Exclusive
20
min

Skradzione życie. Jak Rosja uprowadza ukraińskie dzieci, a wojna niszczy ich psychikę

Według oficjalnych danych, od początku inwazji na pełną skalę, Rosjanie wywieźli z Ukrainy 19 500 ukraińskich dzieci. Wróciło zaledwie 386 małych Ukraińców.

Jewheniia Semeniuk

Olena Rozwadowska kieruje Fundacją Głosy Dzieci, która od 2015 r. pracuje z dziećmi dotkniętymi wojną. Zdjęcie: archiwum prywatne

No items found.

Nie wiadomo na pewno, ile ukraińskich dzieci zostało uprowadzonych przez Rosję od początku Wielkiej Wojny. Według Darii Gerasimczuk, ukraińskiej prezydenckiej komisarz ds. praw dziecka, 200-300 tysięcy ukraińskich dzieci mogli porwać Rosjanie z okupowanych terytoriów. Oficjalna liczba 1500 deportowanych dzieci dotyczy tylko tych, których dane osobowe są dostępne władzom ukraińskim i wiadomo, kim są i skąd zostały uprowadzone. O tym, jak cierpią ukraińskie dzieci rozmawiamy z Oleną Rozwadowską, założycielką i szefową Fundacji Charytatywnej Children's Voices.

Jewgienia Semeniuk: Uprowadzenie ukraińskich dzieci przez Rosję to zbrodnia wojenna na wielką skalę, która nie miała miejsca od czasów II wojny światowej. Co wiadomo o deportowanych małych Ukraińcach? Co zrobić, żeby wróciły do domów?

Olena Rozwadowska: Wszystkie ukraińskie dzieci powinny wrócić do domu, ale to trudne. Rosja i Białoruś mówią, że "ewakuują dzieci, ratują je". Cały świat potępia działania Rosji. Jest nawet decyzja Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Ale nie można sprawić, żeby wróciły wszystkie dzieci, bo nawet nie wiemy, ile porwano. Zresztą na dzieci łatwo wpłynąć, manipulować nimi i część może nie chcieć wrócić.

JS: Czy możemy odzyskać jakieś dzieci?

OR: Tylko wtedy, gdy konkretni rodzice lub krewni udadzą się do Rosji lub na Białoruś na własne ryzyko i zabiorą swoje dzieci. Przedstawiciele ukraińskich organizacji rządowych lub pozarządowych nie mogą tam pojechać. Nie ma pociągów ewakuacyjnych, które zostałyby uruchomione przez Ukrainę wraz z OBWE w celu wywiezienia tych dzieci z Rosji.

JS: Jaki jest los dzieci na terytoriach okupowanych? Co o nich wiadomo? Jak można im pomóc?

OR: Możesz im pomóc, wyzwalając te ziemie. W jednej z naszych grup internetowych dla nastolatków była dziewczyna z okupowanego terytorium, Ania z Enerhodaru. Napisała do mnie, że byli zakładnikami, ponieważ nie mogli wyjechać. Nie pozwolono im na to. Dołączyła do naszej internetowej grupy, aby mieć przynajmniej jakiś związek z Ukrainą. "Byłam zajęta nauką i pracami domowymi, żeby o niczym nie myśleć. Żeby nie widzieć okupantów i artylerii. Bo trudno sobie uświadomić, że to nie jest straszna bajka, że to jest naprawdę. Że tu mieszkam. I z dnia na dzień jest coraz gorzej. Zbudowałem sobie mur, za którym się schowałem, a potem przyszedł koniec - i mój mur zmiotła lawina. Poprosiłem rodziców, żeby wyjechali. Mojemu ojcu nie pozwolono, ale zdarzył się cud i w końcu się udało. Kiedy przekroczyliśmy granicę z Gruzją, płakałam ze szczęścia. Nie ma słów, by to opisać" - napisała do mnie Ania. Tak żyją dzieci pod okupacją. A ta dziewczynka z Enerhodaru mówi w imieniu wielu dzieci, które są świadome sytuacji wokół nich i zdają sobie sprawę, że nie mają na nią wpływu. To bardzo trudne.  

Olena Rozwadowska: Rosjanie opowiedzą uprowadzonym ukraińskim dzieciom swoją wersję historii. Zdjęcie: archiwum prywatne

Dlatego zbawieniem będzie, gdy w rodzinie są normalni dorośli, którzy wspierają dzieci. Którzy mówią: wszystko minie, jesteśmy razem, taka jest sytuacja. Gorzej, jeśli rodzice opowiadają propagandową wersję.

JS: Jakie wyzwania stoją przed dziećmi, które zostały odesłane? Z czym Ty się mierzysz?

OR: Dzieci, które wróciły z deportacji, odczuwają utratę zaufania do świata - nie rozumieją, komu mogą ufać. Nie rozumieją, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Mają zamrożone uczucia i emocje. Potrzebują czasu, aby się przystosować. Ich świat wywraca się do góry nogami dwa razy. Spośród wszystkich dzieci, które wróciły, mamy tylko jedno dziecko, które pracowało z psychologiem. Wiele dzieci zostało przymusowo wywiezionych z obwodu charkowskiego, z odległych wiosek i wracają do Ukrainy, wracają do swoich wiosek, gdzie nie ma psychologów. Bardzo trudno jest nam do nich dotrzeć. Nie jesteśmy w stanie im pomóc.

Olena Rozwadowska z dziećmi, z którymi pracuje w Fundacji "Głosy Dzieci". Zdjęcie: archiwum prywatne

JS: Jak zmieniła się praca Children's Voices w ciągu ostatniego półtora roku?  

OR: Zawsze były dzieci i rodziny dotknięte wojną. Ale skala zmieniła się dramatycznie. Pracujemy z dziećmi od 2015 roku. Byłam wolontariuszką, pracowałam z dziećmi na linii frontu, rodzinami, ewakuowanym podczas wojny, która nie była nazywana wojną. Po inwazji na pełną skalę byliśmy prawie jedyną fundacją na Ukrainie, która w pełni koncentrowała się na dzieciach i rodzinach dotkniętych wojną, w szczególności na pomocy psychologicznej. Rozszerzyliśmy nasze programy tak bardzo, jak to możliwe. Teraz obejmuje on pracę psychologiczną, psychospołeczną, humanitarną, pracę ze społecznościami, na przykład instalowanie schronów, organizowanie placów zabaw, pomieszczeń w szpitalach, zakup wszystkiego, co niezbędne dla instytucji, w których przebywają dzieci, ewakuowanie ich na początku inwazji na pełną skalę. Dodaliśmy też ogromną pracę - rzecznictwo. Nazywamy to rzecznictwem artystycznym. Opublikowaliśmy książkę "Wojna głosami dzieci" i podróżujemy po świecie z wystawami i cytatami dzieci. Dużo filmujemy, w szczególności nasz film dokumentalny zdobył Oscara. Teraz pracujemy nad zapewnieniem stabilności wsparcia dla dzieci i dorosłych. Stabilność oznacza stałą obecność tam, gdzie dzieci cierpią z powodu wojny.

Psychologowie stale pracują z dziećmi dotkniętymi wojną. Zdjęcie: archiwum prywatne

JS: Dlaczego mimo decyzji o nakazie ewakuacji z linii frontu na terytoriach okupowanych wciąż są dzieci?

OR: Kwestia ewakuacji z linii frontu jest bolesna od 2014 roku. Rząd centralny próbował zepchnąć ją na lokalnych urzędników. Według wolontariuszy i organizacji pozarządowych jest to nadal kwestia szczebla centralnego, bo wojna nie może być rozwiązana na poziomie społeczności lub regionu. Zakup leków dla szpitala regionalnego jest kwestią lokalną. Ale decyzja o obowiązkowej ewakuacji powinna być opracowana przez rząd, ponieważ nie jest to tylko kwestia ewakuacji, ale konieczność odpowiedzi na pytania: gdzie mieszkać, jak wspierać te rodziny, jak zapewnić bezpieczeństwo mienia pozostawionego przez ludzi itp.

Ponieważ nikt nigdy nie udzielił takich odpowiedzi, ewakuacje zawsze były chaotyczne. Jeśli my, jako wolontariusze, kogoś transportujemy szukamy dla niego również mieszkania i przesiedlamy go. Ale nigdy nie było tak kompleksowego wsparcia ze strony państwa. I to jest jedna z jego największych porażek. Nie ma przymusu ze strony państwa, nie ma jasnego planu działania, nie ma zrozumienia, co dalej. Policjanci, którzy pójdą "walczyć" z tymi matkami i je wyciągać, którzy będą ryzykować życiem, nie mają instrukcji, co zrobić, jeśli rodzice odmówią. Powinien istnieć przejrzysty system działania: co dzieje się z tymi rodzinami, które są wyprowadzane, co dzieje się z tymi, które odmawiają opuszczenia domów. Ponieważ nie ma takiego systemu, sprawy toczą się na dwa sposoby. Rodzina decyduje się na ewakuację, wyjeżdża na własną rękę, otrzymuje trochę pieniędzy od państwa, ale sama układa sobie życie. Druga opcja jest taka, że dorośli i dzieci są zabierani przez wolontariuszy, kościoły, wspólnoty i organizacje międzynarodowe. I to właśnie te ostatnie zakładają hostele (w hotelach, akademikach). Rodziny przebywają tam przez dwa lub trzy miesiące, a następnie wracają na linię frontu. Wszystko jest chaotyczne.

Rozwadowska: Władze centralne powinny być odpowiedzialne za obowiązkową ewakuację dzieci z obszarów frontowych. Zdjęcie: archiwum prywatne

Rodzice jako pierwsi są odpowiedzialni za życie i dobrobyt swoich dzieci. A decyzja o pozostaniu tam, gdzie toczy się wojna należy wyłącznie do nich. Uważam, że państwo powinno uznać, że wojna jest zbyt niebezpieczna dla dzieci. A poleganie tylko na decyzjach rodziców jest niemądre. One mogą być inne. I okazuje się, że dzieci są pozostawione same sobie, jeśli rodzicom na nich nie zależy.

Pamiętam, że w latach 2014-2015 miała miejsce fala ewakuacji. Potem wszystko się uspokoiło, ponieważ linia frontu ustabilizowała się, a ludzie zaczęli stopniowo wracać na okupowane terytoria lub osiedlać się wzdłuż linii frontu. Od około 2016 do początku 2022 roku linia frontu była stabilna. Dziesiątki, setki tysięcy ludzi zorganizowało swoje życie w odległości ogrodu od linii frontu. Szkoły były otwarte. Ludzie adoptowali się do warunków, bo nie chcieli opuszczać swoich domów. Musisz zrozumieć, że dla ludzi, którzy nigdy nie zmienili kraju zamieszkania, nie znają żadnego języka obcego i nie wiedzą, jak pracować online, opuszczenie domu oznacza utratę prawie wszystkiego. Nikt nie jest gotowy na zmianę zawodu w wieku 45 lat. Ze względu na stabilizację linii frontu wszyscy przyzwyczaili się do ostrzałów i zapomnieli o konflikcie zbrojnym na wschodzie. Mieszkałam tam od 2015 do 2022 roku i było to życie pośród wojny. To normalna zdolność organizmu do adaptacji.

JS: Jak życie w ciągłym stresie wpływa na zachowanie dzieci?

OR: Nie było żadnych badań naukowych. Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy w latach 2015-16 uczyłam dzieci na wschodzie o bezpieczeństwie w kopalniach i pytałam je, co może być niebezpieczne w lesie, odpowiadały: granaty. Tak więc dla dziecka w wieku 4-5 lat ta wiedza była normą, ale dla mnie, w wieku 25 lat, była przerażająca. Ale przyzwyczajałam się do odgłosów ostrzału. Kiedy wojna staje się częścią twojego codziennego życia, po prostu się dostosowujesz. Niestety, takie jest życie w izolacji. Wszystko to odbiło się na dzieciach. Ich możliwości rozwoju były w 100% ograniczone - na obszarach frontowych nie było wysokiej jakości edukacji. Nie chodziły do szkoły podczas ostrzału. Straciły przyjaciół.

Dzieci w miastach i wioskach na pierwszej linii frontu nie chodzą do dobrych szkół, bo ich nie ma. Zdjęcie: archiwum prywatne

JS: Co trzeba zrobić, żeby ludzie nie chcieli wracać do swoich domów na froncie?

OR: Pracujemy z różnymi kategoriami osób: zarówno przesiedleńcami wewnętrznymi, jak i tymi, którzy nadal mieszkają w Charkowie, Dnieprze, Zaporożu i Mykołajowie. Osobisty wybór osoby, która chce rozpocząć nowe życie, pozostaje ważny. Dlatego tak ciężko pracujemy, aby zapewnić wsparcie psychologiczne i społeczne. Jeśli ktoś stanie się bierną ofiarą, niczego to nie rozwiąże. Człowiek musi przyjąć aktywną postawę. Nasza pomoc humanitarna ma na celu zapewnienie człowiekowi wszystkiego, jeśli przyjeżdża po raz pierwszy, aby dzieci mogły spać w czystym łóżku i jeść ciepłe jedzenie. Następnie oferujemy każdemu pomoc psychologa. Może to być 10 sesji, aby ustabilizować sytuację i zrozumieć, co robić dalej. Nie wszyscy się na to zgadzają. To sam człowiek musi podjąć decyzję, by nie wracać.

JS: Jaki procent osób, z którymi obecnie pracujesz, zostaje i rozpoczyna nowe życie?

OR: Nie ma takich statystyk. Sytuacja w kraju jest taka, że każdy region może cierpieć z powodu ostrzału. Mieliśmy ośrodek na Zakarpaciu. Było tam wielu uchodźców wewnętrznych z obwodów kijowskiego, charkowskiego i sumskiego. Teraz wszyscy z obwodu charkowskiego wrócili. Charków to milionowe miasto. Nie mogą wszyscy wyjechać, bo nie będą mieli gdzie mieszkać. We Lwowie nie ma tyle wolnej przestrzeni do życia. Nie ma żadnego programu państwowego, który zmuszałby ludzi do przeprowadzki.

JS: Jaki jest stan psychiczny dzieci, z którymi pracują psychologowie?

OR: Mamy raport z wyników badania psychologów z Fundacji Głosem Dzieci - ponad stu specjalistów różnych kategorii w placówkach. 83% dzieci nie rozumie własnych emocji. 72% badanych odczuwa niepokój z powodu wojny. 67% dzieci ma trudności z przystosowaniem się do nowych warunków życia jako uchodźcy wewnętrzni. 63% ma problemy w relacjach z rówieśnikami, w tym z powodu bariery językowej. 54% dzieci ma ataki paniki. 56% doświadcza problemu rozłąki z rodzicami (ojcowie są na froncie, dzieci we Lwowie). 63% samookalecza się. 52% ma myśli samobójcze.

Olena Rozwadowska z dziećmi z obwodu donieckiego. Zdjęcie: archiwum prywatne

JS: Twój film "Dom z drzazg" opowiada o dzieciach żyjących obok linii frontu, która rozpoczęła się na długo przed lutym 2022 roku. Był to jedyny film o Ukrainie nominowany w tym roku do Oscara. "House of Splinters" miał za główny cel podniesienie świadomości na temat tego problemu. Czy osiągnął swój cel?

OR: Ideą było pokazanie dzieci, które straciły opiekę rodzicielską, mieszkają w ośrodkach opieki psychospołecznej, którym rodzice nie mogą zapewnić normalnej opieki lub są zagrożone utratą praw rodzicielskich. Film jest mistrzowsko zrealizowany. Nie ma w nim ani jednego inscenizowanego ujęcia. Nad filmem pracował duński reżyser. Mają oni bardzo wysokie standardy etyczne wobec dzieci. W filmie udało im się pokazać dusze tych dzieci, które żyją między dwiema wojnami: zewnętrzną z Rosją i wewnętrzną w ich rodzinach. Dla Ukrainy, dla krajowej publiczności, był to zdecydowanie sukces.

Olena Rozwadowska na gali rozdania Oscarów. Los Angeles, marzec 2023 roku. Zdjęcie: archiwum prywatne

Wywodzę się ze środowiska praw człowieka. Doskonale zdajemy sobie sprawę z niedociągnięć polityki społecznej, niedociągnięć edukacji w szkołach z internatem. Są one znane w wąskich kręgach. I oto mamy nominację do Oscara, a film oglądają nie tylko eksperci w dziedzinie dzieci. I to był sukces, bo ludzie zobaczyli, jak dzieci żyją w internatach, jak cierpią, jak szkodliwa jest ta forma edukacji, która wciąż istnieje na Ukrainie. Ministerstwo Polityki Społecznej również obejrzało nasz film.

Rozumiem, że problemów w Ukrainie nie da się rozwiązać filmem. Gdyby to było takie proste, nie potrzebowalibyśmy 10-15 lat, aby zreformować system szkół z internatem. Ale pokazujemy ten film wszędzie i kontynuujemy tę akcję. Chodzi przede wszystkim o dzieci, które straciły rodziców, nie tylko o dzieci wojny. A liczba takich dzieci z pewnością wzrośnie.

No items found.
Wojna w Ukrainie
Rosyjska agresja
Wychowywanie dzieci
Dobroczynność
Pomoc dla wysiedleńców

Ukraińska dziennikarka telewizyjna i radiowa. Pracowała w kilku centralnych ukraińskich stacjach radiowych i kanałach telewizyjnych. Była redaktorką naczelna publikacji internetowej w Ukrainie, autorką podcastu dla Ukraińców w Polsce.

Wesprzyj Sestry

Nawet mały wkład w prawdziwe dziennikarstwo pomaga demokracji przetrwać. Dołącz do nas i razem opowiemy światu inspirujące historie ludzi walczących o wolność!

Wpłać dotację
agresja rosyjska, zniszczony kościół, święta wojna, wierzący

27 marca 2024 r. w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela tzw. Światowa Rada Ludowa Rosji pod przewodnictwem patriarchy Cyryla, zwierzchnika rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej, uznała to, co od dwóch lat Rosja robi w Ukrainie, za „świętą wojnę”. W ramach tej krucjaty naród rosyjski już od 2014. „z bronią w ręku broni swojego życia, wolności, państwowości, tożsamości cywilizacyjnej, religijnej, narodowej i kulturowej, a także prawa do życia na własnej ziemi w granicach zjednoczonego państwa rosyjskiego”.

Co osobliwe, według moskiewskiej Cerkwii Rosjanie bronią tego wszystkiego nie tylko przed „zbrodniczym reżimem kijowskim”, lecz także przed Zachodem, który „popadł w satanizm”.

"Ruskij mir" kontra Boży świat

W oczach moskiewskich popów Putin jest obrońcą prawosławia i bożym wysłannikiem, którego misją stało się zjednoczenie „narodów rosyjskich” – poza „starszymi braćmi Rosjanami” także „braci młodszych”: Białorusinów i Ukraińców – we wspólnej geograficznej, kulturowej i religijnej przestrzeni „Ruskiego Świata”.

Prawosławna hierarchia w Ukrainie szybko zareagowała na moskiewski manifest. „Ukraińska Cerkiew Prawosławna nie popiera i odcina się od ideologii rosyjskiego świata. Co więcej, stosunek naszej Cerkwi do tej idei od dawna jest publicznie wyrażany przez Jego Świątobliwość Metropolitę Onufrego z Kijowa i całej Ukrainy: ‘Nie budujemy żadnego rosyjskiego świata, budujemy Boży świat’”.

Koszary w domach modlitwy

W rzeczywistości wystąpienie moskiewskich duchownych jest jednym z elementów wojny totalnej, obliczonej na wyniszczenie fizyczne i duchowe, którą Putin toczy przeciw Ukraińcom. Wojny, w której walka z ukraińskim wojskiem jest tylko częścią szerszej kampanii anihilacji, obejmującej też niszczenie ukraińskiej gospodarki, kultury, kapitału populacyjnego (wywożenie ukraińskich dzieci) – i tożsamości religijnej.

Licznych dowodów na to dostarcza opublikowany w lutym raport Instytutu Wolności Religijnej w Ukrainie, w którym poza suchymi faktami i liczbami są też relacje ukraińskich duchownych: świadków i ofiar rosyjskiego barbarzyństwa.

Ołeksandr Babiczuk, biskup Ukraińskiego Kościoła Zielonoświątkowego w obwodzie chersońskim, sekretarz generalny Ukraińskiego Towarzystwa Biblijnego [relacja z raportu]:

Rosyjscy żołnierze oglądali prawie każdy budynek kościoła w Chersoniu i pytali, z czego zrobione są ściany; dziwne rzeczy. Zajęli niektóre budynki sakralne: zajęli budynek zielonoświątkowego Kościoła im. Narodzenia Chrystusa w Nowej Kachowce, pomieszczenia kościelne we wsiach Rozdolne i Hornostaiwka, a także w  innych miejscach w obwodzie chersońskim. Domy modlitwy zostały przekształcone w koszary dla rosyjskiego wojska. Oczywiście wykorzystali całą własność kościelną i zabronili odprawiania tam nabożeństw.

Prawosławni stoją przy tradycyjnych koszykach wielkanocnych, święconych przez ukraińskiego księdza w pobliżu kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego, zniszczonego podczas rosyjskiej okupacji wiosną 2022 roku. 5 maja 2024 r. Zdjęcie: Roman Pilipey/AFP/East News

Karcer nazywa się „gumowy”

Z raportu dowiadujemy się, że w ciągu pierwszych 24 miesięcy wojny Rosjanie zniszczyli, splądrowali lub uszkodzili w Ukrainie co najmniej 630 obiektów kultu, powodując w krajobrazie religijnym tego kraju trudne do wyobrażenia spustoszenia. Walczący pod komendą kremlowskiego „obrońcy prawosławia” żołnierze najwięcej zniszczyli świątyń prawosławnych – co najmniej 246. Wśród nich natomiast, jak czytamy w raporcie, „najbardziej ucierpiały kościoły Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (stowarzyszonego z… Patriarchatem Moskiewskim) – co najmniej 187”.

Wasyl Wyrozub, rektor katedry Świętej Trójcy w Odessie i kapelan Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego:

Karcer nazywa się „gumowy”, ma 2,5 na 4 metry. To piwnica. Jest zimno, ok. 6 do 8 stopni Celsjusza. Rozebrali mnie do naga i wrzucili do środka. Pomieszczenie nie jest wentylowane, nie ma toalety ani wody; po prostu pokój wyłożony gumą. Byłem na mrozie przez prawie cztery dni bez jedzenia, wody ani snu. (…) Po jednym dniu kaszlałem ropą.

Podczas przesłuchań dwóch rosyjskich żołnierzy rozciągnęło mnie z głową przy ścianie, każdy ciągnął za jedną z moich nóg, zmuszając mnie do rozkroku i wykręcając jedną z rąk. Trzeci stał za nimi, uderzał mnie w nerki, głowę i raził mnie prądem.

Armia prawosławnego kraju

Rosjanie uszkodzili lub zniszczyli także 59 kościołów zrzeszonych w niezależnej Cerkwii Prawosławnej Ukrainy oraz ponad 200 kościołów ewangelickich i zielonoświątkowych. Podczas debaty pt. „Wiara pod ostrzałem w rosyjskiej wojnie na Ukrainie”, zorganizowanej 30 października 2023 r. w waszyngtońskiej siedzibie Instytutu Pokoju Stanów Zjednoczonych, pastor Iwan Rusyn, zastępca biskupa seniora Ukraińskiego Kościoła Ewangelickiego, ujął problem tak:

W tej wojnie nie chodzi o naszą ziemię. Ta wojna dotyczy samego istnienia naszej wolności, tożsamości, wartości i kultury. (…) Nasz wybór jest oczywisty: walcz albo giń

Mychajło Brycyn, prezbiter Kościoła Ewangelicznych Chrześcijan „Łaska” w Melitopolu (obwód zaporoski):

Rosyjskie wojsko zajęło kilka kościołów w Melitopolu. Jako pierwszy został zajęty budynek Melitopolskiego Kościoła Chrześcijańskiego. To duży kompleks. Zajęli go za pomocą transportera opancerzonego, ponieważ myśleli, że są tam uzbrojeni „ekstremiści” i „terroryści”. To był nonsens. Była tam tylko jedna dziewczyna. (…) Krzyże zostały wycięte z kościołów, w tym z naszego. Tak robili tylko sataniści. Jak można mówić o Rosjanach, że „to armia prawosławnego kraju”, skoro oni wycinają krzyże?

Patriarcha Cyryl Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej wita prezydenta Rosji Władimira Putina po nabożeństwie wielkanocnym w cerkwii Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. 5 maja 2024 r. Zdjęcie: Nagroda Igora/AP/Eastern News

Liga gwałcicieli swobód

To, że idea współistnienia w jednym kraju różnych wspólnot religijnych i kościołów wykracza poza zdolności pojmowania Rosjan, nie dziwi o tyle, że nie uznaje jej sam ich najwyższy przywódca. W kwietniu 2021 r. niezależna Amerykańska Komisja ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej (USCIRF), utworzona przez Kongres dla przygotowywania zalecenia dla Departamentu stanu w kwestiach globalnej wolności religijnej, w swym corocznym raporcie zaapelowała o dopisanie Rosji do czarnej listy państw – „najgorszych gwałcicieli” wolności religijnej na świecie. Lista ta obejmuje m.in. Iran, Pakistan, Koreę Północną, Chiny, Tadżykistan i Turkmenistan.

Dmitry Bodiu, pastor Kościoła Ewangelickiego „Słowo Życia” w Melitopolu (obwód zaporoski):

Kiedy w naszym mieście wybuchła wojna, otworzyliśmy drzwi naszego kościoła dla ludzi, którzy uciekali przed ostrzałem: mogli dostać jedzenie, ogrzać się, otrzymać pomoc medyczną i praktyczną. Kościół służył jako schronienie dla mieszkańców naszego miasta do 19 marca, kiedy zostałem aresztowany. Rosyjscy żołnierze przyszli do mojego domu o 6:30 rano, złapali mnie i zaciągnęli do więzienia. Codziennie byłem uporczywie przesłuchiwany. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, ile czasu będę musiał spędzić w więzieniu i co stanie się ze mną później, ponieważ grożono mi śmiercią. Osiem dni później rosyjskie wojsko uwolniło mnie, ponieważ wiele osób modliło się za mnie, a moja sytuacja zyskała międzynarodowy rozgłos.

Was trzeba pogrzebać żywcem

Formalnie rosyjskie prawo uznaje chrześcijaństwo, islam, judaizm i buddyzm za cztery „tradycyjne” religie kraju, stanowiące nieodłączną część jego dziedzictwa historycznego. W praktyce reżim rosyjski zwalcza te mniejszości religijne, które w danej chwili uzna za niepożądane, wykorzystując do tego ustawę o przeciwdziałaniu ekstremizmom. Na jej podstawie w 2017 r. Sąd Najwyższy zakazał działalności w Rosji Świadkom Jehowy.

Tymczasem to Ukrainę rosyjska propaganda przedstawia jako kraj religijnej nietolerancji i prześladowań

„Czerpiąc z mojego dwudziestoletniego doświadczenia dyplomatycznego, muszę przyznać, że Ukraina wyróżnia się jako latarnia wolności religijnej wśród byłych republik radzieckich, a jednocześnie przewyższa pod tym względem Rosję” – pisze w artykule o rosyjskich zbrodniach na tle religijnym w Ukrainie Knox Thames, były specjalny wysłannik ds. mniejszości religijnych w Departamencie Stanu USA.

Walentyn Synij, rektor Tawrijskiego Instytutu Chrześcijańskiego (obwód chersoński):

Oni [Rosjanie – red.] nazywali wierzących ewangelików faszystami, banderowcami i amerykańskimi szpiegami. (…) Jeden z rosyjskich oficerów powiedział pracownikowi naszego instytutu: „Ewangelicy tacy jak wy powinni zostać całkowicie zniszczeni, ponieważ jesteście sekciarzami i amerykańskimi szpiegami. Ale samo zastrzelenie was będzie dla was zbyt łatwe. Was trzeba pogrzebać żywcem”.

20
хв

Jak wygląda „święta wojna” Rosji w Ukrainie

Robert Siewiorek

"Trójwarstwowy” plan destabilizacji kraju obejmuje przewagę na polu bitwy, kampanię dezinformacyjną na Ukrainie i izolację na arenie międzynarodowej. Stwierdził to Vadim Skibitsky, zastępca szefa wywiadu obronnego Ukrainy, w wywiadzie dla The Economist.
Sestry przedstawiają jego kluczowe punkty.

Głównym czynnikiem w planie destabilizacji, według Skibitsky'ego jest wojsko

Miną tygodnie, zanim amerykańska pomoc dotrze na linię frontu. Jest mało prawdopodobne, aby była w stanie dorównać rosyjskim zapasom pocisków lub zapewnić skuteczną ochronę przed zaawansowanymi technologicznie, niszczycielskimi bombami kierowanymi.

Drugim czynnikiem jest rosyjska kampania dezinformacyjna na Ukrainie. Ma ona na celu podważenie ukraińskiej mobilizacji i legitymacji politycznej Zełenskiego. Jego kadencja prezydencka kończy się 20 maja. Pomimo faktu, że konstytucja zezwala na przedłużenie kadencji na czas nieokreślony w czasie wojny, przeciwnicy prezydenta już teraz podważają jego mandat.

Trzecim czynnikiem jest nieustanna kampania Rosji mająca na celu izolację Ukrainy na arenie międzynarodowej: „Będą podsycać sytuację w każdy możliwy sposób.”

Ofensywa w regionach Charkowa i Sumy

Rosja przygotowuje się do ofensywy w regionach Charkowa i Sumy na północnym wschodzie. Według Skibickiego, Rosja rozpocznie ofensywę pod koniec maja lub na początku czerwca. Rosyjska grupa „Siewier”, znajdująca się na granicy z obwodem charkowskim, liczy 35 000 żołnierzy, ale według przedstawiciela GUR zostanie zwiększona do 50 000-70 000 żołnierzy.

Rosja tworzy również dywizję rezerwową w centralnej Rosji, którą może dodać do głównych sił. To nie wystarczy do operacji zdobycia dużego miasta: - Szybka operacja wejścia i wyjścia jest możliwa. Ale operacja zdobycia Charkowa czy nawet Sum jest zupełnie innego rzędu. Rosjanie o tym wiedzą. I my to wiemy. Zwycięstwo Ukrainy i negocjacje z RosjąUkraina nie jest w stanie wygrać wojny z Rosją na samym polu bitwy, powiedział Skibicki. Nawet gdyby udało się odepchnąć siły rosyjskie do granic z 1991 r., nie zakończyłoby to wojny. Tylko negocjacje, które mogą rozpocząć się nie wcześniej niż w drugiej połowie 2025 r., mogą ją zakończyć. Zdolności produkcyjne rosyjskiego wojska wzrosły, ale na początku 2026 r. osiągną najwyższy poziom z powodu braku materiałów i inżynierów. Obie strony mogą ostatecznie stanąć w obliczu niedoboru broni.

7 dni wystarczyłoby Rosji na przejęcie kontroli nad krajami bałtyckimi

Tymczasem, jak argumentuje Skibicki, czas reakcji NATO wynosi dziesięć dni. Jeśli sąsiedzi Ukrainy nie znajdą sposobów na dalsze zwiększenie produkcji obronnej, aby pomóc Ukrainie, znajdą się na celowniku Rosji. Przedstawiciel GUR marginalizuje znaczenie artykułu 5 Karty NATO o obronie zbiorowej, a nawet obecność wojsk NATO w krajach graniczących z Ukrainą jako coś, co w praktyce może nie mieć znaczenia.

Mobilizacja na Ukrainie

Złożony proces mobilizacji ludności komplikują walki polityczne i niezdecydowanie w Kijowie. Pobór do wojska został w dużej mierze wstrzymany zimą po tym, jak prezydent zdymisjonował szefów regionalnych komisariatów wojskowych. Od grudnia sytuacja nieco się poprawiła, ale nie została rozwiązana. Istnieją obawy, że kolejna fala zmobilizowanych rekrutów zaowocuje niezmotywowanymi żołnierzami o niskim morale.

20
хв

W maju Rosja zastosuje „trójwarstwowy” plan destabilizacji Ukrainy

Sestry

Możesz być zainteresowany...

Ексклюзив
20
хв

Philip Inman: W Europie mamy dziś rok 1939 bis

Ексклюзив
20
хв

Якими є наслідки ухилення від вакцинації дитини в Польщі?

Ексклюзив
Oblicza wojny
20
хв

Nastia, medyk pola walki: Na wojnie nie ma feminatywów

Skontaktuj się z redakcją

Jesteśmy tutaj, aby słuchać i współpracować z naszą społecznością. Napisz do nas jeśli masz jakieś pytania, sugestie lub ciekawe pomysły na artykuły.

Napisz do nas
Article in progress