyjskiego rządu obiecał jednak, że „ nie jest sama i nigdy nie będzie sama”.
Z kolei sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że Sojusz zapewni Ukrainie niezbędne systemy obrony powietrznej. Konkretne informacje zostaną ogłoszone w najbliższych dniach.
Nowe brytyjskie samoloty na polskim niebie
– Chciałbym powiedzieć, że nasze relacje charakteryzuje niesamowita siła – powiedział brytyjski premier po spotkaniu z Donaldem Tuskiem. – Jesteśmy sojusznikami na zawsze – dodał po polsku. Zapewnił też, że Wielka Brytania nie zapomni o tym, jak polscy piloci ratowali życie Brytyjczyków, walcząc na niebie nad ich krajem.
Sunak zapowiedział też, że Wielka Brytania wyśle do Polski myśliwce Typhoon w celu ochrony polskiej przestrzeni powietrznej. Ponadto do Polski zostanie wysłanych 16 000 brytyjskich żołnierzy. Brytyjscy żołnierze będą bronić nie tylko polskiego nieba, ale także Przesmyku Suwalskiego.
Polska wydaje na bezpieczeństwo najwięcej ze wszystkich sojuszników NATO – powiedział Sunak
Jens Stoltenberg wraz z Rishi Sunakiem i Donaldem Tuskiem odwiedzili brytyjskich żołnierzy rozmieszczonych w koszarach Pierwszej Warszawskiej Brygady Pancernej imienia Tadeusza Kościuszki.
– Żołnierze, którzy są rozmieszczeni w Polsce, wysyłają wiadomość: NATO będzie bronić swoich sojuszników – zapewnił Stoltenberg.
Brak planów rozmieszczenia broni jądrowej w Polsce
– Nie ma planów rozmieszczenia większej ilości broni nuklearnej w żadnym z krajów NATO – powiedział w Warszawie sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, odnosząc się do niedawnej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy o gotowości Polski do przyjęcia sojuszniczej broni nuklearnej.
Wielka Brytania zwiększa wydatki na obronę
Wielka Brytania zwiększa wydatki na obronność
Premier Sunak stwierdził, że Wielka Brytania planuje zwiększyć wydatki na obronę do 2,5% PKB, przekraczając dwuprocentowy cel określony przez przywódców NATO. – Zainwestujemy dodatkowe 75 miliardów funtów w obronę w ciągu najbliższych sześciu lat – powiedział Sunak. Decyzja ta jest uzasadniona rosnącym zagrożeniem ze strony krajów takich jak Rosja, Chiny, Iran i Korea Północna.
Zwiększenie wydatków na obronę premier nazwał „największym wzmocnieniem brytyjskiej obrony narodowej od pokolenia”.
Stoltenberg z zadowoleniem przyjął oświadczenie Sunaka. Według szefa NATO potwierdza ono kluczową rolę, jaką Wielka Brytania odgrywa w Sojuszu.
– Po raz kolejny Wielka Brytania daje dobry przykład – podsumował Norweg.
Przed dwudniowym szczytem były wysokie oczekiwania. Jednak po dwóch dniach dyskusji w Brukseli mówi się więcej o różnicach między państwami UE niż o konkretnych rozwiązaniach.
Polski premier — w przeciwieństwie do innych przywódców — nie przemawiał publicznie podczas dwudniowego szczytu UE w Brukseli. Postanowił zorganizować konferencję prasową w samolocie, którym wracał do Polski w czwartek wieczorem.
„To posiedzenie Rady Europejskiej trwało nieco dłużej, niż się spodziewaliśmy. Z polskiego punktu widzenia najważniejsze były oczywiście kwestie bezpieczeństwa — podsumował negocjacje przywódców UE.
— W konkluzjach szczytu zawarto jednak przepis, że UE utrzyma bezpieczeństwo lotnicze nad Ukrainą. To coś nowego” - powiedział polski premier, choć od razu dodał, że „nie ma to praktycznego znaczenia, ponieważ Unia Europejska jako taka nie ma nic, co można wysłać na Ukrainę”.
— Było wspólnym zamiarem, aby Europa wzięła na siebie część odpowiedzialności za bezpieczeństwo ukraińskiego nieba. Uczucia mogą nie być negatywne, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że jest to moment krytyczny i nadchodzące tygodnie mogą zadecydować o losie tej wojny — podkreślił Tusk.
Tusk skomentował zatrzymanie Polaka podejrzanego o przygotowanie ataku na Zełenskiego
Szef polskiego rządu zauważył, że negocjacje przywódców Parlamentu Europejskiego dotyczyły „rosyjskich wpływów poprzez dezinformację i cyberagresję podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego”.
„Premier Belgii i premier Republiki Czeskiej jasno powiedzieli, że wszyscy mamy powody, by obawiać się rosyjskiej ingerencji” - powiedział premier na pokładzie samolotu wracając z Brukseli.
— Dziś ma to szczególne znaczenie w kontekście informacji o aresztowaniu Polaka, który faktycznie był zaangażowany w przygotowanie zamachu na prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Wiadomo o jego próbach kontaktu z rosyjskim wywiadem. To aresztowanie było jak najbardziej uzasadnione - powiedział Tusk.
Nawet jeśli mamy do czynienia tylko z pojedynczym przypadkiem szaleńca, duża część zabójstw politycznych jest inicjowana przez samotnych szaleńców. Musimy mieć świadomość, że szczególnie w tej chwili musimy skupić się na kwestiach bezpieczeństwa” - powiedział Tusk.
Tusk apeluje do rolników o blokowanie granic
Jednocześnie premier wezwał, aby „nikt nie zrobił niczego, co mogłoby dziś osłabić Ukrainę”. „Mówię też o tych, którzy blokują granicę” - powiedział, odnosząc się do protestujących rolników.
Będziemy musieli podejmować decyzje, które będą chronić polskie przejścia graniczne. Dziś, niezależnie od uzasadnienia protestów, przejścia nie mogą być już blokowane. Nie możemy w żaden sposób utrudniać Ukrainie, gdy rozstrzygnie się los wojny — podkreślił Tusk
Dodał, że z powodu choroby musiał odłożyć spotkanie z rolnikami, ale wciąż się przygotowuje. Jestem pewien, że większość rolników rozumie, że będziemy kontynuować negocjacje i że naprawdę pomagamy. Nie sądzę, żeby ktokolwiek przyzwoity w Polsce chciał dziś osłabić Ukrainę” - dodał.
„Mam nadzieję na refleksję i że ta forma protestu zostanie odrzucona. Usługi publiczne będą działać w celu oczyszczenia transformacji. Nie sądzę, by bezpośrednie środki przymusu były konieczne. Jak dotąd policja i służby publiczne nie traktowały źle rolników i chcę, aby tak było nadal. Ale apeluję mocno: nie powinniśmy przegrzewać tej sytuacji i blokować Ukrainy - dodał.
Premier o spotkaniu Dudy i Trumpa: Nie będę krytykować prezydenta
Premier również skomentował spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa, które odbyło się w środę w Stanach Zjednoczonychpodczas konferencji pokładowej.
„Nie jest tajemnicą, że mam inny pogląd niż prezydent Duda na temat sytuacji w Stanach Zjednoczonych oraz roli prezydenta Bidena i byłego prezydenta Trumpa” - powiedział Tusk, zapytany o to.
„Z pewnością nie podzielamy poglądów Donalda Trumpa na temat sytuacji na Ukrainie. Wiadomo, że osobiście uczestniczył w blokowaniu pomocy dla Ukrainy — dodał.
Tusk podkreślił, że „osobiście nie poleciłby takiego spotkania prezydenta Dudy i prezydenta Trumpa”. To w jakiś sposób wpływa na kampanię wyborczą w USA - wyjaśnił.
— Prezydent podejmuje decyzje, ale otrzymał od nas informacje o tym, czego oczekuje rząd podczas tego spotkania. Przede wszystkim oświadczenie prezydenta Trumpa, jeśli chodzi o nasze niebo, o radykalnym przyspieszeniu dostawy amerykańskiego sprzętu, jeśli będzie to miało wpływ na to w przyszłości - dodał premier.
Nie wiem, jak wyglądała ta rozmowa. To było prywatne, - powiedział Tusk.
„Nie będę krytykować prezydenta w sprawach bezpieczeństwa i stosunków w NATO, stosunków z Ukrainą czy stosunków z Rosją. To są tematy, w których mamy wystarczająco dużo szaleńców i radykałów, że możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek konflikty na szczycie władzy” - podkreślił premier.
Szczegóły szczytu w Brukseli. Zaczęło się od sankcji wobec Iranu
Europejscy przywódcy mieli mówić przede wszystkim o gospodarce, ale pogarszająca się sytuacja międzynarodowa zmusiła ich do zmiany planów. Pierwszym tematem szczytu w Brukseli była gwałtowna eskalacja napięć na Bliskim Wschodzie po ataku Iranu na Izrael w sobotę.
W tym miejscu przywódcy UE znaleźli wspólną płaszczyznę i zgodzili się co do potrzeby wprowadzenia nowych sankcji wobec Teheranu. „Musimy zrobić wszystko, aby odizolować Iran” - powiedział w środę wieczorem przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Planowane rozwiązania mają na celu uderzenie w firmy produkujące drony i pociski. Jednak w konkluzjach szczytu nie wspomniano o sankcjach na irańską ropę, która jest podstawą gospodarki kraju.
Drugim poważnym problemem pozostaje agresja Rosji na Ukrainę. W środę wieczorem Władimir Zełenski zdalnie komunikował się z przywódcami UE zgromadzonymi w Brukseli.
„Niestety w naszej części Europy nie mamy takiego poziomu obrony, jaki widzieliśmy kilka dni temu na Bliskim Wschodzie” - powiedział ukraiński prezydent, odnosząc się do zestrzelenia prawie wszystkich irańskich dronów i pocisków przez Izrael i jego sojuszników.
UE „potępia” i „podkreśla potrzebę”, ale nie ma szczegółów dotyczących Ukrainy
Tymczasem Kijów boryka się z brakiem systemów obrony powietrznej i pocisków, które mogłyby chronić ukraińskie niebo. Kilka godzin przed szczytem UE podczas ataku na Czernihów przy użyciu „Iskanderów” zginęło 18 osób.
Wzrasta również presja rosyjskiej armii na frontach, a Ukraina doświadcza niedoboru broni i żołnierzy. W środę Zełenski wezwał europejskich przywódców do zapewnienia swoim wojskom systemów obronnych, amunicji artyleryjskiej, dronów, pojazdów i „wszystkiego, co niezbędne do utrzymania linii frontu”.
Wnioski ze szczytu UE mogą być jednak rozczarowujące. Brakowało im konkretnych deklaracji i zobowiązań. Zamiast tego pojawiły się rytualne gwarancje poparcia dla integralności terytorialnej Ukrainy i głosy potępiające ataki Rosji na cywilów.
W odniesieniu do broni Rada Europejska „podkreśliła potrzebę pilnego zapewnienia Ukrainy obrony powietrznej i przyspieszenia zapewnienia wszelkiego niezbędnego wsparcia wojskowego, w tym amunicji artyleryjskiej i pocisków rakietowych”. Jednak po tych słowach nie było dat ani liczb
Ponadto konkluzje ostrzegają również, że „wsparcie wojskowe będzie zapewniane przy pełnym poszanowaniu polityki bezpieczeństwa i obrony poszczególnych państw członkowskich” oraz „z uwzględnieniem ich interesów bezpieczeństwa”. Niektóre kraje, takie jak Węgry i Słowacja, wcześniej wyraziły sceptycyzm co do dalszej pomocy dla Ukrainy.
Ostre debaty na temat gospodarki. „Skąpi” niechętnie zadłużają się za broń
Drugiego dnia negocjacji przywódcy UE zajęli się nierozstrzygniętymi kwestiami gospodarczymi. Raport na temat przyszłości jednolitego rynku przedstawił na ich spotkaniu Enrico Letta, były premier Włoch, a obecnie szef Instytutu Jacquesa Delorsa. Podstawowym zadaniem powinno być zwiększenie konkurencyjności Europy w konkurencji ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Ale nawet tutaj trudno jest znaleźć konsensus między państwami członkowskimi UE.
Propozycje Letty obejmują duże inwestycje w „zieloną” gospodarkę, sektor cyfrowy i energię odnawialną. Finansowanie będzie kosztem dalszego wzrostu wspólnego długu, ale nie wszyscy w Unii są z tego zadowoleni, a decyzje Rady Europejskiej wymagają jednomyślności. — Debatujemy nad tym. Niektórzy za, inni przeciw, przyznał Charles Michel w czwartek, rozwiewając nadzieje na szybkie porozumienie.
Nie ma nawet porozumienia w sprawie bezpieczeństwa i emisji euroobligacji dla sektora obronnego. — Wiele państw członkowskich, w tym niektóre duże kraje, ma obawy co do tego, jak powiedział podczas rozmów premier Irlandii Simon Harris. Kanclerz Austrii Karl Nehammer był otwarcie przeciwny przejęciu wspólnego długu. Jego kraj — wraz z Holandią, Danią i Szwecją — jest tradycyjnie częścią „skąpego klubu” krajów UE, które sprzeciwiają się wszelkiemu wzrostowi wydatków.
Nie osiągnięto również porozumienia w sprawie harmonizacji podatków, które uniemożliwiłoby dużym graczom unikanie podatków. Niektóre kraje UE, takie jak Luksemburg, Irlandia i Cypr, od lat wypompują kapitał z innych krajów, kusząc bogatych niskimi podatkami. Premier Estonii Kaia Kallas również wypowiedziała się przeciwko harmonizacji na szczycie w Brukseli, mówiąc, że jej kraj ma niewiele do zaoferowania inwestorom - poza niskimi podatkami.
Kolejnym jabłkiem sporu była idea unii rynków finansowych promowana przez Michela, a także przywódców Francji i Niemiec. Te mniejsze kraje, które korzystają ze słabych regulacji, nie chcą większego nadzoru ze strony Brukseli.
Przeczytaj oryginalny materiał Marcina Terlika do publikacji Onet
Po ponad dwóch latach od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę wojna nadal wywiera niszczycielskie wpływ dla ukraińskich dzieci. Ostrzały i bombardowania zagrażają dzieciom i ich rodzinom, zwłaszcza żyjącym w pobliżu frontu. W Ukrainie przesiedlonych wewnętrznie jest 3,7 mln osób, a dzieci nadal są narażone na zwiększone ryzyko związane z rozdzieleniem rodzin, przemocą czy niewybuchami.
Gdy tak doświadczone dzieci te trafiają do innych krajów, tamtejsi nauczyciele przedszkolni i szkolni muszą być w stanie z nimi pracować.
Do polskich szkół publicznych i przedszkoli uczęszcza dziś 180 tys. ukraińskich dzieci. Tej jesieni, ze względu na zmiany w prawie, dołączą do nich te, które wcześniej uczyły się w ukraińskich szkołach tylko online. Aby wesprzeć tych uczniów, UNICEF wprowadził platformę internetową Learning Passport. Nauczyciele mogą tu uzyskać dostęp do zasobów i szkoleń zaprojektowanych specjalnie w celu rozwijania ich umiejętności w zakresie poprawy komunikacji międzykulturowej i wspierania uczniów – zwłaszcza tych, którzy doświadczyli traumy, stresu i trudnych sytuacji związanych z wojną w Ukrainie.
Polska stała się pierwszym krajem na świecie, który uruchomił własną wersję Paszportu Edukacyjnego, przeznaczoną specjalnie dla nauczycieli
– W Polsce w co trzeciej klasie jest co najmniej jeden uchodźca z Ukrainy – mówi Francesco Calcagno, dyrektor ds. edukacji w Biurze UNICEF w Polsce. – Dlatego nauczyciele muszą doskonalić swoje umiejętności komunikacji wielokulturowej. Muszą także być w stanie diagnozować złożone emocje i reagować na nie, rozpoznawać sytuacje, które mogą wymagać specjalistycznej interwencji. Learning Passport oferuje kursy dostosowane specjalnie do tych potrzeb.
Większość polskich nauczycieli przyznaje, że nie wiedzą, jak pracować z dziećmi z traumą wojenną. To dla nich nowe doświadczenie. Chcą jednak pomóc ukraińskim dzieciom, które muszą się zintegrować, szukają przyjaciół i cierpią, jeśli nie zostaną zaakceptowane przez polskich rówieśników. Wiele z tych dzieci jest wycofanych i bardzo wrażliwych, tym bardziej więc należy chronić je przed zastraszaniem, pomóc im w nauce technik relaksacyjnych i radzenia sobie ze stresem. I sprawić, by polskie dzieci je zaakceptowały.
– Nauczyciele w Polsce potrzebują nie tylko profesjonalnego wsparcia, pomagającego im właściwie zachowywać się w określonych sytuacjach z ukraińskimi dziećmi. Potrzebują także wsparcia emocjonalnego. W końcu stabilne emocjonalnie dzieci będą dorastać m.in. dzięki stabilności emocjonalnej swoich nauczycieli – mówi Aurelia Szokal, trenerka Learning Passport.
Platforma Learning Passport jest dostępna w 40 krajach. Dostęp do niej – w wersjach ukraińskiej, polskiej i angielskiej – jest bezpłatny. Po ukończeniu kursów nauczyciel otrzymuje certyfikat zatwierdzony przez polskie ministerstwo edukacji.
Learning Passport przeszkolił już ponad 9,5 tys. nauczycieli w Polsce w zakresie ważnych umiejętności i wiedzy potrzebnych do przezwyciężenia traumy i stresu. Korzystając z tych szkoleń, nauczyciele w Polsce byli już w stanie wesprzeć 200 tys. dzieci i młodzieży.